Wziąłem długi rozbieg i skoczyłem kuląc się.
- Na bombę!
Uderzyłem w taflę, zanurzając się cały. Była bardzo ciepła. Nagle zobaczyłem, że mój znak na ramieniu świeci, a po chwili blask bił z ogona. Powoli się wydłużał i rozdzielił przy końcu. Sierść skróciła się i zamieniła w twarde tępe płytki - łuski. Ogon teraz w typie "syreny" lub ''ryby'' był biało-srebrny i mienił się w słońcu jak tęcza. Wpatrywałem się jak zahipnotyzowany. Słyszałem coraz bardziej spanikowany głos Luny. Odbiłem się od dna i wypłynąłem na powierzchnie.Zauważyłem także,że nie musiałem oddychać. Nie brakowało mi tlenu.
- Cyndi, nie strasz mnie więcej. Myślałam, że coś ci się stało.
Odrzuciłem grzywkę opadającą mi na oczy.
- Przepraszam Luna, ale popatrz.
Stworzyłem bańkę wody na której się uniosłem do góry. Pokazałem się w całości lewitując metr nad taflą.
- Nigdy mi się nie zdarzyło, abym zmienił część swojego wyglądu. I nagle bum! Mam inny ogon! Spróbuję czegoś jeszcze...
Skupiłem się na swojej postaci. Poczułem przypływ mocy i jakby coś się zmieniało. Luna wydała cichy okrzyk.
- Jak nie ty.
Otworzyłem oczy.
- Aż tak źle?
Głos zmienił się na warkliwy. Spojrzałem na łapy. Palce się wydłużyły była błona pławna. Spojrzałem na odbicie w wodzie. wzdłuż kręgosłupa było coś... nie wiem jak to nazwać... płetwa grzbietowa. uszy ułożyły się do tyłu i były jakby dłuższe. Pysk bardziej smoczy niż wilczy z zębami w kształcie igieł. Byłem przerażający.
- Wow! Dobra dosyć tych kombinacji.
Zacząłem wracać do dawnej postaci. Odetchnąłem.
- Moje stare przystojne ja.
Uśmiechnąłem się. Najwidoczniej mam nową umiejętność. W pewnym sensie to dobrze. Bombka "mydlana" pękła i wpadłem obok wadery, ochlapując ją.
<Luna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz