- Już? - spytałem - No dobra...
Zeszliśmy z parkietu i usiedliśmy przy stoliku. Skupiłem wzrok na szczupłej kelnerce i posłałem jej sugestię. Po chwili przyszła do nas niosąc dla nas brandy.
- Przepraszam... Wydawało mi się, że państwo będą chcieli się napić. Przepraszam. Nie wiem co się ze mną dzieje - mówiła do nas, ale patrzyła tylko na mnie. Uśmiechnąłem do niej z wdzięcznością.
- Nic się nie stało. Bardzo dobrze postąpiłaś.
Dziewczyna zarumieniła się lekko i wymamrotała jakieś podziękowanie i szybko odeszła. Odwróciłem się do Darley dalej leniwie się uśmiechając. Posłała mi zdziwione spojrzenie.
- Pomogłem jej trochę. To się nazywa zaklęcie wpływu lub sugestii rzadziej przymus - wyjaśniłem
<Darley?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz