poniedziałek, 6 lipca 2015

Od Ellie - CD Raven'a

Wyobraziłam sobie piękną suknię, która, jak mi się wydaje, jest idealna na książęcy bal. Jest krwistoczerwona, od pasa w dół lekko rozkloszowana, natomiast na górze miała akcenty w róże i różne wzory, miejscami lekko prześwitywała:


- I jak, podoba się? - uśmiechnęłam się subtelnie, lekko schylając głowę i dygając- Wyglądasz... wow.. - odpowiedział, wbijając we mnie wzrok. Jestem pewna, że teraz moje policzki nie odstępowały na krok barwie sukni. Wziął mnie pod rękę i ruszyliśmy w stronę pokaźnego pałacu. Gdy dotarliśmy pod wrota wejściowe, powitali nas skinieniem głowy osoby stojące u wejścia i gestem ręki zaprosili do środka. Na chwilę zatrzymali Raven'a, zamieniając z nim słowo. Wyglądali, jakby się dobrze znali, gdyż Raven szczerzył do nich swoje białe zęby.
- Gotowa? - spytał, gdy wchodziliśmy na salę balową
- Ooo, tak - odparłam i znaleźliśmy się na pięknie przystrojonej sali, w której już znajdowały się tłumy panien odzianych w piękne suknie i mężczyzn w marynarkach. Podeszliśmy powolnym krokiem do tronu, na którym siedział mężczyzna. Gdy zobaczył Raven'a uśmiechnął się przyjacielsko, po czym przywitał go:
- Witaj, Raven! Dawno się nie widzieliśmy - powiedział i jego wzrok znalazł się na mnie: - O, widzę, że przyprowadziłeś towarzyszkę, na dodatek piękną... - dodał, po czym ukłoniłam się delikatnie. Głos zabrał Raven:
- ...

< Raven? Przepraszam, że dopiero teraz :/ >

Od Darley - CD Raven'a

- No dobra to ja dokończę...- zastanowiłam się chwilę zanim dokończyłam to zdanie.
- Czekam Darley ciekawe co wymyślisz - zapytał uśmiechnięty
- Więc ,,Nigdy w życiu nie...zapaliłeś szluga...Wyjechałeś stąd by przeżyć przygodę...- zaśmiałam się
- Zgadłaś!...pijesz i teraz twoja kolej - uśmiechnął się 
Wypiłam kieliszek brandy i zaczęłam :
- Nigdy w życiu nie...Lubię się bawić... 
- Hmm...,, Nigdy w życiu nie wypiłaś zbyt dużo...Lubisz się bawić na imprezach. - odpowiedział basior
- Zgadłeś teraz ty pijesz - zaśmiałam się szczerze
Wziął kieliszek Brandy i wypił...
Później ja... kolejny on kolejny...krótko mówiąc upiliśmy się naprawdę mocno.
W końcu zagadał:
- No to co Darley...zatańczymy? - zapytał
- Oczywiście...ale co tym razem? -uśmiechnęłam się

<Raven?>

Od Hatoshi'ego - CD Lume

Wadera była mi nie znana. Wyglądała z resztą jak te cienie co mi matkę zabiły. Tylko różniło ją tylko jedno od nich. Ona wydawała mi się jakaś znajoma.. Ale to nie możliwe. Z resztą mnie to trochę dziwi że cała wataha chce mnie zabić a ta głupia mi chce pomóc.
-Ty w ogóle wiesz na co się piszesz?
Zapytałem waderę która kiwnęła powoli głową że nie. Jezu.. Może jest ode mnie starsza ale wydaje się ode mnie głupsza.
-Weź uciekaj a nie stój tu tak!
Ja tylko patrzyłem na waderę z pustką w oczach. Ona natomiast patrzyła na mnie jak na idiotę.
-Nie zostawię cię tu tak! Co ty głupia jesteś?
Zapytałem waderę, nic nie mówiła. Po czym usłyszałem zbliżające się wilki. Szybko wepchnąłem waderę w krzaki.
-Co z tobą nie tak?!
-Zamknij się!
Warknąłem na waderę po czym ona się uspokoiła. Chwilę po tym zobaczyłem wilki z dawnej watahy. Ale na szczęście pobiegły dalej. Były to tylko basiory. Jak już byłem pewien że nie wrócą zapytałem waderę jak się tu znalazła i jak ma na imię.
-To nie jest ważne. A tak w ogóle to ile masz lat?
-1,5 a co? Ty ile masz?
-4... Ale jak ty się nazywasz..?
Wadera wyglądała tak jak by to wiedziała tylko się bała zapytać.
-Lucjusz....
Odpowiedziałem unikając jej wzroku i patrząc się na krzaki które nas zakrywały.
-Tak jak syn szatana?
-Tak, a co? Nie podoba się to spie*dalaj, i tak miałem zamiar stąd uciec.
Powiedziałem po czym wszystko stało się czarne.
---
Ocknąłem się w jakiejś mi nie znanej jaskini. Nawet nie miałem pojęcia jak się tam znalazłem. Sam czułem się wyczerpany, tak jakby coś mi wyssało całą energię.
-Na szczęście to był tylko sen.. I nie musiałem spotykać tej wadery..
Mruknąłem pod nosem po czym zobaczyłem Lume. Leżała tam nie przytomna. Wstałem na równe nogi jak szybko tylko mogłem. Powiedźcie mi tylko że żyje. Bo jak nie to nie wiem co ze sobą zrobię. Jak już byłem dość blisko to usłyszałem oddech Lume. Chyba spała, albo była nieprzytomna. Nie ważne! Wziąłem ja na plecy i wyszedłem z jaskini. Z trudem przemierzałem las. Sam myślałem o tym by się poddać. Ale szedłem dalej. Po bardzo długim czasie dotarłem do jaskini Lapisa. Skoro jest szamanem to myślałem że może mi pomóc. Bo rany były wewnętrzne i psychiczne. Jak już wszedłem to mi kazał położyć Lume na ziemie, wyjść i odpocząć. Położyłem się przed wejściem do jaskini Lapisa i czekałem na jakaś wiadomość od niego.
---
Leżałem tam dość chwilę. Cały czas próbowałem nie usnąć. Aż w końcu usłyszałem kroki z jaskini. "A co jeżeli nie mógł jej pomóc?" albo "Co jeżeli nie żyje? Albo nigdy się nie obudzi?". Takie myśli mi przechodziły po głowie aż ujrzałem Lume. Spadł mi wtedy kamień z serca. Ona natomiast się na mnie patrzyła z pod byka.
-Czy nic ci nie jest?
Zapytała po czym wstałem na równe nogi. Podeszłam do niej i ją przytuliłem z łzami w oczach.
-Ty żyjesz..
Szepnąłem jej do ucha ucieszony. 

<Lume? Mówiłem że będę zły :3>

Od Dragona - CD Deni

Spojrzałem na dwie wadery. 
-Dobra, ale najpierw chodźcie nad jezioro- powiedziałem 
-Okej- powiedziały w tym samym czasie 
Denerwowało mnie to, że robiły te same ruchy, mówiły to samo i wyglądały podobnie do człowieka. Po prostu ciężko było się domyśleć, która jest prawdziwa. Usiadłem nad brzegiem i patrzyłem jak Deni i jej kopia (nadal nie wiem która to która ( xD ) pływały. Po chwili zamyślenia stwierdziłem 
-Nawet gdybym zgadł i tak bym wam stawił kolację-uśmiechnąłem się lekko
Wstałem i zacząłem iść 
-Gdzie idziesz?-zawołały
-Po kolację- uśmiechnąłem się tajemniczo 
~20 minut później~
Ciągnąłem ogromnego jelenia po ziemi, aż do jeziora. Gdy już tam byłem Deni i kopia spojrzały z niedowierzaniem na tak dużego jelenia.
-No dobra- spojrzałem się na nie -Deni to ta jaśniejsza, tak?

< Deni? >

Od Raven'a - CD Darley

- A nie bawimy się? - spytałem z nieco szerszym niż zwykle uśmiechem.
- No bawimy... Ale zróbmy coś śmiesznego - poprosiła.
- To ja mam pomysł. Zagramy... Zagramy w "Nigdy w życiu nie..."?
- A jak się w to gra? - spytała. Oboje mieliśmy już problemy z poprawnym wyrażaniem się.
- No wiesz... Mówisz nigdy w życiu nie i do... dok... dokańczasz. Jeśli ktoś to zrobił pije, a jeśli nie... no to czeka...
- Zacznij.
- Nigdy w życiu nie... Wyjechałem stąd...
Spojrzałem na Darley czekając na jej reakcję.

<Darley?>

Od Shelby - CD Damona

W jaskini Damona było przytulnie i czułam się bezpiecznie. Gdy usunęłam całe.poczucie bezpieczeństwa zniknęło..... znowu ten sam sen od kilku miesięcy.
~Mój sen~
,,Jestem sama... jest noc. Gdy się rozejrzałam zobaczyłam, że jestem w lesie. W głębi czuję niepokój.... czuję,.że nie jestem sama. Nagle słyszę szelest, łamanie gałęzi. I w końcu widzę....zakapturzoną postać,Spod kaptura widać tylko czerwone oczy. Widać też łapy, które są mokre i całe w błocie. Tak samo jak ziemia. Postać wydaje głośny ryk i wycie, więc to pewnie jest wilk. Uciekam, ale wilk w kapturze mnie goni. Biegnę bardzo długo. W końcu mam odwagę żeby się odwrócić. W tym momencie wilk leci prosto na mnie"
Szybko podniosłan głowę ciężko oddychając. Zobaczyłam, że nade mną stoi Damon z zatroskaną miną 
-Wszystko w porządku?- zapytał 
-Znów ten sam sen
Usiadłam i odpowiedziałam Damonowi sen, który śni mi się od kilku miesięcy. Gdy zaczęłam opisywać postać Damon zrobił się bardzo poważny. Gdy skończyłam zapytał 
-Idziemy nad jezioro?
-Jasne
Sen mnie bardzo wyczerpał więc najpierw zjadłam zająca. Damon cały czas nic nie mówił i nad czymś się zastanawiał. Gdy leżeliśmy nad brzegiem jeziora nie wytrzymałam i zapytałam 
-O czym myślisz?

<Damon?>

Od Willow - do Nero

Siedziałam w swoim ulubionym miejscu pod Drzewem Życia, z tego miejsca było widać wszystkie tereny zajęte przez watachę, ale też tym miejscu zorjentowałam się że tak naprawdę nie kocham Damona , tak naprawdę kocham Nero. Dlaczego? Odpowiem: Gdy tak sobie siedziałam w mrocznym lesie zauwarzyłam go był smutny zrobiło mi się go żal. Już kilka razy wpadaliśmy na siebie ale wtedy byłam zaślepiona tą miłością do Damona, ale tak naprawdę to Nero miał być tym moim jedynym którego przepowiedziała wyrocznia z innej watachy gdy szukałam domu jej słowa były takie ,,Gdy słońce chowa się za horyzont wpadniesz cztery razy na wilka którego poślubisz pewnego razu". Byłam w tedy przekonana że to Daymon , ale to jednak Nero był tym jedynym w padneliśmy cztery razy na siebie w czasie zachodu słońca. Ale nie wiadomo czy Nero mnie chociaż lubi.

<Nero?>

piątek, 3 lipca 2015

Od Willow - Jak dotarłam?

Szłam przez las nagle coś przeleciało mi przed nosem 3 razy i straciłam przytomność... 
obudziłam się w jakiejś jaskini bałąm się bo co się ruszało jakiś czarny ogon wstałam i zaczełam warczeć , nagle to coś się odwróciło i zobaczyłąm pięknego czarnego wilka zakochałam się w nim od razu, zapytałąm:
-kim jesteś.
-jestem Damon, a ty?
-jestem Willllooww - odpowiedziałam pociągając swoje imie.
odwrócił się na chwile i powiedział:
-A więc Willow chcesz dołączyć do Watahy Mglistego Wodospadu?
-Tak. odpowiedziałąm z uśmiechem.
-Zaczekaj chwileczkę zaprowadzę cie do Alfy.Odwzajemnił uśmiech.

< Damon? >

Nowy członek - Willow!

W naszej watasze pojawił się nowy wilk. Jest nią Willow. Witamy! :)

Wasz Samiec Alfa, Veynom

Nowy członek - Jodie!

W naszej watasze pojawił się nowy wilk. Jest nią Jodie. Witamy! :)

Wasz Samiec Alfa, Veynom

Od Darley - CD Raven'a

- Aha rozumiem - mrugnęłam
- No to jak czujesz się już lepiej? Zatańczymy? - uśmiechnął się łobuzersko
- Oczywiście - uśmiechnęłam się szczerze
- Walca? 
- Może zatańczymy coś bardziej energicznego? - uśmiechnęłam się
- Hmm...może Salsa będzie odpowiednia? 
- Okej więc zacznijmy - odpowiedziałam
Tańczyło mi się z nim wspaniale na jego twarzy cały czas był widoczny lekki uśmiech więc mu też chyba się podobało.
Tańczyliśmy naprawdę długo nie tak krótko jak wcześniej po prostu do upadłego.
Następnie usiedliśmy przy stoliku by napić się lampki wina.
Rozmawialiśmy była to rozmowa bardzo przyjemna po czym wstaliśmy by zacząć prawdziwą zabawę.
- Raven no to co gotowy na zabawę? - powiedziałam i uśmiechnęłam się swoim zaskakująco białym uśmiechem

<Raven?>

Od Raven'a - CD Hatoshi'ego

- Cały dla ciebie.
-Serio? - spojrzał na mnie nieufnie.
- Ależ oczywiście. Mięso nie ma dla mnie żadnych wartości odżywczych. Nie muszę go jeść... Nawet nie bardzo mi smakuje - stwierdziłem obojętnie
- Więc co jesz? Sałatę? Jagody? Inne zielska? - spytał podchodząc do jelenia
- Żadne z powyższych... Zgaduj dalej.
- No nie wiem. Co to? - spytał pomiędzy kęsami
- To mi się znawca demonów trafił - zaśmiałem się - Krew. Tylko ona trzyma mnie przy życiu.
Cofnąłem się, żeby ocenić reakcję Hatoshi'ego. Może już zauważył dwie okrągłe dziurki na szyi zwierzęcia, a może za chwile je odkryje. Zobaczymy...

<Hatoshi?>

Od Raven'a - CD Darley

- Już? - spytałem - No dobra...
Zeszliśmy z parkietu i usiedliśmy przy stoliku. Skupiłem wzrok na szczupłej kelnerce i posłałem jej sugestię. Po chwili przyszła do nas niosąc dla nas brandy.
- Przepraszam... Wydawało mi się, że państwo będą chcieli się napić. Przepraszam. Nie wiem co się ze mną dzieje - mówiła do nas, ale patrzyła tylko na mnie. Uśmiechnąłem do niej z wdzięcznością.
- Nic się nie stało. Bardzo dobrze postąpiłaś.
Dziewczyna zarumieniła się lekko i wymamrotała jakieś podziękowanie i szybko odeszła. Odwróciłem się do Darley dalej leniwie się uśmiechając. Posłała mi zdziwione spojrzenie.
- Pomogłem jej trochę. To się nazywa zaklęcie wpływu lub sugestii rzadziej przymus - wyjaśniłem

<Darley?>

Od Lume - CD Hatoshi'ego

Gdy się obudziłam koszmarki sobie poszły, ale kawałek dalej leżał nieprzytomny Hato. Bo oczywiście nie mógł mnie zostawić samej! No ale wychodzi na to... że ja też go tak samego nie zostawię... Szkoda tylko, że on jest cholernie ciężki i nie zaciągnę go do watahy choćbym nawet bardzo chciała, ale niedaleko była jakaś jaskinia. Jak się dobrze postaram to uda mi się go tam dotaszczyć. Jaskinia była zaledwie kilkadziesiąt metrów dalej, ale po zmiażdżeniu przez koszmary i taszcząc Hato zajęło mi to zaskakująco sporo czasu.
- Mam nadzieję, że ci tu będzie wygodnie, bo nie licz na to, że jeszcze ci będę szukała wygodniejszego miejsca- mruknęłam praktycznie waląc się na ziemię kawałek dalej. Jestem zaskakująco zmęczona, bo nawet nie zdążyłam sobie ponarzekać w myślach na niewygodę czy cokolwiek innego, bo od razu zasnęłam.
Ocknęłam się w baaardzo dziwnym miejscu. Czerń, wszystko było czarne. To musi być sen, ale nie mój... Hatoshi'ego? No... to teraz zacznie się zabawa! Jakiś wścibski głosik w głowie mówi mi jednak żebym się wycofała, ale... Ja nie korzystam z podpowiedzi głosików. Widziałam jakąś waderę... i małego Hato... ooo... jakie to słooodkie, był rozkosznym szczeniakiem. Ta wadera musi być jego matką... Ale... coś się dzieje. Jakieś czarne wilki, trochę podobne do koszmarów i zabrały waderę. Symbolika jest dość oczywista... Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić sceneria się zmieniła, wszystko wyglądało normalnie, byłam w lesie i nagle usłyszałam warczenie i zza krzaków wypadł Hato, a za nim cała wataha.... Bardzo wściekła wataha. Hato wpadł na mnie i przez siłę impetu poturlaliśmy się kilka metrów dalej. Oczywiście prosto w jakąś dziurę... Dlaczego w śnie musi boleć równie mocno jak w realu?
- Odwalcie się ode mnie!- krzyknął i kopnął mnie tak mocno, że poleciałam chyba z metr dalej... Logika snu... Hato mnie nie zna, a dziura jest wielkości łąki.
- Uspokój się, chcę pomóc. Tylko... daj chwilę- mruknęłam. Zamknęłam oczy i już po chwili znowu byliśmy na powierzchni.- Dobra, ty tam... kontynuuj uciekanie, a ja się zajmę resztą.

<Hatoooooo.... Tak teraz to ty się pomęcz.>

Od Cyndi'ego - CD Luny

Wziąłem długi rozbieg i skoczyłem kuląc się.
- Na bombę!
Uderzyłem w taflę, zanurzając się cały. Była bardzo ciepła. Nagle zobaczyłem, że mój znak na ramieniu świeci, a po chwili blask bił z ogona. Powoli się wydłużał i rozdzielił przy końcu. Sierść skróciła się i zamieniła w twarde tępe płytki - łuski. Ogon teraz w typie "syreny" lub ''ryby'' był biało-srebrny i mienił się w słońcu jak tęcza. Wpatrywałem się jak zahipnotyzowany. Słyszałem coraz bardziej spanikowany głos Luny. Odbiłem się od dna i wypłynąłem na powierzchnie.Zauważyłem także,że nie musiałem oddychać. Nie brakowało mi tlenu.
- Cyndi, nie strasz mnie więcej. Myślałam, że coś ci się stało.
Odrzuciłem grzywkę opadającą mi na oczy.
- Przepraszam Luna, ale popatrz. 
Stworzyłem bańkę wody na której się uniosłem do góry. Pokazałem się w całości lewitując metr nad taflą.
- Nigdy mi się nie zdarzyło, abym zmienił część swojego wyglądu. I nagle bum! Mam inny ogon! Spróbuję czegoś jeszcze...
Skupiłem się na swojej postaci. Poczułem przypływ mocy i jakby coś się zmieniało. Luna wydała cichy okrzyk.
- Jak nie ty.
Otworzyłem oczy.
- Aż tak źle?
Głos zmienił się na warkliwy. Spojrzałem na łapy. Palce się wydłużyły była błona pławna. Spojrzałem na odbicie w wodzie. wzdłuż kręgosłupa było coś... nie wiem jak to nazwać... płetwa grzbietowa. uszy ułożyły się do tyłu i były jakby dłuższe. Pysk bardziej smoczy niż wilczy z zębami w kształcie igieł. Byłem przerażający. 
- Wow! Dobra dosyć tych kombinacji.
Zacząłem wracać do dawnej postaci. Odetchnąłem. 
- Moje stare przystojne ja.
Uśmiechnąłem się. Najwidoczniej mam nową umiejętność. W pewnym sensie to dobrze. Bombka "mydlana" pękła i wpadłem obok wadery, ochlapując ją.

<Luna?>

Od Darley - CD Hatoshi'ego

Skoczyliśmy prosto do jeziora i zanurkowaliśmy głęboko było nawet fajnie.
Po paru minutach zabrakło nam tlenu i wypłyneliśmy spod wody.
- Hato przepraszam ale muszę już iść - powiedziałam obojętnie
- No dobrze - uśmiechnął się lekko basior
- Do zobaczenia - powiedziałam
- Do zobaczenia - powiedział basior
Poszłam na polowanie już miałam przymierzyć się do skoku na zdobycz a za mną zobaczyłam sylwetkę wilka.
- Hato czy to ty? - wyszeptałam

<Hatoshi?>

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Od Hatoshi'ego - CD Darley

-Nie wiem, ja to bym z chęcią został tutaj jeszcze chwile
Odpowiedziałem waderze siedzącej obok mnie na chmurze. Następnie położyłem się.
-Idziesz spać?
-A czemu nie.. Dawno nie spałem na chmurach...
Następnie usnęłem.
---
Jak się obudziłem to Darley jeszcze spała. Było wcześnie rano a ja sam byłem nie wyspany. I tak wstałem i rozciągnołem kości. Widok z tąd był tak samo piękny jak w nocy. Ale teraz było widać więcej wilków. Oglądałem okolice a po chwili obudziła się Darley.
-Hej, jak spałaś?
Zapytałem ona powiedziała że dobrze bardzo markotnym głosem.
-Chodź, mam pomysł na przebudzenie
Dodałem a wadera spojrzała pytająco na mnie. Ja wstałem i szłem wzdłuż chmur aż dotarłem nad jezioro. Jak zobaczyłem że wadera stoi w prost obok powiedziałem:
-Skaczemy na 3, ok?
Darley spojrzała w dół a następnie przytaknęła.
-To.. 1.. 2... i 3!

<Darley?>

Od Hatoshi'ego - CD Raven'a

-Navet dobry pomysł
Dodałem i tez sie ułożyłem do snu. Muj sen był pusty, wszystko było czarne. Ciemne i jedyną żeczą widzialną byłem ja leżący w samym ceteum wszystkiego. Tak czułem się bespieczny, bez innych osub i demonów.
---
-Wstawaj Lucjusz!
Raven przebudził mnie ze snu. Spojrzałem na niego z znienawidzeniem w oczach.
-Lucjusz to nie ja, wiesz?
-Niestety ale ty jesteś synem diabła
Dodał drażniąco.
-Nabijają się ile chcesz, ale chyba specjalnie se zmieniłem imię wiesz
-Nie wiem czemu, oświetl mnie..
-Po 1. Nie napisze tego imienia a po 2. Lubię japońską kulturę więc wymyśliłem coś w stylu japońskiego imienia.. A Teraz mów czego chcesz
Raven nic nie mówił. Zamiast tego posuną się w bok odsłaniając zabitego jelenia leżącego na trawie. Spojrzałem na niego z pytajacymi oczami.
-Ja mogę go zjeść, czy chcesz tylko żebym patrzył jak ty jesz? Bo jak tak, to se sam zapoluje..

<Raven? Brak weny -.-'>

Od Deni - CD Dragona

-Dragon! To już nie jest śmieszne ! - warknęłam. 
Usłyszałam szelest liści i łamiące sie gałęzie. W pewnej chwili zobaczyłam poruszajace się krzaki i basiora, który leciał prosto na mnie. Przylgnął do mnie i przygniótł mnie swym ciałem do ziemi. Nastała niezręczna cisza... Ani ja, ani on nie wiedzieliśmy co powiedzieć. 
Na szczęście Dragon myślał, że wilk, na którym leżał to ja. 
Dragon rozmawiał z moją kopią, a ja obserwowałam ich z daleko. 
Basior szamotał się dla zabawy z moja kopią i mówił coś do niej. 
Po pewnym czasie oglądania tej zabawy wyszłam zza drzewa. Moja kopia automatycznie czując moją obecność poruszyła się w moją stronę.
Dragon stał jak wryty i przyglądał się nam. 
Zobaczył taki obraz:
Na naszych ciałach pojawiły sie ubrania. Zazwyczaj gdy wcześniej byłyśmy we dwie zamieniałyśmy się w postacie jakby człekokształtne. 
- Co to ma być? - zapytał zdziwiony. 
- Ja i ja. - wyszczerzyłyśmy kły w szerokim uśmiechu. 
- Która jest prawdziwa? - zapytał zdziwiony. 
- Ja. - powiedziałyśmy również we dwie.
- Jesteście prawie identyczne. - stał w tym samym miejscu i przyglądał się każdemu ruchowi. 
- Zgadnij, która jest prawdziwa. - powiedziałam. 
Moja ciemniejsza kopia zaśmiała się. 
- A jak nie zgadniesz to stawiasz nam kolacje. - moja kopia puściła mu oczko z uśmiechem.


< Dragon? >

Od Darley - CD Raven'a

Wyszykowałam się i zaczęłam zmierzać w stronę miasta.
Weszłam do ,,Gospody pod Rogaczem" i zauważyłam Raven'a siedzącego z jakąś dziewczyną od razu zareagowałam :
- Raven już jestem... i ty czarnowłosa ja tu siedzę - posłałam nieznajomej lekko przerażające spojrzenie.
Odeszła błyskawicznie a ja usiadłam obok właśnie Raven'a i zaczęliśmy rozmowę.
Po paru minutach Raven zamówił Brandy kelner nalał nam po szklance i piliśmy.
- Raz a do dna! - powiedział Raven uśmiechnięty
- Do dna! - powtórzyłam za nim niczym echo.
Po paru głębszych Raven poprosił mnie do tańca oczywiście się zgodziłam:
- Raven co chcesz zatańczyć? - zapytałam subtelnie uśmiechnięta
- Może walca tak na początek? - uśmiechnął się
- No dobrze więc zaczynajmy - powiedziałam spokojnie.
Tańczyliśmy z 20 minut a moje nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa więc powiedziałam:
- Wiesz co może zejdźmy już z parkietu muszę chwilę odpocząć..

<Raven?>

niedziela, 28 czerwca 2015

Od Damona - CD Shelby

- Damonnnn? - przeciągnęła moje imię.
Uśmiechnęła się, a ja spojrzałem na nią szeroko uśmiechnięty.
- Tak ? - zapytałem.
- Może pójdziesz ze mną w nocy nad Wodospad? - Uśmiechnęła się szeroko.
Ta wadera mnie rozśmieszała, ale nie byłem pewien czy tego wieczoru miałbym czas.Ja też mam swoje tajemnice, o których nikt nie wie. Słońce powoli zachodziło. Nie długo będzie noc. Wiał co raz chłodniejszy wiatr.
- Nie wiem czy będę miał czas. - mój głos stał się poważniejszy. 
Już nie było widać mi kłów w uśmiechu. 
- Eh...no dobrze. - spuściła pysk. 
- Ale spokojnie, ewentualnie jutro z Tobą pójdę, nie ważne kiedy, ale pójdę. - podniosłem jej pyszczek, aby się uśmiechnęła. 
- Dziękuje. - rozchmurzyła się. 
- Nie ma za co. - poprawiłem jej grzywkę.
Wadera uśmiechnęła się. 
- Dobrze chodź, ściemnia się. I chyba zanosi się na burze. - poinformowałem. 
- Wyjdziesz w nocy w deszcz? - zapytała.
- Najwidoczniej będę musiał. 
- Co będziesz robił ? - zapytała.
- Nie ważne. Taka moja tajemnica. - uśmiechnąłem się. - Wiesz gdzie śpisz? - zapytałem.
- Nie, nikt mi nie pokazał mojej jaskini. 
- Jaki masz żywioł ?
- Noc i magia. 
- Zamieszkasz w jaskini magii, dziś będziesz spać u mnie bo zanosi się na burzę. Dam Ci jakiś koc, coś do jedzenia. Chodź za mną. - poprosiłem mile.
Wadera spokojnie poszła za mną. 
- Jaskinia jest dość duża, wiec powinniśmy się zmieścić. Wejdź. - puściłem ją przodem. 
Popatrzyłem się na niego gdy Shelby już weszła. Księżyc był w pełni, jednak zasłaniały go chmury. Chyba dziś w nocy jednak nie będą musiał wychodzić. 
- Łał, ile tu kryształów. - rozglądała się.
- Chodź, pokażę Ci gdzie będziesz spała. 
Wziąłem ją za łąpę i poprowadziłem na półkę skalną, którą również otaczały kryształy. 
Rozpaliłem z między czasie ognisko i przyniosłem dla Shelby koc.
- Jakby co to zobaczysz mnie przy ognisku. - nakryłem ją. - A teraz dobranoc. - uśmiechnąłem się.

<Shelby ? >

Od Raven'a - CD Ellie

- Dzisiaj u księcia rządzącego Alvarą odbywa się bal. A jest coś czego jeszcze o mnie nie wiesz...
- Co to takiego?
- Zanim dołączyłem do watahy żyłem w Alvarze. Tak długo... Mam tytuł szlachecki - powiedziałem w końcu - I mogę cię tam zabrać.
- To świetnie! - ucieszyła się. Uśmiechnąłem się do niej typowym dla siebie krótkim olśniewającym uśmiechem. Poszliśmy pod miasto. Znowu zmieniłem nas w ludzi. Tylko, że tym razem miałem na sobie czarny garnitur.
- Pomyśl o jakiejś sukni balowej - poleciłem - Dobrze ci będzie w czerwieni - mrugnąłem do niej.
- Dlaczego? - spytała
- Idziemy na bal. Skup się na tym jak chcesz wyglądać. Wyobraź sobie cały swój strój, a on po prostu się na tobie pojawi - powiedziałem poprawiając marynarkę. Leżała na mnie idealnie.

<Ellie?>

Od Raven'a - CD Darley

- Jestem gotowy - oznajmiłem przeciągając się - Gospodo pod Rogaczem... Nadchodzimy!
Postarałem się nadać swojemu głosowi entuzjastyczny ton. 
- Tak! - podłapała Darley - Nadchodzimy!
- Widzimy się na miejscu - rzuciłem tylko wypowiedziałem zaklęcie i po chwili byłem już u bram miasta. Zostawiłem tam po sobie zaklęcie, które zmieni Darley w człowieka kiedy tylko zbliży się do miasta. Jako bogaty szlachcic znowu przekroczyłem bramy. Natychmiast poszedłem do gospody i wynająłem nam pokój. To zabawne. Mam tytuł szlachecki tego miasta, a własnej posiadłości nie. Mój dom jeży w nieco większym portowym mieście kilka dni drogi stąd. Książę Alvary i cała elita towarzyska również mają tam posiadłości.
Wziąłem sobie czerwonego wina i usiadłem przy stoliku w kącie czekając na Darley. Po jakimś czasie nie do końca trzeźwa dziewczyna dosiadła się do mnie. Zmierzyłem wzrokiem jej kruczoczarne włosy i strój, który nie pozostawiał wiele mojej wyobraźni. To nie Darley, a mimo to dałem się w ciągnąć w pełną podtekstów rozmowę.

<Darley?>

sobota, 27 czerwca 2015

Od Ellie - CD Raven'a

- Nie ma sprawy - odparłam i ułożyłam się wygodnie pod jedną ze ścian jaskini. Niemalże od razu zapadłam w głęboki sen. Na początku był to spokojny sen, jednak gdy się obudziłam, byłam bardzo nerwowa i mokra. Sądząc po stadium słońca, był już zachód, około godziny 18. Starałam sobie przypomnieć, co zmąciło mój sen. Jednak na nic zdały się moje wysiłki. Pamiętam tylko zarys twarzy, krzyczących twarzy, budynek, ogień i lęk. Nie był to miły widok. Nagle usłyszałam łomot. Wyszłam z jaskini. To Raven, przyniósł dla mnie młodego daniela, którego upuścił z hukiem na ziemię:
-Już wyspana, księżniczko? - spytał - mam nadzieję, że szybko zjesz posiłek. Ja już jestem w pełni sił. - dodał i uśmiechnął się do mnie.
- Tak, wyspałam się, dziękuję - odpowiedziałam. Nie zamierzałam opowiadać mu o swoim śnie. Obawiam się, że mogła to być wizja. Jednak starałam się odsunąć tę myśl od siebie. - A Ty co w takim dobrym humorze? - spytałam basiora między kolejnymi kęsami mięsa. Było naprawdę pyszne.
- Już Ci mówiłem, jestem w pełni sił. A ponadto coś mi obiecałaś - powiedział i uśmiechnął się łobuzersko.
Ach tak, mieliśmy dzisiaj odwiedzić tę... gospodę w Alvarze. A jeśli ten sen... nie, to był zbieg okoliczności. To musiał być przypadek.
- Tak, pewnie. Zbieramy się już, prawda? - odpowiedziałam, uśmiechając się szczerze. Nie chciałam popsuć sobie nastroju i mile zapowiadającego się wieczoru.
- Dobra, więc dzisiaj będziemy robić coś, co na pewno Ci się spodoba. Oczywiście w ludzkim mieście - powiedział
- Ooh, co takiego? - odpowiedziałam lekko podekscytowana
- ...

< Raven? >

Od Jeff'a - CD Yuzuki

Również zacząłem się śmiać, ale raczej nerwowo i zbyt długo. Wadera spojrzała na mnie zdziwiona.
-Ale ja mówię poważnie, Jeff. Chcę szczeniaka.-Powtórzyła, a mnie zamurowało. 
-Nie.-Odparłem zimno.
-Co? Dlaczego nie?-Zapytała zaskoczona. 
-Nie, nie zgadzam się na szczeniaka.-Odparłem patrząc jej w oczy. Właśnie ją bardzo zraniłem. Wróciliśmy do jej jamy w milczeniu. Wadera bez słowa położyła się pod ścianą, a ja przy wejściu. Kiedy usłyszałem, że śpi wybiegłem z jamy... Zniknąłem na całe dwa dni, musiałem to przemyśleć... 


*Dwa dni później*

Wróciłem do jamy, ale nie zastałem jak Yuzuki. Pobiegłem jej szukać. Kiedy ją zobaczyłem pobiegłem do niej i przytuliłem ją mocno.
-Też chcę tego szczeniaka, brykającego malca.-Odezwałem się spokojnie patrząc jej w oczy. 

<Yuzuki? Nie, spoko.>

Od Darley - CD Raven'a

Widocznie miał powód żebym z nim nie szła no cóż...
Po 2 godzinach wrócił.
- Co tak długo? - zapytałam zdziwiona
- Nie ważne. A tu masz sarnę - uśmiechnął się 
- Dzięki a ty już jadłeś?
- Tak..tak zdążyłem coś przekąsić
- Dobrze więc ja teraz idę sobie popływać niedługo wrócę - powiedziałam 
- Dobrze idź więc ja sobie tu posiedzę i porozmyślam - powiedział spokojnie
Poszłam nad Szmaragdowe Jezioro wykąpałam się trochę zwłaszcza, że było bardzo gorąco byłam tam naprawdę długo.
Gdy wróciłam do jaskini zobaczyłam drzemającego Raven'a.
- Raven pobudka - obudziłam go
- Czego chcesz?! - mruknął
- Wiesz już jest 16:00 trzeba się zacząć szykować - zaśmiałam się

<Raven?>

Od Raven'a - CD Darley

- Nie możesz - powiedziałem twardo.
- Dlaczego? - spytała wyraźnie zaskoczona
- Bo nie chcę, żebyś ze mną szła. Mam powody, żeby iść tam samemu. Rozumiesz?
- Dobrze... - posmutniała.
Odwróciłem się odszedłem. W zasadzie nie bylem jeszcze bardzo głodny. Skombinuje się coś trochę później. Taka jakby przekąska, aby utrzymać moje żądze w ryzach. A w każdym razie, żeby nie zabić kogoś przez przypadek.
Rozprostowałem skrzydła i wyskoczyłem w powietrze. Uderzyłem kilka razy skrzydłami i zablokowałem je. Szybowałem z wiatrem w niewiadomym kierunku. Gdzie mnie zaniesie? A czy to ważne? Zdążę jeszcze wrócić, żeby spotkać się z Darley. A potem pójdziemy się zabawić.

<Darley?>

piątek, 26 czerwca 2015

Od Darley - CD Raven'a

Poczułam że jest coś nie tak w trosce położyłam delikatnie łapę na jego łapie i powiedziałam:
- Spokojnie - wiedziałam, że jest zaniepokojony 
- Dobrze...jest ok - mruknął a ja zdjęłam łapę
- Już robi się widno... - powiedziałam po czym ziewnęłam
- Masz rację trzeba wstać 
- No tak...a właśnie dzisiaj idziemy do gospody - uśmiechnęłam się szeroko
- Tak a o której godzinie? - zapytał oczekując na moją odpowiedź
- Może w okolicach 18:00?
- Dobrze a w między czasie ja idę coś zjeść ty jak chcesz to jeszcze pośpij przyjdę cię obudzić - mruknął jeszcze nie wyspany
- Poczekaj mogę iść z tobą? - wymamrotałam ziewając

<Raven?>

Od Raven'a - CD Darley

- Myślę, że to nie jest taki zły pomysł. Może jutro? - spytałem z cieniem uśmiechu.
- Tak.
- Więc postanowione. A teraz spać - ziewnąłem - Nawet takie złe istotki jak ja muszą się przespać od czasu do czasu...
- Jasne. Dobrej nocy
- Wzajemnie.
Ułożyłem się pod ścianą jaskini i zamknąłem oczy. Na moje nieszczęście sen przyniósł mi koszmary. Okropne wizje wielu lat spędzonych w mroku. Stulecia przygnębiającej pustki naznaczonej śmiercią, krwią i zniszczeniem. Wojny, choroby, anarchia... A pośrodku całego tego zła jestem ja. Oglądający swoje marne, długie życie wspomnienie po wspomnieniu. Na nowo przeżywam wszystko to co sprawia mi ból. Nie mogę. Nie zniosę tego po raz kolejny.
Gwałtownie otworzyłem oczy zrywając się na łapy. Wziąłem głęboki oddech, żeby uspokoić galopujące serce.
- Raven? Coś nie tak? - spytała Darley. W bladym świetle wschodzącego słońca widziałem ją dość wyraźnie.
- Taaak. To... tylko... zły sen - wydyszałem - Nie masz się czym przejmować - postarałem się, żeby zabrzmiało to jak najspokojniej.

<Darley?>

Od Raven'a - CD Ellie

- Już o tym rozmawialiśmy - przypomniałem jej szorstko - To nie jest nic czym musiałaby się przejmować Młoda Alpha.
- Znowu do tego wracamy? - westchnęła
- Zawsze kiedy o tym wspomnisz. Powinniśmy już iść.
- Więc chodźmy - wstaliśmy. Dałem sobie kilka sekund na dokładne poprawienie stroju. W głowie dalej dźwięczało mi echo dawnego głosu ojca: "Dżentelmena można poznać po dbałości o wygląd i elegancji stroju". Na razie spełniam oba te wymogi.
Wyprowadziłem dziewczynę z miasta. Wiedziałem o istnieniu całkiem przytulnej jaskini niedaleko i postanowiłem właśnie tam zabrać Ellie. Najpierw jednak zamieniłem nas z powrotem w wilki. Muszę przyznać, że wolę żyć w mieście jako człowiek. Niestety rzadko jast po mojemu.
Kiedy Ellie była już bezpieczna w jaskini odwróciłem się, żeby odejść.
- Nie idziesz spać? - spytała zdziwiona
- Chciałbym jeszcze coś zrobić przed wschodem słońca - wyjaśniłem - No wiesz... Trochę zgłodniałem... - spuściłem wzrok
- Ach... Rozumiem. Idź, zostało ci mało czasu.
- Przyniosę ci coś - obiecałem odchodząc. Teraz tylko muszę coś znaleźć...

<Ellie?>

Od Darley - CD Raven'a

Nie mogłam zasnąć w sumie byłam zmęczona ale jednak zaczęło mi się nudzić i po prostu wstałam.
Zobaczyłam Raven'a jak poluje na jakiegoś jelenia i zapytałam:
- Pomóc ci w czymś? 
- Na razie nie ja coś upoluję i zaraz wrócę - powiedział z lekkim uśmiechem
- Dobrze 
Usiadłam pod drzewem i przyglądałam się basiorowi :
- Darley, już wróciłem proszę zjedz
- A ty nie jesz? - powiedziałam 
- Nie na razie nie mam ochoty - mruknął
Spożyłam posiłek i przyszedł mi do głowy świetny pomysł :
- Raven muszę cię o coś zapytać - zaśmiałam się
- Tak? a o co? - zrobił pytającą minę
- Nie byłam już dawno w tej gospodzie pamiętasz? - zapytałam zadowolona
- No tak...więc co w związku z tym?
- Może byśmy się tam wspólnie wybrali co ty na to? - uśmiechnęłam się pogodnie

<Raven?>

czwartek, 25 czerwca 2015

Od Shelby - CD Damona

Zamyśliłam się. O czym by tu odpowiedzieć. 
-W sumie to mnie w tamtej watasze wygnali, bo zostałam niesłusznie oskarżona
-O co?
-Bo oni uznali,.że kazałam duchom zabić jednego wilka. Nawet mnie nie przesłuchali tylko od razu uznali że to moja wina. Nawet rodzice chcieli mnie wygnać- zrobiłam smutną minę.
-Przykro mi
-Ale teraz przynajmniej poznałam Ciebie- rozchmurzyłam się 
Damon zaśmiał się w ramach odpowiedzi. Tu było świetnie! Wszędzie zielono,dużo zwierząt. Nawet basior ze mną rozmawia. Czułam się świetnie.
-Damonnnn?- przedłużyłam jego imię 
-Tak?- zapytał uśmiechnięty 
-Może pójdziesz ze mną w nocy nad Wodospad?-Uśmiechnęłam się szeroko 

<Damon?>

Wakacje się zbliżają!

Z tak wspaniałej okazji, jaką są zbliżające się WAKACJE, ogłaszam konkurs wakacyjny! Polega on na napisaniu opowiadania, gdzie Wasz wilk w towarzystwie jednego lub kilku wilków z watahy, wybierzecie się na wyprawę. Trzeba w nim jednak użyć jeden z następujących tematów:


1. Idąc spotykasz jajo smoka. Nie wiedząc, że jest to smocze pisklę, razem z towarzyszami postanawiasz się nim zaopiekować. Gdy się okzuje, że to smok, postanawiasz... - niech Was powiodą wodze fantazji ;)
2. Będąc na wyprawie, postanawiasz popływać w nowo odkrytym jeziorze. Wskakujesz razem do niego z przyjaciółmi. Naglen jeden z nich znika. Okazuje się, że w zbiorniku znajdują się groźne trytony i syreny. Co robisz?
3. Postanowiłeś polatać ( to opowiadanie mogą również napisać wilki, które nie mają skrzydeł lub mocy latania - nie będę zwracać na to uwagi ;) ). Razem z kolegami dolecieliście do nieznanego Wam miejsca. Okazuje się, że to Brama Niebios. Jednak jeden z Was z wymyślonego przez Ciebie powodu nie może się tam dostać. Co robisz?

Oceniane będą przede wszystkim to, czy pracę się ciekawie czyta ;) Poza tym długość opowiadania ( im dłuższe, tym lepiej :3 ), estetyka pisania, oraz to, czy praca jest na temat i ciekawa :) Konkurs trwa do 15 lipca, więc macie ponad 3 tygodnie. Sądzę, że taki termin jest odpowiedni. :) Nagrodą jest.... coś specjalnego, o co sądzę każdy chciałby powalczyć. Będzie to bardzo miła niespodzianka ;) Z niecierpliwością czekam na opowiadania. Wszystkie informację znajdują się również w zakładce ,, Konkursy ''.


UDANYCH WAKACJI! :D

Od Ellie - CD Raven'a

- Szczerze mówiąc, jestem już wyczerpana. Spędziliśmy tutaj całą noc, oczywiście dobrze się bawiłam, ale sądzę, że obu nam, mimo wszystko, potrzebny jest sen - uśmiechęłam się blado, na prawdę już zmęczona
- Oczywiście. Mogę załatwić nam nocleg tutaj, w gospodzie - odpowiedział, mając już zamiar wstać i podejść do lady
- Wiesz co, Raven, to miłe z Twojej strony, ale chyba wolałabym wrócić do lasu, przespać dzień w jakiejś jaskini. Oczywiście jeśli będziesz miał ochotę, jutro wieczorem możemy znowu się tutaj wybrać - powiedziałam i uśmiechnęłam się deliktanie.
Na twarzy Raven'a zobaczyłam cień uśmiechu. Widać było, że bardzo lubi to miesjce. Zresztą nie on jedyny, przez te kilka godzin spędzonych tutaj również je polubiłam.
- Pewnie, jak wolisz - odpowiedział i wrócił jego obojętny wyraz twarzy. Szczerze mówiąc nie lubię tego, gdyż nigdy nie wiem, o czym wtedy myśli.
- Raven, coś Cię trapi? - spytałam, próbując delikatnie zacząć rozmowę, aby się nie zdenerował.

< Raven? >

Od Rochelle - Jak dotarłam?

Był słoneczny dzień ale nie dla mnie. Tęskniłam za swoim starym domem ale wiedziałam , że już do niego nie powrócę.Postanowiłam ,że oswoję się z tym miejscem więc zaczęłam szukać pomocy od kogoś.Pewnego dnia przysiadłam nad jakimś strumykiem w środku lasu
nie wiedziałam jednak ,że to teren jakiejś watahy . Po chwili podeszła do mnie jakaś wadera i powiedziała :
- kim jesteś ? - powiedziała.
- Je suis Rochelle - powiedziałam tylko ,że nie po naszemu .
- Przepraszam nie rozumiem cię - powiedziała.
- Jestem Rochelle - uśmiechnęłam się - A ty kim jesteś ? zapytałam wstając i podchodząc do wadery.
- Jestem Ellie - odpowiedziała a ja się uśmiechnęłam .
- Miło mi . Należysz może do jakiejś watahy ? - zapytałam.
- Tak należę do Watahy Wilków Mglistego Wodospadu. - odpowiedziała z wyraźnym uśmiechem.
- Mogła byś mnie proszę zaprowadzić do Alf ? - zapytałam.
- Niema najmniejszej potrzeby ja nią jestem -. odpowiedziała z wyraźnym uśmiechem.
- To super mogę dołączyć do tej watahy ? -. spytałam .
- Tak - powiedziała .
- To super . Uśmiechnęłam się . Teraz normalnie to bym wariowała ale nie chciałam tak się zachowywać przy alfie. I od tej pory jestem w watasze .

Od Raven'a - CD Ellie

Drgnąłem nerwowo. Natychmiast jednak się opanowałem przyjmując całkowicie obojętny wyraz twarzy. Tak dobrze wyuczoną obojętność.
- A więc ty też możesz cieszyć się urokami życia wiecznego... - zawahałem się wypowiadając "urokami". Takie życie wcale nie jest aż tak kolorowe jakby się mogło wydawać.
- O ile nie zdecyduję inaczej - przypomniała
- Oczywiście - odparłem sztywno - Na co miałabyś teraz ochotę? - spytałem tym samym oficjalnym tonem. To zdecydowanie nie jest mój ulubiony moment dzisiejszego wieczoru.

<Ellie?>

Od Damona - CD Shelby

- No dobrze. - uśmiechnąłem się. - Chodźmy. - poprowadziłem ją. 
Na samym początku zabrałem ją nad wodospad blasku księżyca. 
- Wodospad w naszej watasze najpiękniej wygląda o zmierzchu, gdy kwiaty rosnące na skałach zaczynają świecić i błyszczeć. - objaśniłem. - Jest tu pięknie. Gdy chcesz się wyciszyć to miejsce jest idealne. 
- Pięknie tu. - uśmiechnęła się.
Wadera chyba się rozluźniała. Nie była już aż taka spięta jak na samym początku. 
- Jeszcze pięknie jest w nocy. 
Zerwałem jej jednego kwiatka i wczepiłem w grzywkę.
- Wyjdź z nim w nocy z jaskini. Zobaczysz jak wtedy będzie wyglądał. 
- Dziękuje. - wyszczerzyła białe kły w uśmiechu.
- Nie ma za co. Chodźmy dalej. 
Dalej poszliśmy nad Szmaragdowe Jezioro.Odsłoniłem gałąź drzewa, która chowała za nią jezioro. Wadera minęła gałąź i usłyszałem;
- Łaał. - rozglądała się.
- Szmaragdowe jezioro zawdzięcza swoją nazwę temu, że na jego dnie znajdują się rudy szmaragdów, uznawane w naszej watasze za święte. Jeszcze nikomu nie udało się wyciągnąć ani jednego.
- Może mi kiedyś się uda. - pomachała ogonem i nastawiła uszy. 
- Miej nadzieje. 
Dalej był strumień nimfy.
- Gdy nad strumień nimfy przybędzie uczciwy wilk potrzebujący pomocy, pomodli się, wtedy możliwe jest, że ukażą mu się nimfy - magiczne stworzenia żyjące w strumieniu.
- Widziałeś kiedyś nimfe? - zapytała.
- Niestety nie, może kiedyś. Wszystko w swoim czasie. 
Potem pokazałem jej drzewo życia i wyjaśniłem, że Alfy i Bety urządzają tam ważne uroczystości i tego typu spotkania.
Pokazałem gdzie jest las straceńców, jednak nie wchodziliśmy do niego. Wątpie by wadera chciała.
Staneliśmy przy jaskini prawy, tam również nie wchodziliśmy. Wyjaśniłem co jest w środku i jak to moze zadziałać na danego wilka.
Tak samo zrobiłem z jaskinią cierpienia. 
- Shelby jakie chciałabyś mieć stanowisko w watasze? - zapytałem.
- Chcę być strażniczką. A Ty ? Jakie masz stanowisko ?
- Jestem atakującym. - odpowiedziałem. - Opowiedz mi coś o sobie. - poprosiłem z uśmiechem. 

<Shelby ?>

Od Raven'a - CD Hatoshi'ego

A więc widzisz demony? Tak powiedziałeś wcześniej? - parsknąłem
- Dokładnie tak.
- To by wyjaśniało dlaczego rozmawiamy. Pozostaje pytanie czemu inni tez mnie widzą i potrafią ze mną rozmawiać?
- Musisz być taki? - spytał
- W zasadzie nie muszę. Lubię być zły.
Hatoshi nic już nie dodał, a i ja nie czułem się w obowiązku żeby powiedzieć cokolwiek. Cisza się przedłużała, a ja czułem się z tym bardzo dobrze. No może niekoniecznie bardzo dobrze, ale i tak lepiej niż gdybym miał z nim rozmawiać. W sumie... Aż dziwne, że jest taki spokój. Nic nie próbuje mnie zabić, nikt nie chce mnie złapać i wypatroszyć, nikt nie planuje właśnie jak mnie pociąć, żeby sprzedać na części. Niepokojący spokój. Nie wierzę, że w końcu jestem bezpieczny. Na pewno nie jestem. A może jednak?
Położyłem się na ziemi lekko rozprostowując i zwijając skrzydła. Ułożyłem się wygodnie.
- Idziesz spać? - usłyszałem
- Dokładnie. Mam zamiar wykorzystać fakt, że nic nie próbuje mnie zabić - mruknąłem zamykając oczy.

<Hato?>

Od Raven'a - CD Darley

Zamyśliłem się na moment.
- Jesteś już zmęczona? - spytałem
- Tak trochę... - przyznała - Ty nie?
- Nie. Z demonami jest tak, że naszym środowiskiem jest noc. Nie lubimy się ze słońcem, bo nam szkodzi. Żyjemy w nocy w dzień powinniśmy spać - wyjaśniłem
- Ale ty robisz inaczej. Dlaczego?
- Podtrzymuję pozory normalności.
Było już dość ciemno, żeby moje oczy zaczęły "żarzyć" się na czerwono. Odwróciłem więc głowę tak, żeby Darley nie widziała. Rozejrzałem się po okolicy. Żadnej jaskini w pobliżu. Znajdę coś, żeby zostawić tam Darley a potem zapoluję na coś. Zaczynam już głodnieć.
- Chodźmy. Znajdę ci jakąś jaskinię - rzuciłem.
Po około kwadransie znalazłem jaskinię dość dużą, żeby zostawić tam waderę.
- Powinnaś tu być bezpieczna. Dobrej nocy - powiedziałem od niechcenia. I odszedłem. Tak po prostu. Wytężając wszystkie zmysły zagłębiłem się w las szukając czegoś żywego.

<Darley?>

Od Ellie - CD Raven'a

Słuchałam go uważnie, łaknąc powoli każde słowo. Ale musiałam sprostować jedną bardzo ważną rzecz:
- Raven, ale jest coś, o czym nie wiesz...
- Co takiego? - spytał zaskoczony
- Każdy, poczynając od mojego ojca w tej linii jesteśmy nieśmiertelni. Różnica jest taka, że ja już w ogóle nie zmienię swojego wyglądu. Zawsze będę już tak wygladała. Każdy potomek od Veynoma, mojego ojca, gdy osiągnie 15 lat może zdecydować - czy chce umrzeć, czy chce żyć dalej. Wiesz, moja matka niestety nie jest nieśmiertelna. Podejrzewam, że gdy ona umrze, ojciec nie będzie mógł tego znieść, i wybierze śmierć. Gdyby wybrał życie, byłaby to decyzja na całe życie. Ja również się boję, że nie znajdę kogoś, kto pokocha mnie tak ja ja jego, a również będzie nieśmiertelny. Jest ktoś, do kogo czuję coś więcej, podejrzewam, że jest nieśmiertelny, ale czy mnie pokocha? - spojrzałam Raven'owi prosto w oczy.
Chyba nie spodziewał się takiego obrotu spraw.

< Raven? >