Myślałem... czy... Nie wiedziałem tylko czy się na to zgodzi. Ale chciałam spróbować. Dlaczego by nie? Może się zgodzi ( Tak jasne jakbyś w ogóle pozwolił jej odejść, żeby spała w jakiejś marnej norze). Odsunąłem myśli jak natrętne muchy. Uśmiechnąłem się lekko.
- Chyba nie myślisz, że pozwoliłbym Ci się tak tułać. Mam dużą jaskinię, mogłabyś u mnie przenocować. A jutro najwyżej pomogę ci poszukać własnej.
Powiedziałem.
- Ale...
Pokręciłem głową w przeczeniu.
- Nie ma żadnego "ALE" . Chodźmy. Pokarzę ci twój pokój.
Mrugnąłem go niej.
- No dobrze.
Uśmiechnęła się. Odpowiedziałem jej tym samym. Ogarnęła mnie niewyjaśniona radość. Nie wiedziałem dlaczego. Nigdy jeszcze takiej nie czułem. Ta wadera tak na mnie najwidoczniej działała. Wprowadziłem ją do środka, przepuszczając w wejściu.
- Czuj się dosłownie jak u siebie.
Przeciągnąłem się z szerokim uśmiechem.
< Luna? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz