Korzystając z uprzejmości Cyndi'ego, weszłam do pomieszczenia, które mi wyznaczył. Był to przestronny, a za razem przytulny pokoik. Mimo wszystko nie zwróciłam większej uwagi na wystrój.
- Rozgość się. Jeśli będziesz czegoś potrzebować, znajdziesz mnie w pokoju obok. - Posłał mi delikatny uśmiech. Czy... Czy ja się rumienię? Odgoniłam od siebie tą myśl i odpowiedziałam. - Dawno nie spałam pod czyimś dachem. Dziękuję Ci za wszystko. - Ogarnęło mnie przyjemne ciepło. Zapragnęłam, aby ten stan trwał jak najdłużej.
- To... Dobranoc. - Dodałam odrobinę speszona i uśmiechnęłam się, mówiąc tym samym: ,,Chętnie bym jeszcze porozmawiała, ale nie wiem, o czym." - Dobranoc - odpowiedział i wyszedł. Westchnęłam cicho, położyłam się i zasnęłam.
Następnego ranka:
Wstałam i przeciągnęłam się. Ciekawe, jak długo spałam? Wyszłam na zewnątrz. Leśny wiatr niósł ze sobą zapach drzew i kwiatów oraz śpiew ptaków. Odetchnęłam głęboko i spojrzałam w niebo. Aksamitne, białe obłoki przesuwały się po nim leniwie. Może upolowałabym coś na śniadanie? Nie zdążyłam się dobrze nad tym zastanowić, kiedy Cyndi wyszedł z zarośli, ciągnąc za sobą swoją zdobycz.
< Cyndi? Przepraszam, że czekałeś >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz