Jęknęłam cicho.
- Veynom! Ona się budzi!
Gdzie ja jestem? Skąd się tu wzięłam? Co się wczoraj stało? Starałam sobie przypomnieć. Spotkałam się z Seitti'm przy granicy, a on... Chciał mnie zabić. Cięciwa łuku naciąga się i srebrna strzała leci ku mnie. Robię unik,drugą odbijam, a trzecia zaś... Przebiła moją klatkę piersiową, centymetr od serca. Otwieram szeroko pysk, pod ogromem bólu. Zdałam sobie sprawę, że dlatego rozmawiał dziwnie, bo był zawładnięty. Zawładnięty przez Rox'a. Wiedziałam za dużo i byłam zbędna. Chcieli ze mną skączyć. Raz na zawsze. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się. Napotkałam zaniepokojone, a jednocześnie pełne ulgi spojrzenie złotych oczu. Poczułam dziwną chęć przyjrzeniu się im z bliska. Odsunęłam tę myśl. W pomieszczeniu , po drugiej stronie pryczy syała Terra. A przy wejściu z pozoru nonszelancko opierał się Cyndi. Nie mogłam się ruszyć. Czułam pulsującą boleśnie ranę na piersi.
- Jak długo tu leże? Kto mnie znalazł?
Zapytałam, ale głos odmawiał mi posłuszeństwa, więc trochę słabo to wyszło.
- Prawie trzy dni. Cyndi cię odnalazł, a ja pomogłem mu cię przynieść.
Odparł Alfa.
- Dziękuję wam i przepraszam.
Powiedziałam słabo. Nie wiem po co i za co przepraszam.
Biały się tylko szeroko uśmiechną, prubując mnie podnieść na duchu. Nie dałam rady go odwzajemnić. Spojrzałam na drugiego, co powie i czy w ogóle coś powie. Poruszyłam się i stęknęłam.
<Veynom?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz