Na brzegu siedziała wadera. Piękna wadera. Usiadłem zastanawiając się co zrobić... Chciałem zagadać, poznać. Ale z drugiej strony nie wiedziałem czy jestem na to gotowy. Biłem się z myślami...
-Raz się żyje, idioto... - mruknąłem sam do siebie i wstałem. Powoli podszedłem do wilczycy. Usiadłem obok niej.-Cześć.
-Hej.
-Jestem Nero, a ty? - spojrzałem na nią.
-Arizona - uśmiechnęła się.
-Długo należysz do stada? Niby nie jestem tu długo, ale nigdy cię nie widziałem...
-Jestem tu od wczoraj, a ty?
-5 dni, ale jeszcze nikogo tutaj nie znam - zaśmiałem się. - No poza Veyem... Poznamy się? - uśmiechnąłem się z nadzieją, że się zgodzi.
<Arizona? :) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz