- Dziękuję - powiedziałam niepewnie. Nie lubiłam okazywać uczuć, ale tym razem zrobię wyjątek i okażę moją wdzięczność.
Wilk skinął głową.
- Jak się nazywasz? - zapytałam.
- Veynom.
- Czy... Czy mogłabym się jakoś odwdzięczyć? - na moje pytanie samiec roześmiał się. Nie widziałam w tym nic śmiesznego.
- Nie, nie musisz nic robić. Chodź, pokażę Ci Twoją jaskinię.
Ruszyłam za Veynom'em. Czasem między drzewami widziałam inne wilki, które witały nas przyjaźnie. W końcu doszliśmy. Jaskinia znajdowała się na górze. Najszybciej można tam było dotrzeć lecąc. Dla wilków, które poruszały się na łapach była to mozolna wędrówka. W środku jaskini znajdowało się źródełko rzeczki, która spływała do lasu i łąki, pokrywających niżej położone partie gór. Sam grzbiet był płaski, tworząc maleńki balkonik na szczycie. Skrywały go chmury.
- Pomyślałem, że to najlepsze miejsce dla Ciebie. - powiedział
- Dziękuję. Dziękuję! - odwróciłam się na chwilę i rzuciłam zaklęcie. Teraz nikt nie będzie mógł tu wejść. Nikt, oprócz mnie. Cała góra była moja.
- Mam tylko nadzieję, że mnie tam wpuścisz - roześmiał się Veynom.
- Na pewno - roześmiałam się również.
<Veynom?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz