sobota, 18 kwietnia 2015

Od Jellala - Towarzysz

Chodziłem po terenach,tak z nudów.Nagle wyczułem w powietrzu czarną magię na którą maiłem szczególnie wyczulone zmysły.Zauważyłem strumyk fioletowej mazi.Kucnąłem i powąchałem jej.Okazało się że to dość mocna trucizna.Postanowiłem to sprawdzić.Zacząłem biec do źródła tej substancji.Droga była długa,wyboista i w dodatku pod górkę.Gdy dotarłem na szczyt,zobaczyłem opustoszoną dolinę pokrytą ilem.Była to mała pustynia.Zaraz za nią jałowa ziemia i wielka jaskinia.Wszedłem do niej i na końcu zobaczyłem bardzo dziwny ametyst.
Dopiero gdy zobaczyłem czerwonawe ślepia,uświadomiłem sobie że to żywa istota.Właśnie wybudziłem z wiecznego snu,smoka trucizny! Zacząłem się wycofywać.Smok ryknął,rozpostarł skrzydła wymijając mnie i wzleciał w niebo.Przyglądywałem się jego majestatowi mocno zafascynowany.Ale w końcu to był .. smok a nie jakiś kotek czy lisek! Trzeba bedzie uciekać bo zostanę jego pierwszą przekąską po wiecznym śnie! Smok nagle zniżył się,zaczął szybować niżej aż w końcu pochwycił mnie w swoje szpony.Wyrywałem się ale po chwili uświadomiłem sobie że nie mam z nim szans.Postawił mnie przed jakimś napisem runicznym.Pazurem wskazał na niego,jakby chciał bym go przeczytał.Położyłem dłoń na kamieniu,skupiłem się i zacząłem przetwarzać pismo na normalny język.Z tych liter ułożyło sie zdanie : ,,Kto raz obudzi smoka,już na zawsze zostanie jego towarzyszem." Spojrzałem na gada a on potwierdzająco kiwnął łbem.Położył się na ziemi a ja powolutku na niego wsiadłem.Co mi tam,zaryzykuje! Przelecieliśmy się,poznaliśmy się bardziej i przyzwyczailiśmy sie do siebie. No i dobrze że to zrobiłem bo gdybym spietrał,nigdy nie poznał bym takiego wiernego przyjaciela jakim jest Dracolich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz