Wędrowałam przez lasy i góry w poszukiwaniu miejsca w którym mogłabym zamieszkać na stałe. Któregoś dnia pijąc wodę z rzeki usłyszałam, że coś chowa się w krzakach. spojrzałam tam, a moim oczom ukazał się wilk z białymi skarpetkami na przednich łapach, a czarnymi z na tylnych.
- Co tutaj robisz?-spytał.
- Piję wodę, nie widać?- spytałam z lekką pogardą, bo przecież co mogłabym robić? tańczyć?
- Głupie pytanie, wiem- zawstydził się - skąd jesteś?
- Z wysp wilczych, nad oceanem.
- Szukasz może watahy?- spytał.
- Akurat tak, a co?- dość miałam jego pytań.
- Akurat to, że jestem alfą jednego z takowych, które poszukuje nowych członków. Chciałabyś może do nas przystać?
- Z wielką chęcią- powiedziałam milszym głosem
- Ale musisz się nauczyć dobrych manier- powiedział z uśmiechem
- Wierz mi, że od szczeniaka posiadam niewystudiowane maniery.
< Veynom? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz