Odwróciłam się bo było mi głupio z powodu, że wpadłam w rów. Wyskoczyłam na skałę, popatrzyłam na Jellala i poszłam w kierunku północy. On podbiegł do mnie i zapytał
- Czemu za mną poszłaś?
- Takie stanowisko, poza tym zaciekawiło mnie to, że się tak wymykasz. Widziałam twój skok z drzewa, niezły był.
- Dzięki. – Odparł.
Poszliśmy dalej już bliżej siebie. Spoglądałam na niego ukradkiem. W pewnej chwili zapatrzył się we mnie, a ja też patrzyłam się na niego. Jednak odskoczyłam, bo była to dość niezręczna sytuacja. On z głupią miną przystanął i zastanowił się. Ja korzystając z okazji, kiedy nie patrzy pobiegłam cicho w głąb lasu. Odwróciłam się jeszcze raz i widziałam jak się rozgląda i woła mnie. Nie poszłam jednak w jego stronę, tylko w kierunku wielkiej góry. Weszłam zwinnie na szczyt, usiadłam i popatrzyłam na księżyc, ponieważ już zaszło słońce. Jellal jednak zauważył moje błękitne oczy i znowu za mną pobiegł. Udałam, że tego nie widziałam. Chwilę potem stanął obok mnie, zawył do księżyca. Popatrzył się na mnie i w końcu razem zaczęliśmy wyć. Było to dość romantyczne.
<Jellal?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz