Wyglądała na niewinną, była zmęczona... Zrobiło mi się jej szkoda...
-Nic się nie stało - zaśmiałem się. - Jestem Nero, a ty?
-Anaya jestem - uśmiechnęła się.
-Jesteś tu sama? - zapytałem
-Niestety tak... Nie mam stałego miejsca na ziemi - spuściła głowę.
-Heej, nie martw się - podszedłem bliżej. Poczułem jej ciężki oddech. - Do niedawna też nie miałem stałego miejsca, ale teraz należę do super watahy. Z chęcią cię przyjmą - uśmiechnąłem się.
-Naprawdę? - spojrzała na mnie.
-Tak - uśmiechnąłem się. Było w niej coś niesamowitego. Martwiłem się o nią... - Chciałabyś dołączyć?
-Sama nie wiem, ale fajnie byłoby mieć w końcu cel życia - patrzyła w przestrzeń.
-Wyglądasz na zmęczoną... Pewnie chciałabyś odpocząć - zauważyłem. - Może zechciałabyś odpocząć i osuszyć się w mojej jaskini? A potem jeśli chcesz moglibyśmy załatwić ci miejsce w stadzie. Zapraszam serdecznie - uśmiechnąłem się.
<Anaya? :) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz