Patrzyłem na nią przestraszony? Nie, raczej zszokowany. Chciałem jej pomóc, dlatego wdarłem się do jej umysłu... Spróbowałem przejąć kontrolę nad jej zmysłami. Czułem jak w panice mnie wypycha, nie! Odrzuciła mnie, wkurzyło mnie to. Zaczynałem wpadać w szał, może i lepiej, jestem silniejszy. W trakcie zmiany wdarłem się do jej umysłu. Walczyła ze mną, nie tylko w umyśle, ale również z ciałem, ponieważ musiałem ją przygnieść, aby się nie wyrywała. Warknąłem jej do ucha, aby się uspokoiła, ale to nie pomogło. Dosięgłem jej zmysłów i pozbawiłem ją powonienia i wzroku...
~Słuchaj Yuzuki, spokojnie. Panuję nad wszystkim, to ja pozbawiłem Cię tych zmysłów. Proszę, uspokój się i daj poprowadzić. Zabiorę Cię stąd-kij z tym, że za chwilę sam stanę się krwiożerczą bestią... Poczułem jak drży, ale skinęła potakująco głową. Zabrałem ją w miejsce gdzie nie czuć było krwi. Ciężko mi było prowadzić waderę i walczyć, aby jeszcze chwilę zachować świadomość. Kiedy zapach i widok czerwonej substancji nie pojawiał się w obrębie kilkunastu metrów opuściłem jej umysł przywracając jej zmysły. Upadła wykończona, a ja zmieniłem się w wilka Szału... Spojrzałem na nią, resztkami świadomości rozpoznałem ją i uciekłem, aby jej nie skrzywdzić. Byle jak najdalej od wilków i ich domów. Wyładowywałem się na drzewach i skałach, uderzałem o wszystko. W końcu padłem w okolicach gór poraniony i wyczerpany...
<Ktoś?>
sobota, 30 maja 2015
Od Shadow - CD Ash'a
Cały czas się na mnie patrzył.
-Ash ta wataha nie jest jak wszystkie ona jest wyjątkowa.Tutaj możesz się
poczuć jak w domu.Mamy tu przemiłe wilki.Nikt cię z tond nie wyrzuci...
-Ta jasne...
-Nie, na serio tu tak jest nie bądź pesymistą.
-No... ciekawe ta wataha jak wszystkie inne.
-Nie! tutaj jest cudownie można tu wszystkim zaufać.
-Ach...Przemyśl to, nie zaszkodzi sprubować od początku?
-A z resztą musimy się z tond wydostać.Masz jakieś pomysły?
<Ash?>
-Ash ta wataha nie jest jak wszystkie ona jest wyjątkowa.Tutaj możesz się
poczuć jak w domu.Mamy tu przemiłe wilki.Nikt cię z tond nie wyrzuci...
-Ta jasne...
-Nie, na serio tu tak jest nie bądź pesymistą.
-No... ciekawe ta wataha jak wszystkie inne.
-Nie! tutaj jest cudownie można tu wszystkim zaufać.
-Ach...Przemyśl to, nie zaszkodzi sprubować od początku?
-A z resztą musimy się z tond wydostać.Masz jakieś pomysły?
<Ash?>
piątek, 29 maja 2015
Od Raven'a - CD Sunshine
- Chodźmy zanim znowu nam ucieknie - zaproponowałem.
- Jasne. Chodźmy.
Pobiegła truchtem pomiędzy drzewa. Ruszyłem za nią z cieniem uśmiechu na wargach. Razem dotarliśmy do niewielkiej polanki. Pasła się na niej sarna. Wyskoczyłem z kryjówki i pobiegłem do sarny szybciej niż wilcze oko mogło zarejestrować. Przewróciłem ją i wbiłem kły w jej tętnice. Ciepła krew trysnęła mi na język. Była ohydna jak woda ze stojącej kałuży, ale trudno. To musi wystarczyć. Wypiłem szybko kilka łyków, a potem żeby nie wzbudzać żadnych wątpliwości odsunąłem się od sarny. Oblizałem się.
- Martwa - powiedziałem z lekkim uśmiechem
<Sunshine?>
- Jasne. Chodźmy.
Pobiegła truchtem pomiędzy drzewa. Ruszyłem za nią z cieniem uśmiechu na wargach. Razem dotarliśmy do niewielkiej polanki. Pasła się na niej sarna. Wyskoczyłem z kryjówki i pobiegłem do sarny szybciej niż wilcze oko mogło zarejestrować. Przewróciłem ją i wbiłem kły w jej tętnice. Ciepła krew trysnęła mi na język. Była ohydna jak woda ze stojącej kałuży, ale trudno. To musi wystarczyć. Wypiłem szybko kilka łyków, a potem żeby nie wzbudzać żadnych wątpliwości odsunąłem się od sarny. Oblizałem się.
- Martwa - powiedziałem z lekkim uśmiechem
<Sunshine?>
Od Lume - CD Hatoshi'ego
To ja go szukam po całej okolicy a ten się teraz zjawia nie wiadomo skąd?! Szkoda było mojego czasu... W zasadzie to i tak niewiele więcej miałam do roboty więc...
- Stęskniłeś się?- spytałam z uśmiechem
- Tak... Dzięki za zostawienie mnie samego z tą bestią
- Żyjesz co nie?
- Na pewno nie dzięki tobie.- oj brakowało mi tych kłótni. Chociaż i tak za chwilę będzie mnie doprowadzać do szału.
- A tak z czystej ciekawości... Nasz potwór wciąż żyje nie?
- Gdybyś mi pomogła może i by zdechł- tak tak wszystko moja wina.
- No dobra, życzę miłej zabawy- powiedziałam i ruszyłam w kierunku lasu. Oczywiście Hato nie mógł mnie zostawić w spokoju nie?
- Dokąd idziesz?
- Do miejsca gdzie nie ma tylu wilków, a gdzie?- a ten dalej idzie...- Chyba nie załapałeś. Gdzieś gdzie NIE MA wilków.
- A ja najwyraźniej idę z tobą.- uśmiechnął się wrednie
- Wiesz... Czasem naprawdę cię lubię, a czasem mam ochotę skręcić ci kark.
- A byłem pewien że ty zawsze chcesz mnie ukatrupić.- on się zdecydowanie za często szczerzy...
- Bo ja dziwnie okazuję jakiekolwiek emocje drugiej osobie. Nie zauważyłeś?
- Zauważyłem...- dobra... ja to jednak czasem się go trochę obawiam... ZWŁASZCZA jak zachowuje się jak nie Hato.\
<Hato? Kradnij lapka jeszcze raz bo nie mam pomysłów>
- Stęskniłeś się?- spytałam z uśmiechem
- Tak... Dzięki za zostawienie mnie samego z tą bestią
- Żyjesz co nie?
- Na pewno nie dzięki tobie.- oj brakowało mi tych kłótni. Chociaż i tak za chwilę będzie mnie doprowadzać do szału.
- A tak z czystej ciekawości... Nasz potwór wciąż żyje nie?
- Gdybyś mi pomogła może i by zdechł- tak tak wszystko moja wina.
- No dobra, życzę miłej zabawy- powiedziałam i ruszyłam w kierunku lasu. Oczywiście Hato nie mógł mnie zostawić w spokoju nie?
- Dokąd idziesz?
- Do miejsca gdzie nie ma tylu wilków, a gdzie?- a ten dalej idzie...- Chyba nie załapałeś. Gdzieś gdzie NIE MA wilków.
- A ja najwyraźniej idę z tobą.- uśmiechnął się wrednie
- Wiesz... Czasem naprawdę cię lubię, a czasem mam ochotę skręcić ci kark.
- A byłem pewien że ty zawsze chcesz mnie ukatrupić.- on się zdecydowanie za często szczerzy...
- Bo ja dziwnie okazuję jakiekolwiek emocje drugiej osobie. Nie zauważyłeś?
- Zauważyłem...- dobra... ja to jednak czasem się go trochę obawiam... ZWŁASZCZA jak zachowuje się jak nie Hato.\
<Hato? Kradnij lapka jeszcze raz bo nie mam pomysłów>
Od Ash'a - CD Shadow
Kamienie ominęły mnie o włos. Westchnąłem. No tak. Ja i mój pech. Świetnie.
Powoli wycofałem się na środek jaskini, podszedłem do ściany i ułożyłem się. Nie ma potrzeby, by kusić los niepotrzebnymi ruchami.
Polizałem łapę. Piekła.
Shadow obserwowała mnie, siedząc przy truchle. Spojrzałem na nią pytająco.
< Shadow? >
Powoli wycofałem się na środek jaskini, podszedłem do ściany i ułożyłem się. Nie ma potrzeby, by kusić los niepotrzebnymi ruchami.
Polizałem łapę. Piekła.
Shadow obserwowała mnie, siedząc przy truchle. Spojrzałem na nią pytająco.
< Shadow? >
Od Shadow - CD Damona
Byłam w swojej jaskini jak zawsze.Robiłam
eksperymentalny wywar z żołądka sarny.
I chyba mi się nie udał bo śmierdział jak kawał zadu
bawoła.Usłyszałam jakiś szelest
odwróciłam się i przez przypadek zgasiłam świecę.Był
tam wilk ale nie wiedziałam kto to.
Skoczyłam na niego i zaczęłam warczeć.
-Kim jesteś?-Zapytałam
-Jestem Damon-Powiedział basior.
-Ooo...Jestem Shadow.Ty jesteś Betą?-I zeszłam z niego.
-Tak ale skąd wiesz nie było cię na zebraniu?-Mówił wstając.
-A więc to ciebie widziałam...A z resztą.Miło mi gościć betę w mojej jaskini.
-Mi też miło.
-Może chciałbyś spróbować?-Podałam mu śmierdzący wywar.
-Nie dziękuję.
-Twoja strata.Jak się tu znalazłeś?
<Damon?>
eksperymentalny wywar z żołądka sarny.
I chyba mi się nie udał bo śmierdział jak kawał zadu
bawoła.Usłyszałam jakiś szelest
odwróciłam się i przez przypadek zgasiłam świecę.Był
tam wilk ale nie wiedziałam kto to.
Skoczyłam na niego i zaczęłam warczeć.
-Kim jesteś?-Zapytałam
-Jestem Damon-Powiedział basior.
-Ooo...Jestem Shadow.Ty jesteś Betą?-I zeszłam z niego.
-Tak ale skąd wiesz nie było cię na zebraniu?-Mówił wstając.
-A więc to ciebie widziałam...A z resztą.Miło mi gościć betę w mojej jaskini.
-Mi też miło.
-Może chciałbyś spróbować?-Podałam mu śmierdzący wywar.
-Nie dziękuję.
-Twoja strata.Jak się tu znalazłeś?
<Damon?>
środa, 27 maja 2015
Od Sunshine - CD Raven'a
Usłyszałam szelest. Przestałam gonić moją zdobycz. Szybko stworzyłam trzy świetlne wilki żeby tropiły jelenia, a ja poszłam w stronę hałasu. Zobaczyłam wilka, którego widziałam podczas polowania.
-Wiesz, tak pomyślałam że może zapolujesz razem ze mną?-zaproponowałam basiorowi.
-Ale, ten jeleń pewnie ci uciekł, przecież wróciłaś się-powiedział wilk.
-Moje wilki go tropią...-przerwało mi wycie świetlnych wilków, dodałam-I chyba go znalazły. To idziesz?- spytałam.
-Jasne,a właściwie to nie znam twojego imienia-odpowiedział.
-Jestem Sunshine, a ty?-zapytałam basiora.
-Raven-powiedział.
<Raven?>
-Wiesz, tak pomyślałam że może zapolujesz razem ze mną?-zaproponowałam basiorowi.
-Ale, ten jeleń pewnie ci uciekł, przecież wróciłaś się-powiedział wilk.
-Moje wilki go tropią...-przerwało mi wycie świetlnych wilków, dodałam-I chyba go znalazły. To idziesz?- spytałam.
-Jasne,a właściwie to nie znam twojego imienia-odpowiedział.
-Jestem Sunshine, a ty?-zapytałam basiora.
-Raven-powiedział.
<Raven?>
Od Yuzuki - CD Jeff'a
-Tak, można- powiedziałam niepewnie. Widziałam w nim niepokój co do mojej osoby. Bał się mojej tajemnicy? Może po prostu nie przypadłam mu do gustu i idzie ze mną tylko po to że nie chce być niemiły? Nie wiedziałam.
-Może pójdziemy gdzieś gdzie nie ma nikogo?- spytałam.
-Ale dlaczego?- odpowiedział mi pytaniem trochę zmieszany.
Zawahałam się. Nie mogłam mu powiedzieć czegoś w stylu ,,no bo mam przeklętą moc i jak mnie poniesie to wszystkich pozabijam.", albo ,,bo mam taką ochotę".
-No...- wyszeptałam bo nie dałam rady mówić głośniej.
-Tak?- dopytywał.
-A z resztą chodźmy gdzie chcesz. Może do drzewa życia?- spytałam.
-Jak chcesz- wymamrotał, a ja trochę nie wiedziałam co zrobić.
Szliśmy tak parę minut, aż ukazała nam się wielka roślina.
-To tu- oznajmiłam i chyba pierwszy raz od dawna uśmiechnęłam się do kogokolwiek, lecz on po protu spuścił wzrok. Usiadłam a Jeff zrobił to samo. Nagle poczułam jak w moich żyłach krew płynie szybciej. Co jest grane? Chciałam biec, ale co bym mu potem powiedziała? Krew. Poczułam zapach świeżej krwi. Spanikowałam. Sierść na moim grzbiecie najeżyła się, opaska zaczynała powoli zsówać mi się z pyska.
-Yuzuki opowiesz mi coś o tym miejscu?- zapytał nie patrząc na mnie, tylko w niebo.
-Uciekaj...- powiedziałam cicho.
-Co?- zaniemówił. Zobaczył moje puste niebieskie oczy owite krwią.
-Nie chcę ci zrobić krzywdy- wymamrotałam próbując zatrzymać Trans.
Wbiłam pazury w ziemię. Chciałam zamknąć oczy, lecz nie mogłam. Coś mi nie pozwalało. Basior stał oszołomiony. Lubiłam go. Nie mogłam go skrzywdzić. Nie chciałam. Zależało mi na nim... Nie tak jak na partnerze, lecz kimś... Sama w tedy nie wiedziałam. Ufałam mu z jakiegoś powodu.
-Ratuj...- sapnęłam i upadłam próbując zasłonić oczy opaską i nos by nie czuć tego zapachu. Jeff stał dalej.
-Proszę weź mnie z tąd- powiedziałam wstając gdy już założyłam chustkę i dalej trzymałam łapę na nosie. Kiwałam się i trzęsłam.
< Jeff? >
-Może pójdziemy gdzieś gdzie nie ma nikogo?- spytałam.
-Ale dlaczego?- odpowiedział mi pytaniem trochę zmieszany.
Zawahałam się. Nie mogłam mu powiedzieć czegoś w stylu ,,no bo mam przeklętą moc i jak mnie poniesie to wszystkich pozabijam.", albo ,,bo mam taką ochotę".
-No...- wyszeptałam bo nie dałam rady mówić głośniej.
-Tak?- dopytywał.
-A z resztą chodźmy gdzie chcesz. Może do drzewa życia?- spytałam.
-Jak chcesz- wymamrotał, a ja trochę nie wiedziałam co zrobić.
Szliśmy tak parę minut, aż ukazała nam się wielka roślina.
-To tu- oznajmiłam i chyba pierwszy raz od dawna uśmiechnęłam się do kogokolwiek, lecz on po protu spuścił wzrok. Usiadłam a Jeff zrobił to samo. Nagle poczułam jak w moich żyłach krew płynie szybciej. Co jest grane? Chciałam biec, ale co bym mu potem powiedziała? Krew. Poczułam zapach świeżej krwi. Spanikowałam. Sierść na moim grzbiecie najeżyła się, opaska zaczynała powoli zsówać mi się z pyska.
-Yuzuki opowiesz mi coś o tym miejscu?- zapytał nie patrząc na mnie, tylko w niebo.
-Uciekaj...- powiedziałam cicho.
-Co?- zaniemówił. Zobaczył moje puste niebieskie oczy owite krwią.
-Nie chcę ci zrobić krzywdy- wymamrotałam próbując zatrzymać Trans.
Wbiłam pazury w ziemię. Chciałam zamknąć oczy, lecz nie mogłam. Coś mi nie pozwalało. Basior stał oszołomiony. Lubiłam go. Nie mogłam go skrzywdzić. Nie chciałam. Zależało mi na nim... Nie tak jak na partnerze, lecz kimś... Sama w tedy nie wiedziałam. Ufałam mu z jakiegoś powodu.
-Ratuj...- sapnęłam i upadłam próbując zasłonić oczy opaską i nos by nie czuć tego zapachu. Jeff stał dalej.
-Proszę weź mnie z tąd- powiedziałam wstając gdy już założyłam chustkę i dalej trzymałam łapę na nosie. Kiwałam się i trzęsłam.
< Jeff? >
Od Damon'a - CD Veynoma
- Damon - skinęła delikatnie w geście powitania Yuki - Mamy ten zaszczyt miaować Cię Samcem Betą naszej watahy! Jesteśmy niezmiernie szczęśliwi, że ten tytuł przypadł właśnie Tobie - powiedziała Yukikaze i uśmiechnęła się szeroko.
Podszedłem do Veynoma i popatrzyłem na niego.
Wszyscy patrzyli w moją stronę. Czułem się strasznie dziwnie, ale musiałem coś powiedzieć do Alf.
-Yyy... - nie mogłem wydusić z siebie ani słowa. - Dziękuje, ale tak szczerze mówiąc nie wiem czym zasłużyłem.
- Jesteś moją prawą ręką wiec temu zostajesz Betą.
Wszyscy członkowie watahy patrzyli na naszą trójkę.
- Jeszcze raz dziękuję. - uśmiechnąłem się. - Wybacz, ale teraz pójdę się przejść i oswoić się z sytuacją.
- Oczywiście. - Vey podał mi łapę.
Wysunąłem skrzydła i odleciałem.
Leciałem w powietrzu aż doleciałem do Strumienia Nimfy. Zobaczyłem coś w rodzaju jaskini. Wleciałem tam i szedłem w jej głąb.
Śmierdziało w niej jakby coś tam zdechło.... Nagle coś rzuciło się na mnie. To był wilka,ale widziałem jaki. W tej jaskini było zupełnie ciemno. Zacząłem zmieniać się w swoją drugą postać, a moje oczy zaczęły świecić przez co zobaczyłem, że to wilk z moje watahy.
<Ktoś?>
Podszedłem do Veynoma i popatrzyłem na niego.
Wszyscy patrzyli w moją stronę. Czułem się strasznie dziwnie, ale musiałem coś powiedzieć do Alf.
-Yyy... - nie mogłem wydusić z siebie ani słowa. - Dziękuje, ale tak szczerze mówiąc nie wiem czym zasłużyłem.
- Jesteś moją prawą ręką wiec temu zostajesz Betą.
Wszyscy członkowie watahy patrzyli na naszą trójkę.
- Jeszcze raz dziękuję. - uśmiechnąłem się. - Wybacz, ale teraz pójdę się przejść i oswoić się z sytuacją.
- Oczywiście. - Vey podał mi łapę.
Wysunąłem skrzydła i odleciałem.
Leciałem w powietrzu aż doleciałem do Strumienia Nimfy. Zobaczyłem coś w rodzaju jaskini. Wleciałem tam i szedłem w jej głąb.
Śmierdziało w niej jakby coś tam zdechło.... Nagle coś rzuciło się na mnie. To był wilka,ale widziałem jaki. W tej jaskini było zupełnie ciemno. Zacząłem zmieniać się w swoją drugą postać, a moje oczy zaczęły świecić przez co zobaczyłem, że to wilk z moje watahy.
<Ktoś?>
Od Hatoshi'ego - Jak dotarłem?
Szłem w raz z Lume przez las. Byliśmy wyczerpani po tym jak uciekaliśmy prawie cały dzień przed jakimś monstrum. Nie mamy nic do jedzenia, a jak już ma coś być to pół krulika dla jednej osoby. To monstrum dosłownie wszystko przegoniło, a nasza dawna wataha i nasi towarzysze się stracili. Tym razem była kolej Lume stać na straży prez noc. W końcu bym mugł się wyspać w spokoju.. Spałem dość długo, dziwne bo powinienem już być na straży. Ale co tam! Jak dają spać to śpij, to jest prawidłowa logika! Po chwili namyśleń usłyszałem jakieś warczenie. Otwarłem oczy, a na de mną stał potwur. Jego ślina zleciała mi na grzywę przykrywając ją oczy. Nic nie widziałem przez chwilę, ale szybko odsunełem grzywę z oczu i zaczełem uciekać. To coś zaczeło za mną biedz. Czasami oglądałem się za siebie, żeby się upewnić że nie nadąża za mną. No ale raczej to oczywiste że jak biegniesz i nie patrzysz przed siebie to coś się stanie. I tak było. Dobiłem twarzą do drzewa i wszystko stało się czarne.
***
Ocknołem się po dłuższej chwili. Było tu bardzo zielono. Aż oczy bolały z tej zieleni. Było tu o wiele więcej życia do okoła w porywaniu z tym miejscem od kturego uciekałem. Podskoczyłem na równe nogi żeby być gotowym do biegu jeżeli bestja się ujawni. Stałem tak przez dłuższą chwilę aż usłyszałem szelest. Odwróciłem się w stronę od kturej dobiegał dźwięk po czym ujrzałem wilka.
-Ty jesteś żywy? Czy ja umarłem??
Zapytałem gostka ktury przyszedł. On się na mnie dziwnie popatrzył po czym mi opowiedział jak się tu znalazłem. Nie do końca go zroziałem ale nie ważne! Pozwolił mi dołączyć do jego watahy po czym z nowu byłem omegą. Pozwolił mi być mordercą, z czego się cieszę. Potem mnie zaprowadził do centrum watahy. Było tak dość sporo wilków. Oglądałem się żalu czas. I cud się stał!
-Lume! Przekręć ten łeb kapkę w prawo!
Krzyknąłem na Lume ktura stała kilka metrów przede mną. Zrobiła w ten jak jej muwiłem i spojrzała na mnie.
-Jak widać kogoś znasz?
Powiedział wilk i poszedł sobie. Dziwny typek. Po chwili stała Lume w prost przede mną.
<Lume? Świstnąłem laptopa XD>
***
Ocknołem się po dłuższej chwili. Było tu bardzo zielono. Aż oczy bolały z tej zieleni. Było tu o wiele więcej życia do okoła w porywaniu z tym miejscem od kturego uciekałem. Podskoczyłem na równe nogi żeby być gotowym do biegu jeżeli bestja się ujawni. Stałem tak przez dłuższą chwilę aż usłyszałem szelest. Odwróciłem się w stronę od kturej dobiegał dźwięk po czym ujrzałem wilka.
-Ty jesteś żywy? Czy ja umarłem??
Zapytałem gostka ktury przyszedł. On się na mnie dziwnie popatrzył po czym mi opowiedział jak się tu znalazłem. Nie do końca go zroziałem ale nie ważne! Pozwolił mi dołączyć do jego watahy po czym z nowu byłem omegą. Pozwolił mi być mordercą, z czego się cieszę. Potem mnie zaprowadził do centrum watahy. Było tak dość sporo wilków. Oglądałem się żalu czas. I cud się stał!
-Lume! Przekręć ten łeb kapkę w prawo!
Krzyknąłem na Lume ktura stała kilka metrów przede mną. Zrobiła w ten jak jej muwiłem i spojrzała na mnie.
-Jak widać kogoś znasz?
Powiedział wilk i poszedł sobie. Dziwny typek. Po chwili stała Lume w prost przede mną.
<Lume? Świstnąłem laptopa XD>
Od Lume - CD Ash'a
Noo nie. Zemdlał? SERIO?! Dobra... Dwie opcje. Zawlec go do medyka czy pójść po pomoc. Zawsze mogę go tu też zostawić... Nie... W sumie mogę go zawlec. Jak się wykrwawi po drodze to chcę przy tym być. Nie jestem psychopatką! Ja tylko... e... no dobra... może jestem. Lubię krew i co z tego? Nie wolno? Zarzuciłam sobie delikwenta na plecy. Ile to coś waży?! Eh...
- Naprawdę nie wierzę że to robię- mruknęłam i ruszyłam przed siebie. W pewnym momencie straciłam równowagę i sturlałam się z pagórka. A na dole co? Rzeka... Rzeka do jasnej....! Ja NIE UMIEM PŁYWAĆ!!! Próbowałam się zatrzymać przed rzeką i udało mi się.. Kilka centymetrów! Myślałam że mam fart, ale potem bezwładne ciało Ash'a sturlało się i wepchnęło mnie do wody. Na szczęście niezbyt daleko, więc szybko wyskoczyłam na brzeg.
- Przysięgam że jeśli to przeżyjesz to cię zabiję- warknęłam znów zarzucając sobie to truchło na grzbiet. Moment! Już jakiś czas temu zaszło słońce... Czyli nietoperze już są! Zawołałam najbliższe stado... W sumie nie zawołałam, jakoś tak... telepatycznie je przyciągnęłam. Kilkadziesiąt latających myszy przyleciało mi z pomocą i odebrało ode mnie Ash'a. Ahh... Od razu lepiej. Teraz to tylko kwestia kilku minut i byłam już w okolicy w której ostatnio widziałam medyczkę... Terrę. Jak się okazało miałam fart bo była tutaj. Nietoperze zrzuciły swój bagaż w dość... Niedelikatny sposób i odleciały. Terra gapiła się na mnie dziwnie. Kto by się nie gapił?
- No cześć. Przyniosłam zwłoki do odratowania. Chcesz?- spytałam z całą powagą na jaką mogłam się zdobyć.
- Aha... Dzięki, zajmę się nim. Możesz iść jak chcesz- powiedziała. Ja tylko usiadłam i zaczęłam się gapić ns "pacjenta"
- Nie. Zostanę sobie. Strasznie wkurza go jak się na niego gapię.
<Ash? Terra? >
- Naprawdę nie wierzę że to robię- mruknęłam i ruszyłam przed siebie. W pewnym momencie straciłam równowagę i sturlałam się z pagórka. A na dole co? Rzeka... Rzeka do jasnej....! Ja NIE UMIEM PŁYWAĆ!!! Próbowałam się zatrzymać przed rzeką i udało mi się.. Kilka centymetrów! Myślałam że mam fart, ale potem bezwładne ciało Ash'a sturlało się i wepchnęło mnie do wody. Na szczęście niezbyt daleko, więc szybko wyskoczyłam na brzeg.
- Przysięgam że jeśli to przeżyjesz to cię zabiję- warknęłam znów zarzucając sobie to truchło na grzbiet. Moment! Już jakiś czas temu zaszło słońce... Czyli nietoperze już są! Zawołałam najbliższe stado... W sumie nie zawołałam, jakoś tak... telepatycznie je przyciągnęłam. Kilkadziesiąt latających myszy przyleciało mi z pomocą i odebrało ode mnie Ash'a. Ahh... Od razu lepiej. Teraz to tylko kwestia kilku minut i byłam już w okolicy w której ostatnio widziałam medyczkę... Terrę. Jak się okazało miałam fart bo była tutaj. Nietoperze zrzuciły swój bagaż w dość... Niedelikatny sposób i odleciały. Terra gapiła się na mnie dziwnie. Kto by się nie gapił?
- No cześć. Przyniosłam zwłoki do odratowania. Chcesz?- spytałam z całą powagą na jaką mogłam się zdobyć.
- Aha... Dzięki, zajmę się nim. Możesz iść jak chcesz- powiedziała. Ja tylko usiadłam i zaczęłam się gapić ns "pacjenta"
- Nie. Zostanę sobie. Strasznie wkurza go jak się na niego gapię.
<Ash? Terra? >
Od Shadow - CD Ash'a
-O nie burza będzie, choć nie daleko jest jaskinia.-Powiedziałam dosyć
Marudnym głosem.
-Skąd wiesz że będzie burza to tylko ciemne chmury?przecież może
Padać deszcz.
-Mam moc przepowiadania przyszłości.
-Aaa...
-No choć już.
-Dobra.
Dotarliśmy do jaskini w ostatniej chwili.
-A nie mówiłam burza.
-No mówiłaś.
-Hej Ash patrz padlina jelenia.
-No super.
Jeleń był chyba z wczoraj. Ash siedział przed wejściem do jaskini.
-Ash uważaj!!-Krzykłam.
-Co?!na co mam uważać?-Mówił podchodząc do mnie.
Nagle piorun uderzył w jaskinię i wejście się zasypało.
-Masz uważać na to.
<Ash?>
Marudnym głosem.
-Skąd wiesz że będzie burza to tylko ciemne chmury?przecież może
Padać deszcz.
-Mam moc przepowiadania przyszłości.
-Aaa...
-No choć już.
-Dobra.
Dotarliśmy do jaskini w ostatniej chwili.
-A nie mówiłam burza.
-No mówiłaś.
-Hej Ash patrz padlina jelenia.
-No super.
Jeleń był chyba z wczoraj. Ash siedział przed wejściem do jaskini.
-Ash uważaj!!-Krzykłam.
-Co?!na co mam uważać?-Mówił podchodząc do mnie.
Nagle piorun uderzył w jaskinię i wejście się zasypało.
-Masz uważać na to.
<Ash?>
Od Nel - Jak dotarłam?
Biegłam lasem szukając pożywienia. Zaczaiłam się na zająca i skoczyłam na niego po chwili ciesząc się posiłkiem. Spojrzałam w niebo, było już ciemno i zaczął padać deszcz szukałam schronienia. Niestety wszystkie jaskinie były zajęte. Była cała przemoczona, woda kapała z mojego futra i wyglądałam jak chodzące nieszczęście. Ujrzałam nagle Potężnego basiora Veynoma.
-M-masz się gdzie skryć, mogę się schronić u ciebie?-zapytałam jąkając się z zimna
-Jestem Alfą Watahy Mglistego Wodospadu.
-mogę dołączyć?-Zapytałam przekrzywiając łepek i robiąc słodkie oczka
-Tak-odpowiedział wilk.
-Dziękuje!-skakałam z radości wokół wilka i razem wróciliśmy do mojej nowej watahy.
-M-masz się gdzie skryć, mogę się schronić u ciebie?-zapytałam jąkając się z zimna
-Jestem Alfą Watahy Mglistego Wodospadu.
-mogę dołączyć?-Zapytałam przekrzywiając łepek i robiąc słodkie oczka
-Tak-odpowiedział wilk.
-Dziękuje!-skakałam z radości wokół wilka i razem wróciliśmy do mojej nowej watahy.
niedziela, 24 maja 2015
Yukikaze jest w ciąży!
Kolejne wspaniałe wieści dzisiejszego dnia! :D Yukikaze, nasza Samica Alfa zaszła w ciąże! Ojcem pociechy lub pociech jest oczywiście Samiec Alfa - Veynom! Życzymy, aby szczenięta urodziły się przede wszystkim zdrowe :) Jeszcze raz gratulacje! :D
Wasz Samiec Alfa, Veynom
Od Veynoma - Czy ja zostanę...?! :D
Obudziło mnie rano padanie słońca na moją twarz. Zdziwiony zauważyłem, że Yukikaze nie leży przy mnie, co wydawało mi się dziwne, gdyż zazwyczaj to ja wstawałem pierwszy. Udałem się na polanę, gdyż pomyślałem, że tam ją znajdę. Nie myliłem się. Moja ukochana leżała na trawie i była bardzo zamyślona. Podszedłem do niej tak, aby jej nie przestraszyć i usiadłem cicho obok niej.
- Kochanie, co się stało? - spytałem lekko zmartwiony
- Nic, nic - uśmiechnęła się delikatnie, i spod oczu spojrzaął na mnie tajemniczo
- Na pewno? - upewniłem się
- Tak, To znaczy idę dzisiaj do Terry - uśmiechnęła się
- Do naszego medyka? Chora jestes? - spytałem coraz bardziej zainteresowany sytuacją
- Nie, nie do końca... Idę do Terry, ponieważ... myślę, że jestem w ciąży! - krzyknęła radośnie i rzuciła mi się w ramiona
Przez moment nie mogłem w to uwierzyć. Prawdopodobnie zostanę ojcem! Moja radość nie miała końca.
- W takim razie może pójdziemy teraz? - uśmiechnąłem się i wstałem, podając Yuu łapę
Po 10 minutach powolnego spacerku doszliśmy pod jaskinię Terry.
- Oh, cześć! - uśmiechnęła się na nasz widok Terra - Co Was do mnie sprowadza? - spytała tymi swoimi życzliwymi oczyma
- Yukikaze podejrzewa, że może być w ciąży - wyrwałem się
- Oh! Malutkie alfki! To by było coś! W takim razie Ciebie Yuki poproszę ze mną, a Ty Vey poczekaj tutaj na nas, będziemy za 10 minutek - uśmiechnęła się promiennie Terra i zaprosiła moją żonę do pomieszczenia obok.
Czas dłużył się w nieskończoność, ale 10 minut to w końcu nie wieczność. W końcu w progu pojawiły się Yuu i medyk. Yukikaze stanęła z kamienną twarzą, a po chwili pisnęła radośnie:
- Jestem w ciąży kochanie!
- ...?
< Yuki? :D <3 >
- Kochanie, co się stało? - spytałem lekko zmartwiony
- Nic, nic - uśmiechnęła się delikatnie, i spod oczu spojrzaął na mnie tajemniczo
- Na pewno? - upewniłem się
- Tak, To znaczy idę dzisiaj do Terry - uśmiechnęła się
- Do naszego medyka? Chora jestes? - spytałem coraz bardziej zainteresowany sytuacją
- Nie, nie do końca... Idę do Terry, ponieważ... myślę, że jestem w ciąży! - krzyknęła radośnie i rzuciła mi się w ramiona
Przez moment nie mogłem w to uwierzyć. Prawdopodobnie zostanę ojcem! Moja radość nie miała końca.
- W takim razie może pójdziemy teraz? - uśmiechnąłem się i wstałem, podając Yuu łapę
Po 10 minutach powolnego spacerku doszliśmy pod jaskinię Terry.
- Oh, cześć! - uśmiechnęła się na nasz widok Terra - Co Was do mnie sprowadza? - spytała tymi swoimi życzliwymi oczyma
- Yukikaze podejrzewa, że może być w ciąży - wyrwałem się
- Oh! Malutkie alfki! To by było coś! W takim razie Ciebie Yuki poproszę ze mną, a Ty Vey poczekaj tutaj na nas, będziemy za 10 minutek - uśmiechnęła się promiennie Terra i zaprosiła moją żonę do pomieszczenia obok.
Czas dłużył się w nieskończoność, ale 10 minut to w końcu nie wieczność. W końcu w progu pojawiły się Yuu i medyk. Yukikaze stanęła z kamienną twarzą, a po chwili pisnęła radośnie:
- Jestem w ciąży kochanie!
- ...?
< Yuki? :D <3 >
Mamy Samca Betę!
Pragnę ogłosić, że od dziś w naszej watasze posiadamy Samca Betę. Jest nim Damon! Dodam również, że Damon jest jak na razie kawalerem, także drogie Panie - śmiało! :D Gratulacje dla Damona!
Wasz Samiec Alfa, Veynom
Od Veynoma - Dobre wieści!
Wiele ostatnio myślałem. Mamy w watasze wielu wspaniałych członków, ale jest ktoś, kto zasługuje na szczególne wyróżnienie. Postanowiłem zwołać oficjalne zebranie, podczas którego ogłoszę swoją decyzję. Sądzę, że każdy się z nią w pozytywny sposób zgodzi, gdyż wilk, o którym myśle, bardzo mi pomaga, wspiera mnie, jest moją prawą ręką, a także przyjacielem.
- Witajcie moi drodzy! - zawyłem, gdy wszyscy zjawili się pod Drzewem Życia, a moja ukochana Yuki stanęła przy mnie - zebraliśmy się tu, ponieważ chciałbym coś ogłosić. Wszyscy jesteście bardzo zasłużeni dla watahy, ale jest ktoś, kto zasługuje na szczególne wyróżnienie. Po wspólnycyh ustaleniach z moją żoną postanowiliśmy przyznać komuś z Was tyutuł Bety. Wilk, którego wybraliśmy, wspiera nas w watasze, pomaga w funkcjonowaniu jej. Moi drodzy, mam na myśli Damona!
Gdy wypowiedziałem jego imię, wszyscy zeczęli na siebie zerkać. Nagle, gdzieś z tyłów wyłonił się jednocześnie uradowany i lekko zszkowany Damon.
- Cześć, druhu! - ująłem go w przyjacielskim uścisku
- Damon - skinęła delikatnie w geście powitania Yuki - Mamy ten zaszczyt miaować Cię Samcem Betą naszej watahy! Jesteśmy niezmiernie szczęśliwi, że ten tytuł przypadł właśnie Tobie - powiedziała Yukikaze i uśmiechnęła się szeroko
< Damon? Co Ty na to? :D >
- Witajcie moi drodzy! - zawyłem, gdy wszyscy zjawili się pod Drzewem Życia, a moja ukochana Yuki stanęła przy mnie - zebraliśmy się tu, ponieważ chciałbym coś ogłosić. Wszyscy jesteście bardzo zasłużeni dla watahy, ale jest ktoś, kto zasługuje na szczególne wyróżnienie. Po wspólnycyh ustaleniach z moją żoną postanowiliśmy przyznać komuś z Was tyutuł Bety. Wilk, którego wybraliśmy, wspiera nas w watasze, pomaga w funkcjonowaniu jej. Moi drodzy, mam na myśli Damona!
Gdy wypowiedziałem jego imię, wszyscy zeczęli na siebie zerkać. Nagle, gdzieś z tyłów wyłonił się jednocześnie uradowany i lekko zszkowany Damon.
- Cześć, druhu! - ująłem go w przyjacielskim uścisku
- Damon - skinęła delikatnie w geście powitania Yuki - Mamy ten zaszczyt miaować Cię Samcem Betą naszej watahy! Jesteśmy niezmiernie szczęśliwi, że ten tytuł przypadł właśnie Tobie - powiedziała Yukikaze i uśmiechnęła się szeroko
< Damon? Co Ty na to? :D >
Od Jeff'a - CD Yuzuki
Obejrzałem się za siebie-Właściwie to przydałoby mi się czyjeś towarzystwo-odparłem w miarę uprzejmie-Jak masz na imię?-zapytałem idąc obok niej.
-Yuzuki-odparła nie patrząc na mnie. Po co jej była ta opaska? Nie, nie zapytam.
-Należysz do tej watahy?-zapytałem. Kiedy skinęła głową ponowie zadałem pytanie-Mogłabyś mnie oprowadzić i powiedzieć czy można się dołączyć? Życie na własną rękę nie jest łatwe-uśmiechnąłem się pod nosem. Za szybko tracę czujność.
-Yuzuki-odparła nie patrząc na mnie. Po co jej była ta opaska? Nie, nie zapytam.
-Należysz do tej watahy?-zapytałem. Kiedy skinęła głową ponowie zadałem pytanie-Mogłabyś mnie oprowadzić i powiedzieć czy można się dołączyć? Życie na własną rękę nie jest łatwe-uśmiechnąłem się pod nosem. Za szybko tracę czujność.
Od Ash'a - CD Lume
Westchnąłem cicho. Byłem już zmęczony. Strasznie zmęczony.
- A co jeśli po tym, jak dołącze, stanie się coś złego? - wiedziałem jak brzmi mój głos. Jak szept umarlaka.
- Co ma się niby stać? Chodźże. - zaczęła mnie ciągnąć. Chyba naprawdę lubiła się znęcać nad rannymi...
Kuśtykałem za nią, a czarne plamy latały mi przed oczami. Dawno nie polowałem, a do tego krew lała się za mnie jak ze świni. Lume miała przeklętą racje. Byłem pechowcem.
Po parudziesięciu metrach nagłe zawroty głowy zmusiły mnie, bym oparł się o drzewo. Próbowałem znów stanąć prosto, jednak zachwiałem się i padłem, odpływając w ciemność...
< Lume? >
- A co jeśli po tym, jak dołącze, stanie się coś złego? - wiedziałem jak brzmi mój głos. Jak szept umarlaka.
- Co ma się niby stać? Chodźże. - zaczęła mnie ciągnąć. Chyba naprawdę lubiła się znęcać nad rannymi...
Kuśtykałem za nią, a czarne plamy latały mi przed oczami. Dawno nie polowałem, a do tego krew lała się za mnie jak ze świni. Lume miała przeklętą racje. Byłem pechowcem.
Po parudziesięciu metrach nagłe zawroty głowy zmusiły mnie, bym oparł się o drzewo. Próbowałem znów stanąć prosto, jednak zachwiałem się i padłem, odpływając w ciemność...
< Lume? >
Od Yuzuki - CD Jeff'a
-Zacznijmy od tego że to ty na mnie wpadłeś- odpowiedziałam.
Patrzyłam na niego przez krótką chwilę.
-Ty to?...- spytałam niepewnie.
-Jeff- odburknął.
-Ja Yuzuki- powiedziałam cofając się lekko do tyłu z obawą, że na mnie naskoczy. Poprawiłam opaskę na oczach. Miałam szczęście, że udało mi się kupić taką, przez którą ja widzę a inni nie.
-Raczej nie chcesz mojego towarzystwa, prawda?- powiedziałam smętnie pod nosem.
Odwróciłam się i już miałam iść, ale Jeff powiedział...
< Jeff? >
Patrzyłam na niego przez krótką chwilę.
-Ty to?...- spytałam niepewnie.
-Jeff- odburknął.
-Ja Yuzuki- powiedziałam cofając się lekko do tyłu z obawą, że na mnie naskoczy. Poprawiłam opaskę na oczach. Miałam szczęście, że udało mi się kupić taką, przez którą ja widzę a inni nie.
-Raczej nie chcesz mojego towarzystwa, prawda?- powiedziałam smętnie pod nosem.
Odwróciłam się i już miałam iść, ale Jeff powiedział...
< Jeff? >
Od Lume - CD Ash'a
- Tak, a ty jesteś kiepskim aktorem- odpowiedziałam. To prawie urocze jak próbuje pokazać że go nie boli... Nie jestem wcale stuknięta, mnie po prostu... To bawi i tyle. To chyba źle że chciałabym zobaczyć jak skacze po kamieniach?- To co...? Dołączysz czy nie?
- A czemu ci tak na tym zależy?- jak ja lubię podejrzliwych typków. Sama w sumie taka byłam... No może czasem dalej jestem.
- Zależy... nie zależy. Co za różnica... mam po prostu ochotę się nad tobą poznęcać.- widać że strasznie go denerwuje jak się na niego gapię. Coraz bardziej mi się podoba ta cała sytuacja.
- To skoro masz to gdzieś to może tak mnie zostawisz w spokoju co?- e... nie zostawię?
- A wiesz ciekawe... Rozciąłeś sobie łapę na kamieniu, a nie możesz na niej stawać i chyba dość mocno jak na takie skaleczenie krwawisz...- całkiem od czapy. Uwielbiam zmieniać temat od czapy.
- Nie twoja sprawa.
- Pokaż.
- Nie- i tak mi to pokarze czy chce czy nie.
- Jeszcze raz ładnie proszę... Pokaż
- Nie- próbowałam... Złapałam go za łapę i zerknęłam na skaleczenie. Syknął z bólu.
- No... Ekspertem nie jestem ale jeśli sobie to zrobiłeś na kamieniu to masz WYJĄTKOWEGO pecha...
- Co ty nie powiesz...- przewrócił oczami
- Powinien to obejrzeć ktoś kto się na tym zna... no i będzie się starać oszczędzić ci dodatkowego bólu bo ja na pewno nie mam zamiaru ci go oszczędzać. To nadal wolisz zostać tu czy jednak się jakoś dowleczesz ze mną do watahy?
<Ash...?>
- A czemu ci tak na tym zależy?- jak ja lubię podejrzliwych typków. Sama w sumie taka byłam... No może czasem dalej jestem.
- Zależy... nie zależy. Co za różnica... mam po prostu ochotę się nad tobą poznęcać.- widać że strasznie go denerwuje jak się na niego gapię. Coraz bardziej mi się podoba ta cała sytuacja.
- To skoro masz to gdzieś to może tak mnie zostawisz w spokoju co?- e... nie zostawię?
- A wiesz ciekawe... Rozciąłeś sobie łapę na kamieniu, a nie możesz na niej stawać i chyba dość mocno jak na takie skaleczenie krwawisz...- całkiem od czapy. Uwielbiam zmieniać temat od czapy.
- Nie twoja sprawa.
- Pokaż.
- Nie- i tak mi to pokarze czy chce czy nie.
- Jeszcze raz ładnie proszę... Pokaż
- Nie- próbowałam... Złapałam go za łapę i zerknęłam na skaleczenie. Syknął z bólu.
- No... Ekspertem nie jestem ale jeśli sobie to zrobiłeś na kamieniu to masz WYJĄTKOWEGO pecha...
- Co ty nie powiesz...- przewrócił oczami
- Powinien to obejrzeć ktoś kto się na tym zna... no i będzie się starać oszczędzić ci dodatkowego bólu bo ja na pewno nie mam zamiaru ci go oszczędzać. To nadal wolisz zostać tu czy jednak się jakoś dowleczesz ze mną do watahy?
<Ash...?>
sobota, 23 maja 2015
Od Ash'a - CD Terry
Czy chociaż raz nie mógłbym mieć szczęścia? Ta wadera wyglądała, jakby w każde chwili mogła rzucić się na mnie i rozszarpać. Z drugiej strony, może po śmierci miałbym wreszcie spokój...
- Tylko przechodzę. Niedługo stąd zniknę. - podkuliłem ranną łapę pod siebie. Wadera chyba nie do końca mi uwierzyła. Wciąż pokazywała kły, jakby ostrzegając przed najmniejszym złym ruchem.
- Kim jesteś? - powtórzyła.
- Nikim. - odwróciłem wzrok. Nie uwierzy mi, wiem. Mogłaby po prostu mnie zagryźć, przynajmniej obyłoby sie bez zbędnych pytań...
< Terra? Brak weny... >
- Tylko przechodzę. Niedługo stąd zniknę. - podkuliłem ranną łapę pod siebie. Wadera chyba nie do końca mi uwierzyła. Wciąż pokazywała kły, jakby ostrzegając przed najmniejszym złym ruchem.
- Kim jesteś? - powtórzyła.
- Nikim. - odwróciłem wzrok. Nie uwierzy mi, wiem. Mogłaby po prostu mnie zagryźć, przynajmniej obyłoby sie bez zbędnych pytań...
< Terra? Brak weny... >
Od Ash'a - CD Shadow
- Tsa... I tak mnie po jakimś czasie wyrzucicie. - polizałem ranę. Już prawie się poddałem, jeśli chodzi o znalezienie nowej watahy. Może po prostu położę się gdzieś i zdechnę...
- Nie wyrzucimy! - zaprotestowała Shadow. Miło usłyszeć takie słowa, ale... Niestety, nie wierzyłem w coś takiego.
Spojrzałem w niebo. Od północy nadchodziły czarne chmury, na razie prawie niedostrzegalne. Musiałem znaleźć schronienie. Tylko gdzie...
< Shadow? Nie wiem co pisać... >
- Nie wyrzucimy! - zaprotestowała Shadow. Miło usłyszeć takie słowa, ale... Niestety, nie wierzyłem w coś takiego.
Spojrzałem w niebo. Od północy nadchodziły czarne chmury, na razie prawie niedostrzegalne. Musiałem znaleźć schronienie. Tylko gdzie...
< Shadow? Nie wiem co pisać... >
Od Ash'a - CD Lume
- Nie tak dawno słyszałem, że ktoś woła wilka o tym imieniu... - starałem się zachować dystans. Przeklęta łapa, uniemożliwia ucieczkę...
Wadera zaproponowała mi dołączenie do watahy. Jednak, czy warto? Najpewniej znów coś się stanie...
- Wiesz dokąd poszedł? - wadera od razu naskoczyła na mnie z pytaniem.
- Nie widziałem. Nie interesują mnie takie rzeczy. - spróbowałem stanąć na ranną łapę, jednak od razu poderwałem ją, zostawiając na ziemi krwawy ślad.
Niech to szlag, szlag, szlag!
Lume dale mnie obserwowała. Powoli mnie to denerwowało. Wcisnąłem łapę w ziemię i, nie zważając na ból, starałem się wyglądać groźnie.
- To jakieś przedstawienie czy co? Na co się gapisz?
< Lume? Trochę krótkie, sorki >
Wadera zaproponowała mi dołączenie do watahy. Jednak, czy warto? Najpewniej znów coś się stanie...
- Wiesz dokąd poszedł? - wadera od razu naskoczyła na mnie z pytaniem.
- Nie widziałem. Nie interesują mnie takie rzeczy. - spróbowałem stanąć na ranną łapę, jednak od razu poderwałem ją, zostawiając na ziemi krwawy ślad.
Niech to szlag, szlag, szlag!
Lume dale mnie obserwowała. Powoli mnie to denerwowało. Wcisnąłem łapę w ziemię i, nie zważając na ból, starałem się wyglądać groźnie.
- To jakieś przedstawienie czy co? Na co się gapisz?
< Lume? Trochę krótkie, sorki >
Od Jeff'a - Jak dotarłem?
Mijały kolejne dnia jak przebywałem na terenie jakieś watahy. Polowałem na ofiary, piłem z ich rzek i znaczyłem ich teren. Było tylko kwestią czasu, aż mnie znajdą i przegonią, albo okażą litość i może mnie przyjmą. Od czasu do czasu widywałem jakiegoś wilka na polowaniu, czyli byli dobrze zorganizowani. Chowałem się w górach i na drzewach jeszcze mnie nie znaleźli, aż pewnego dnia na polowaniu zapomniałem o obserwowaniu otoczenia. Zauważyłem jakiegoś wilka w mroku drzew. Goniłem królika, który wyprowadził mnie na polanę. Otwarta przestrzeń, nie jest dobrze. Mierzyliśmy się wzrokiem, póki on nie postąpił kroku do przodu. Wtedy zerwałem się do biegu zapominając o króliku, myśląc tylko o ucieczce. Był wolniejszy, ale lepiej znał te tereny. Po chwili zorientowałem się, że już mnie nie goni. Obejrzałem się za siebie i wpadłem na wilka-Uważaj jak chodzisz-warknąłem i odskoczyłem.
<Dokończy ktoś?>
<Dokończy ktoś?>
Od Raven'a - CD Sunshine
- No już. Złap go sobie - zachęciłem waderę
- Ale ty...
- Mnie nic nie będzie - zapewniłem - Ale twoja zdobycz zaraz ucieknie...
Skinęła głową.
- Dziękuję - rzuciła odbiegając.
Jeszcze przez chwilę patrzyłem za waderą. Cóż za dziwne spotkanie. No nic. Sarna mi uciekła, a nie bardzo chce mi się szukać kolejnej. Wytrzymam bez tego.
Z braku lepszego zajęcia luźnym krokiem udałem się za waderą.
<Sunshine?>
- Ale ty...
- Mnie nic nie będzie - zapewniłem - Ale twoja zdobycz zaraz ucieknie...
Skinęła głową.
- Dziękuję - rzuciła odbiegając.
Jeszcze przez chwilę patrzyłem za waderą. Cóż za dziwne spotkanie. No nic. Sarna mi uciekła, a nie bardzo chce mi się szukać kolejnej. Wytrzymam bez tego.
Z braku lepszego zajęcia luźnym krokiem udałem się za waderą.
<Sunshine?>
Bardzo Was przpraszam :(
Hej misie! Chciałabym Was bardzo przeprosić za tą 5-dniową nieobecność, ale byłam na wycieczce, gdzie nie miałam dostępu do internetu :( Już jest wszystko uregulowane, jeszcze raz Was przepraszam :(
Arizona odchodzi!
Mam smutne wieści dla członków watahy. W dniu dzisiejszym odchodzi od nas Arizona. :( Żegnaj, Arizono!
Wasz Samiec Alfa, Veynom
Od Shadow - CD Ash'a
-Ach...to takie piękne miejsce jeszcze tu nie byłam-Pomyślałam
Spacerowałam sobie po górzystym terenie.
Wystraszyłam się malego zielonego konika polnego. Poczym
poszłam za nim.Doprowadcił mnie on do
krzaków. Za krzakami był wilk.
Ten wilk zaczą uciekać więc podążyołam za nim.W
końcu dobiegłam do skalnej ściany.
-Hej.Jestem Shadow A ty?-Powiedziałam patrząc
na czarnego basiora.
-Jestem Ash.-Powiedział dość stanowczym głosem.
-Zraniłeś cię w łapę pomóc ci?-Zauważając
że ma zranioną łapę.
-Nie trzeba.
-Na pewno?Zaprowadzę cię do Terry.-Zapytałam
troskliwym głosem.
-Tak.-Odpowiedział.
-Skąd się tu wiozłeś?-Zapytałam.
Opowiedział mi swoją całą historię.
-Może chciałbyś dołączyć do naszej watahy?
<Ash?>
Spacerowałam sobie po górzystym terenie.
Wystraszyłam się malego zielonego konika polnego. Poczym
poszłam za nim.Doprowadcił mnie on do
krzaków. Za krzakami był wilk.
Ten wilk zaczą uciekać więc podążyołam za nim.W
końcu dobiegłam do skalnej ściany.
-Hej.Jestem Shadow A ty?-Powiedziałam patrząc
na czarnego basiora.
-Jestem Ash.-Powiedział dość stanowczym głosem.
-Zraniłeś cię w łapę pomóc ci?-Zauważając
że ma zranioną łapę.
-Nie trzeba.
-Na pewno?Zaprowadzę cię do Terry.-Zapytałam
troskliwym głosem.
-Tak.-Odpowiedział.
-Skąd się tu wiozłeś?-Zapytałam.
Opowiedział mi swoją całą historię.
-Może chciałbyś dołączyć do naszej watahy?
<Ash?>
Od Erley - CD Jellala
- Ja wezmę... karibu - mruknęłam. Uwielbiam jeść karibu, mają świetny smak... Spojrzałam na podstarzałego samca, choć zauważyłam matkę z młodym, jednak ja nie atakuję "rodzin", już tak mam. Ruszyłam za samcem, cały czas dręczyła mnie pewna myśl, dlaczego tak robię? Znaczy się, czemu zabijam podstarzałe osobniki, a nie te młode, zwłaszcza, że mają lepszy smak? Jestem morderczynią, a nie mam odwagi zabić matki z młodym. Otrząsnęłam się z przemyśleń. Nienawidzę gdy w połowie pogoni zaczynam się zastanawiać nad głupotami.
- Erley, wszystko ok? - spytał Jellal.
- Tak, wszystko w porządku - odparłam. Wznowiłam pogoń za karibu. Moja ofiara, ledwo skręcała więc szybko ją dopadłam. Jedno chapnięcie i było po sprawie. Zaczął padać deszcz, uwielbiam ten zapach, który unosi się w powietrzu podczas... na przykład mżawki. Spojrzałam na moją zdobycz, wyglądał okazalej gdy leżał, może mi się zdaje? I znowu zaczynam myśleć o głupich sprawach. Uderzyłam się łapą w łeb.
<Jellal? D:>
- Erley, wszystko ok? - spytał Jellal.
- Tak, wszystko w porządku - odparłam. Wznowiłam pogoń za karibu. Moja ofiara, ledwo skręcała więc szybko ją dopadłam. Jedno chapnięcie i było po sprawie. Zaczął padać deszcz, uwielbiam ten zapach, który unosi się w powietrzu podczas... na przykład mżawki. Spojrzałam na moją zdobycz, wyglądał okazalej gdy leżał, może mi się zdaje? I znowu zaczynam myśleć o głupich sprawach. Uderzyłam się łapą w łeb.
<Jellal? D:>
Od Lume - CD Ash'a
Chciałam sobie chwilę połazić i wiadomo, pozwiedzać nową watahę, poznałam część wilków z tej okolicy, a większość kojarzę z twarzy. Ciekawi mnie gdzie polazł Hato ale skoro on się nie odzywa to co ja się będę... Właśnie miałam zamiar wracać kiedy coś przyciągnęło moją uwagę... W zasadzie był to jakiś wilk którego nie kojarzę, a że jestem z natury bardzo ciekawska to chciałam go sobie poobserwować... Ten jednak mnie zauważył... Pięknie, brawo Lume! Od kiedy jesteś takim mistrzem kamuflażu? Pewnie od wtedy kiedy zaczęłam gadać do siebie w myślach w trzeciej osobie... Tak czy siak wilk zaczął się cofać... Albo nie jest z tej watahy albo po prostu ucieka przede mną... W sumie to obie opcje są prawdopodobne. Wilki mnie nie lubią. Zaczęłam iść za nim, ale wtedy uciekł... Pięknie... Taki ze mnie szpieg. No ale pobiegłam za nim... W sumie nie mam nic lepszego do roboty to mogę poganiać sobie za jakimś typkiem. Parę razy myślałam że go zgubiłam ale w końcu przyparłam go do muru... Tak dosłownie. Usłyszałam jak coś uderza o ziemię, pewnie próbował gdzieś wskoczyć albo coś... Podeszłam trochę bliżej i usiadłam gapiąc się bezczelnie na nieznajomego.
- Co?- warknął w końcu tamten. Potrafię wytrącić z równowagi nie?
- No nic... Czemu uciekałeś?
- E... Goniłaś mnie..?- ah ta ironia
- No dobra... Jak wolisz. A tak w ogóle to jestem Lume, a ty nie jesteś z tej watahy co?
- No nie... Jestem Ash
- Aham, a masz zamiar tu dołączyć? Chociaż w sumie co ja się tam będę pytać... Jakbyś znalazł takiego jednego idiotę, który reaguje na imię Hatoshi to możesz mu powiedzieć że go szukałam. Pa...
<E.... Ash? Albo koniec, albo coś...>
- Co?- warknął w końcu tamten. Potrafię wytrącić z równowagi nie?
- No nic... Czemu uciekałeś?
- E... Goniłaś mnie..?- ah ta ironia
- No dobra... Jak wolisz. A tak w ogóle to jestem Lume, a ty nie jesteś z tej watahy co?
- No nie... Jestem Ash
- Aham, a masz zamiar tu dołączyć? Chociaż w sumie co ja się tam będę pytać... Jakbyś znalazł takiego jednego idiotę, który reaguje na imię Hatoshi to możesz mu powiedzieć że go szukałam. Pa...
<E.... Ash? Albo koniec, albo coś...>
Od Diuka - CD Terry
- Terra. - odpowiedziała wilczyca.
- Bardzo ładne imię. - starałem się jakoś załagodzić sytuację. Cały czas czułem się źle z powodu tego... wypadku. Uśmiechnąłem się do niej przyjaźnie.
- Dzięki. - odparła krótko i znowu ruszyła przed siebie. Nie wiedziałem co robić. Nie chciałem zostać sam. Wciąż nie znałem drogi powrotnej. A w dodatku miałem wrażenie, że jedyna członkini stada, jaką narazi spotkałem właśnie mnie znienawidziła. Chciałem to jakoś naprawić. Podobno wszystko można naprawić. Znowu dogoniłem wilczycę.
- Zaczekaj!- co ja sobie wyobrażam - Bo tak sobie pomyślałem... - to nie jest dobry pomysł - Po prostu trochę się zgubiłem. - zaraz tylko wszystko pogorszę - I może mogła byś mnie trochę oprowadzić. - lepiej było się nie odzywać - Albo przynajmniej pokazać drogę wporotną... -wychodzę na idiotę - był bym bardzo wdzięczny.
<Terra? >
- Bardzo ładne imię. - starałem się jakoś załagodzić sytuację. Cały czas czułem się źle z powodu tego... wypadku. Uśmiechnąłem się do niej przyjaźnie.
- Dzięki. - odparła krótko i znowu ruszyła przed siebie. Nie wiedziałem co robić. Nie chciałem zostać sam. Wciąż nie znałem drogi powrotnej. A w dodatku miałem wrażenie, że jedyna członkini stada, jaką narazi spotkałem właśnie mnie znienawidziła. Chciałem to jakoś naprawić. Podobno wszystko można naprawić. Znowu dogoniłem wilczycę.
- Zaczekaj!- co ja sobie wyobrażam - Bo tak sobie pomyślałem... - to nie jest dobry pomysł - Po prostu trochę się zgubiłem. - zaraz tylko wszystko pogorszę - I może mogła byś mnie trochę oprowadzić. - lepiej było się nie odzywać - Albo przynajmniej pokazać drogę wporotną... -wychodzę na idiotę - był bym bardzo wdzięczny.
<Terra? >
Od Yuzuki - Jak dotarłam?
Wiatr i przeraźliwe zgrzyty dębowej kory pośród odgłosów stworzeń otaczających mnie były tak straszne. Las niczym z horroru wokół mnie powodował że chciałam uciec. Lecz nie mogłam. Wilk stojący tuż za mną był bezruchu. Kątem oka ujrzałam tylko rysy ciała wyglądające na typowego basiora. Giętkie łapy i opływowy kształt ciała sprawiałyby że ucieczka byłaby wręcz niemożliwa, bo szybkość jego ciała zwiększyłaby się. Jedną łapą ruszyłam w przód. Nic. Nieruchomy wilk był tam gdzie przed chwilą. Wyłożyłam drugą łapę do przodu. Dalej nic.
-Boisz się?- spytał cicho.
Ja stałam się jeszcze cichsza niż przedtem. On zaś podszedł i usiadł koło mnie. Ja zrobiłam to samo.
-To jak boisz się?- spytał ponownie.
-Tak- odpowiedziałam cicho.
W oddali zobaczyłam chyba watahę.
-To twój dom?- spytałam.
Basior tylko wstał i poszedł w tamtą stronę. Zrobiłam to samo.
-Jestem Yuzuki- przedstawiłam się dalej niepewna.
-Jestem Orion- odpowiedział dość pewnie.
< Orion dokończysz? >
-Boisz się?- spytał cicho.
Ja stałam się jeszcze cichsza niż przedtem. On zaś podszedł i usiadł koło mnie. Ja zrobiłam to samo.
-To jak boisz się?- spytał ponownie.
-Tak- odpowiedziałam cicho.
W oddali zobaczyłam chyba watahę.
-To twój dom?- spytałam.
Basior tylko wstał i poszedł w tamtą stronę. Zrobiłam to samo.
-Jestem Yuzuki- przedstawiłam się dalej niepewna.
-Jestem Orion- odpowiedział dość pewnie.
< Orion dokończysz? >
Od Sunshine - Jak dotarłam?
Nowa wataha. Nowe życie. Czas zapomnieć o przeszłości i.. żyć przyszłością. Więc, wypatrywałam potencjalnej zdobyczy. Złapałam trop jelenia, poszłam za nim. W końcu dogoniłam go, szykowałam się do ataku... i nagle zderzyłam się z wilkiem. Pewnie wywęszył tą samą zdobycz.
-Tak...ten sam jeleń?-powiedziałam.
-Pewnie tak...
<Ktoś?>
-Tak...ten sam jeleń?-powiedziałam.
-Pewnie tak...
<Ktoś?>
Od Terry - CD Ash'a
Co to za wilk? Jakiś nowy? Jego woń była inna... on nie jest od nas. Spojrzał na mnie. Widział mnie i wiedział że ja go także widzę. Ruszył biegiem w ucieczkę, a ja za nim. Nie był od nas. Mógł to być szpieg lub morderca ze zleceniem zabicia kogoś od nas. Może i mój charakter na to nie wskazuję, jednak nie pozwolę, aby komuś złego działo się z tej watahy. Biegłam za tym wilkiem. Szybki był, jednak nie miał już gdzie uciec. Dobiegłam do niego przyciśniętego do skały. Patrzył się na mnie pewnie, jednak z delikatnym strachem. Spojrzałam na niego swymi złotymi oczyma.
- Kim jesteś?
Warknęłam ukazując białe zęby.
<Ash?>
- Kim jesteś?
Warknęłam ukazując białe zęby.
<Ash?>
niedziela, 17 maja 2015
Od Eleonory - Jak dotarłam?
O zarazo, znowu przeniosłam się w czasie, pomyślałam spadając z nieba. Tak, z nieba. Zazwyczaj, gdy jestem na drugim piętrze mojej nory i przeniosę się w czasie, tej jaskini jeszcze niema.
-Powinnam się nauczyć to kontrolować.- mruknęłam, otrzepując się z trawy.
Oglądnęłam swoją łapę, sprawdzając czy któryś z mechanizmów się uszkodził. Na całe szczęście, zawsze mam torbę z narzędziami, ponieważ moje ukryte ostrze się zepsuło. Musiałam to szybko naprawić, zanim nadziejdzie czas na sen. Niestety, gdy próbowałam włożyć ostrze z powrotem, do naprawionego mechanizmu, rozciełam sobie łapę.
-Zarazo! Co ja taka niezdarna się zrobiłam?
-Pomóc ci?- spytał się ktoś za mną.
Podskoczyłam zaskoczona, na widok stojącego przede mną basiora.
-Nie trzeba. To tylko mała ranka, która krwawi od kilku minut.
On tylko się zaśmiał i podszedł bliżej, patrząc z zaskoczeniem na mechanizmy na moim ciele.Wyjęłam kawałek materiału i opatrzyłam moją ranę. Ignorując przyglądającego mi się basiora, włożyłam ostrze na miejsce.
-Jak się nazywasz?- spytał basior, przerywając ciszę.
-Jestem Eleonora, a ty?
-Nazywam się Veynom
<Veynom?>
-Powinnam się nauczyć to kontrolować.- mruknęłam, otrzepując się z trawy.
Oglądnęłam swoją łapę, sprawdzając czy któryś z mechanizmów się uszkodził. Na całe szczęście, zawsze mam torbę z narzędziami, ponieważ moje ukryte ostrze się zepsuło. Musiałam to szybko naprawić, zanim nadziejdzie czas na sen. Niestety, gdy próbowałam włożyć ostrze z powrotem, do naprawionego mechanizmu, rozciełam sobie łapę.
-Zarazo! Co ja taka niezdarna się zrobiłam?
-Pomóc ci?- spytał się ktoś za mną.
Podskoczyłam zaskoczona, na widok stojącego przede mną basiora.
-Nie trzeba. To tylko mała ranka, która krwawi od kilku minut.
On tylko się zaśmiał i podszedł bliżej, patrząc z zaskoczeniem na mechanizmy na moim ciele.Wyjęłam kawałek materiału i opatrzyłam moją ranę. Ignorując przyglądającego mi się basiora, włożyłam ostrze na miejsce.
-Jak się nazywasz?- spytał basior, przerywając ciszę.
-Jestem Eleonora, a ty?
-Nazywam się Veynom
<Veynom?>
Cheeky odchodzi!
Mam smutne wieści dla członków watahy. W dniu dzisiejszym odchodzi od nas Cheeky :( Żegnaj, Cheeky!
Wasz Samiec Alfa, Veynom
Od Ash'a - Jak dotarłem?
Przez cały, długi rok starałem się znaleźć sobie miejsce. Gdziekolwiek bym nie poszedł, działo się coś złego. Przewidywałem wydarzenia, i następnego dnia spokojna, zielona dolina zamieniała się w koryto rwącej rzeki. Nie wiedziałem jak to wyjaśnić. Albo to ja przyciągałem nieszczęście, albo coś ciągnęło mnie do miejsc, które miały paść ofiarą katastrof. Jednak jak to było na prawdę, nie miałem pojęcia.
Od paru dni byłem na terenie, na którym raz po raz widywałem inne wilki. Ukrywałem się, by nikt mnie nie zauważył. Wdrapałem się na skalną półkę, by mieć lepszy widok na okolicę. Przyznaję, ładnie tu. Westchnąłem.
Przez kilka minut po prostu wpatrywałem sie w krajobraz. Nagły szelest odwrócił moją uwagę. Skierowałem wzrok w tę stronę i zauważyłem przycupniętą sylwetkę wilka. Zauważył mnie, co do tego nie było żadnych wątpliwości. Wycofałem się, a tamten wilk podążył za mną. Puściłem się biegiem przed siebie, słysząc kroki śledzące mnie.
Po kilkunastu metrach natknąłem się na stromą ścianę. Próbowałem na nią wskoczyć, jednak obsunęła mi się łapa i rozcinając sobie skórę na spodzie łapy runąłem znów na ziemię. Teraz nie miałem się nawet gdzie schować. Przycisnąłem się plecami do skał i czekałem na pojawienie się goniącego mnie wilka...
< Dokończy ktoś? >
Od paru dni byłem na terenie, na którym raz po raz widywałem inne wilki. Ukrywałem się, by nikt mnie nie zauważył. Wdrapałem się na skalną półkę, by mieć lepszy widok na okolicę. Przyznaję, ładnie tu. Westchnąłem.
Przez kilka minut po prostu wpatrywałem sie w krajobraz. Nagły szelest odwrócił moją uwagę. Skierowałem wzrok w tę stronę i zauważyłem przycupniętą sylwetkę wilka. Zauważył mnie, co do tego nie było żadnych wątpliwości. Wycofałem się, a tamten wilk podążył za mną. Puściłem się biegiem przed siebie, słysząc kroki śledzące mnie.
Po kilkunastu metrach natknąłem się na stromą ścianę. Próbowałem na nią wskoczyć, jednak obsunęła mi się łapa i rozcinając sobie skórę na spodzie łapy runąłem znów na ziemię. Teraz nie miałem się nawet gdzie schować. Przycisnąłem się plecami do skał i czekałem na pojawienie się goniącego mnie wilka...
< Dokończy ktoś? >
Od Terry - CD Diuka
Wyszłam z wody. Ciekła ze mnie woda jak ze strumienia.
- Wybacz... ja nie chciałem... to jest... no wiesz.
Basior próbował się wytłumaczyć. Super. Spojrzałam na niego i przejechałam go wzrokiem. Miał biało-szarą sieść, długie uszy, długie łapy, długi ogon, niebieskie oczy. Otrzepałam się z wody.
- Cicho.
Warknęłam, aby nie powiedzieć do niego "Zamknij się". Trzeba być miłym, chociaż trochę.
- To tylko wypadek.
Powiedziałam i go ominęłam. Ruszyłam przed siebie.
- Zaczekaj.
Podbiegł do mnie. Czego on chcę? Przyjaciół szuka?
- Jestem Diuk.
Przedstawił mi się.
- Terra.
Powiedziałam pod nosem.
<Diuk?>
- Wybacz... ja nie chciałem... to jest... no wiesz.
Basior próbował się wytłumaczyć. Super. Spojrzałam na niego i przejechałam go wzrokiem. Miał biało-szarą sieść, długie uszy, długie łapy, długi ogon, niebieskie oczy. Otrzepałam się z wody.
- Cicho.
Warknęłam, aby nie powiedzieć do niego "Zamknij się". Trzeba być miłym, chociaż trochę.
- To tylko wypadek.
Powiedziałam i go ominęłam. Ruszyłam przed siebie.
- Zaczekaj.
Podbiegł do mnie. Czego on chcę? Przyjaciół szuka?
- Jestem Diuk.
Przedstawił mi się.
- Terra.
Powiedziałam pod nosem.
<Diuk?>
Nowy członek - Nel!
W naszej watasze jest nowy członek - Nel. Jest to pierwszy przypadek, gdy nowym wilkiem jest szczenię :) Witamy, Nel!
Wasz Samiec Alfa, Veynom
Od Jellala - CD Śnieżycy
-Tak,kocham cię najbardziej na świecie.. polizałem ją po pyszczku
-Mam nadzieję że się na tobie nie zawiodę.. uśmiechnęła się
-Zrobię wszystko co rozkażesz,moja ty królowo.. puściłem jej oczko
Nagle przed nami zjawił się mój smok - Dracolich.
-Masz ochotę na małą przejażdżkę? spytałem radośnie
-On mnie trochę przeraża,ale jeżeli ty umiesz nad nim panować to ci zaufam.. odparła i wskoczyła na smoka a ja za nią.
-Trzymaj się mocno! mruknąłem,wbijając pazury w łuski gada
Smok wystartował niczym odrzutowiec.Był strasznie szybki,robił w powietrzu różne akrobacje..po kilku minutach wylądowaliśmy na plaży.Śnieżycy sierść stała do góry,wiatr ją tak uformował.Zaśmiałem sie cicho,patrząc na nią.
<Śnieżyca?>
-Mam nadzieję że się na tobie nie zawiodę.. uśmiechnęła się
-Zrobię wszystko co rozkażesz,moja ty królowo.. puściłem jej oczko
Nagle przed nami zjawił się mój smok - Dracolich.
-Masz ochotę na małą przejażdżkę? spytałem radośnie
-On mnie trochę przeraża,ale jeżeli ty umiesz nad nim panować to ci zaufam.. odparła i wskoczyła na smoka a ja za nią.
-Trzymaj się mocno! mruknąłem,wbijając pazury w łuski gada
Smok wystartował niczym odrzutowiec.Był strasznie szybki,robił w powietrzu różne akrobacje..po kilku minutach wylądowaliśmy na plaży.Śnieżycy sierść stała do góry,wiatr ją tak uformował.Zaśmiałem sie cicho,patrząc na nią.
<Śnieżyca?>
Nowa para w watasze!
Z wielką radością informuję, że Śnieżyca oraz Jellal zostali parą! Jest to już druga para w watasze, z czego się bardzo cieszę. Młodej parze życzymy dużo szczęścia i gromadki szczeniaków :D
Wasz Samiec Alfa, Veynom
Wasz Samiec Alfa, Veynom
Od Śnieżycy - CD Jellala
Uśmiechnęłam się patrząc w jego płonące oczy. Po chwili zerwał jedną z róż i trzymając ją w pysku przechylił głowę. Włożył mi kwiat między ucho.
Potem razem, przytulając się poszliśmy nad Wodospad Blasku Księżyca. Wyskoczyłam na jedną ze skał łaskocząc go ogonem w pysk. Jeszcze księżyc świecił, bo było wcześnie rano. Zawyłam najpiękniej jak umiałam. Jellal wyskoczył i stanął obok mnie. Przez moment słuchał mojego wycia, a potem dołączył się. Spojrzałam w niebo i pociągnęłam wzrok za spadają
cą gwiazdą.
-Śnieżyca? Coś się stało? – zapytał zaniepokojony.
-Wszystko w porządku. – odpowiedziałam wzdychając.
Byłam zbyt szczęśliwa żeby powiedzieć więcej. To była piękna chwila.
-A więc… jesteśmy parą? Kochasz mnie? – zapytałam, nie do końca pewna.
<Jellal?>
Potem razem, przytulając się poszliśmy nad Wodospad Blasku Księżyca. Wyskoczyłam na jedną ze skał łaskocząc go ogonem w pysk. Jeszcze księżyc świecił, bo było wcześnie rano. Zawyłam najpiękniej jak umiałam. Jellal wyskoczył i stanął obok mnie. Przez moment słuchał mojego wycia, a potem dołączył się. Spojrzałam w niebo i pociągnęłam wzrok za spadają
cą gwiazdą.
-Śnieżyca? Coś się stało? – zapytał zaniepokojony.
-Wszystko w porządku. – odpowiedziałam wzdychając.
Byłam zbyt szczęśliwa żeby powiedzieć więcej. To była piękna chwila.
-A więc… jesteśmy parą? Kochasz mnie? – zapytałam, nie do końca pewna.
<Jellal?>
Od Shadow - CD Cyndi'ego
-Dobrze. A u ciebie?
-Też oprócz tego że jestem spragniony.-odpowiedział pijąc
wodę z jeziorka.
-Kiedy tu dołączyłeś?
-Dobry miesiąc temu.A czemu pytasz? -odpowiedział
-Z ciekawości.-odpowiedziałam zabawnym głosem.
Niespodziewanie nad nami przeleciał jastrząb.
Cofałam się i nadeptałam przypadkowo na ostry kamień.
-Ałł...
-Nic ci nie jest?-zapytał się mnie
-Nic mi nie jest tylko trochę się skaleczyłam w łapę.-odpowiedziałam
chociaż mnie bardzo bolało.
-Cyndi wiesz gdzie mogę przenocować?Za daleko z taką łapą nie zajdę ,
a jest za późno na szukanie przytulnej jaskini.
<Cyndi?>
-Też oprócz tego że jestem spragniony.-odpowiedział pijąc
wodę z jeziorka.
-Kiedy tu dołączyłeś?
-Dobry miesiąc temu.A czemu pytasz? -odpowiedział
-Z ciekawości.-odpowiedziałam zabawnym głosem.
Niespodziewanie nad nami przeleciał jastrząb.
Cofałam się i nadeptałam przypadkowo na ostry kamień.
-Ałł...
-Nic ci nie jest?-zapytał się mnie
-Nic mi nie jest tylko trochę się skaleczyłam w łapę.-odpowiedziałam
chociaż mnie bardzo bolało.
-Cyndi wiesz gdzie mogę przenocować?Za daleko z taką łapą nie zajdę ,
a jest za późno na szukanie przytulnej jaskini.
<Cyndi?>
Od Luny - CD Cyndi'ego
- Jak chyba nikomu innemu. - posłałam mu promienny uśmiech. Z daleka zobaczyłam jezioro. Fale delikatnie muskały piaszczysty brzeg. Położenie słońca mówiło, że zbliżało się południe. Z perlistym śmiechem pomknęłam przed siebie.
- Cyndi, chodź! - zawołałam. Pobiegł w ślad za mną. Wskoczyłam do wody. Była ciepła, nagrzana słońcem. Stworzyłam niewielką fale, która lekko ochlapała basiora.
- Jest ciepła! - powiedziałam. Nie mogłam przestać się uśmiechać.
<Cyndi? Brak weny :/ >
- Cyndi, chodź! - zawołałam. Pobiegł w ślad za mną. Wskoczyłam do wody. Była ciepła, nagrzana słońcem. Stworzyłam niewielką fale, która lekko ochlapała basiora.
- Jest ciepła! - powiedziałam. Nie mogłam przestać się uśmiechać.
<Cyndi? Brak weny :/ >
piątek, 15 maja 2015
Od Diuka - do Terry
Wszystko poszło nie tak... jak zwykle. Dopiero poznawałem tereny watahy, wiec oczywiście się zgubiłem. Nie przeszkadzało mi to na początku, ale po kilku godzinach błąkania się po lesie byłem zmęczony. Już traciłem nadzieję na znalezienie drogi powrotnej, gdy nagle zobaczyłem jakąś waderę. Stała spokojnie nad niewielkim jeziorkiem i piła wodę. Westchnąłem z ulgą. Podszedłem do niej cicho... i to nie był dobry pomysł. Wilczyca była zbyt zajęta piciem wody by zwrócić uwagę na moją obecności. Podszedłem bliżej i już chciałem się przywitać, ale ona była szybsza. Wyczuła, że ktoś za nią stoji. Gwałtownie odwróciła się i wpadła do wody.
- Nic ci się nie stało? - zapytałem, natychmiast rzucając się by pomóc jej wstać. Niestety kamienie przy brzegu były śliskie. Również się poślingnąłem i skończyłem w wodzie. Było płytko. Podniosłem się i odruchowo otrzepałem. I dopiero wtedy przypomniałem sobie o waderze. Spojrzałem na nią przepraszająco. Wilczyca siedziała po łokcie w wodzie patrząc na mnie z pode łba. Z jej sierści i uszu kapała obficie woda.
- Wybacz... ja nie chciałem... to jest... no wiesz - próbowałem się wytłumaczyć, ale pogarda w jej wzroku była zbyt przytłaczająca. Poczułem się nieswojo... to nie tak miało wyglądać. Chciałem przecież pomóc.
< Terra?>
- Nic ci się nie stało? - zapytałem, natychmiast rzucając się by pomóc jej wstać. Niestety kamienie przy brzegu były śliskie. Również się poślingnąłem i skończyłem w wodzie. Było płytko. Podniosłem się i odruchowo otrzepałem. I dopiero wtedy przypomniałem sobie o waderze. Spojrzałem na nią przepraszająco. Wilczyca siedziała po łokcie w wodzie patrząc na mnie z pode łba. Z jej sierści i uszu kapała obficie woda.
- Wybacz... ja nie chciałem... to jest... no wiesz - próbowałem się wytłumaczyć, ale pogarda w jej wzroku była zbyt przytłaczająca. Poczułem się nieswojo... to nie tak miało wyglądać. Chciałem przecież pomóc.
< Terra?>
Od Jellala - CD Śnieżycy
Stałem tak i wpatrywałem się w nią z otwartym pyskiem ze zdziwienia.Ona właśnie wyznała mi miłość..Nie wiedziałem co robić,jak się zachować..Przecież to ja byłem w niej po uszy zakochany a tu nagle dowiaduje sie że wadera moich marzeń też mnie kocha!
-Wszystko dobrze,Jellal? spytała,patrząc w moje płonące błękitnym ogniem,oczy
-Tak.. wymamrotałem
-Nic nie powiesz? spojrzała na mnie,mocno zaczerwieniona
-Wiesz,ja sam nie wiem.. spojrzałem w ziemię
-Masz jeszcze kogoś innego na oku?
-Może.. wyszeptałem niepewnie
-Rozumiem.. odparła smutnie
Nagle obok mnie wyrosły błękitne róże,które zaczęło otulać jej i moje ciało,przybliżając nas do siebie.Po chwili stykaliśmy się nosami.Jakaś wewnętrzna siła,kazała mi odwzajemnić jej uczucia.. Pocałowałem ją namiętnie..
<Śnieżyca?>
-Wszystko dobrze,Jellal? spytała,patrząc w moje płonące błękitnym ogniem,oczy
-Tak.. wymamrotałem
-Nic nie powiesz? spojrzała na mnie,mocno zaczerwieniona
-Wiesz,ja sam nie wiem.. spojrzałem w ziemię
-Masz jeszcze kogoś innego na oku?
-Może.. wyszeptałem niepewnie
-Rozumiem.. odparła smutnie
Nagle obok mnie wyrosły błękitne róże,które zaczęło otulać jej i moje ciało,przybliżając nas do siebie.Po chwili stykaliśmy się nosami.Jakaś wewnętrzna siła,kazała mi odwzajemnić jej uczucia.. Pocałowałem ją namiętnie..
<Śnieżyca?>
Od Jellala - CD Śnieżycy
Wpatrywałem się w nią,słuchałem jak pięknie wyje..
-Jellal? Nie przyłączysz się? spytała po chwili wyrywając mnie z zamyślenia
-Wolę słuchać twojego pięknego głosu.. uśmiechnąłem się
-Ale słodzisz.. wystawiła mi język
Nagle potknąłem się i wylądowałem na niej.Straciła równowagę,utrzymując mnie i siebie równocześnie po czym sturlaliśmy się z górki na sam dół.
-Ale ze mnie ciapa,przepraszam.. pisnąłem cicho,schodząc z niej
-Już drugi raz.. zaśmiała się zmieszana
-To ten,no..może ja już pójdę.. wymamrotałem
-Jak chcesz..szepnęła
-To do zobaczenia.. puściłem jej oczko i zniknąłem w ciemnym lesie ..
-Jellal? Nie przyłączysz się? spytała po chwili wyrywając mnie z zamyślenia
-Wolę słuchać twojego pięknego głosu.. uśmiechnąłem się
-Ale słodzisz.. wystawiła mi język
Nagle potknąłem się i wylądowałem na niej.Straciła równowagę,utrzymując mnie i siebie równocześnie po czym sturlaliśmy się z górki na sam dół.
-Ale ze mnie ciapa,przepraszam.. pisnąłem cicho,schodząc z niej
-Już drugi raz.. zaśmiała się zmieszana
-To ten,no..może ja już pójdę.. wymamrotałem
-Jak chcesz..szepnęła
-To do zobaczenia.. puściłem jej oczko i zniknąłem w ciemnym lesie ..
środa, 13 maja 2015
Pierwsza para w watasze!
W watasze powstał pierwszy związek. Jest to uczucie między Yukikaze a Veynomem - samcem Alfa w watasze. W tym przypadku para będzie mogła mieć za jakiś czas potomstwo. W wyniku tego, że Veynom jest samcem Alfa, to Yukikaze zyskuje pozycję samicy Alfa. Grtalujemy młodej parze i życzymy szczęścia na nowej drodze życia! :D
Od Śnieżycy - do Jellala
Obudziłam się wcześnie rano, jeszcze nie było słońca na niebie. Pobiegłam na łąkę i nazbierałam najładniejsze kwiaty. Dałam je Week’owi, a on zaniósł je w wyznaczone miejsce. Wzięłam głęboki oddech i skupiłam się na… sama nie wiem na czym, bo byłam zdenerwowana. Wyznaczonym miejscem była piękna jaskinia. Week bawił się na ścianach kolorami. Wcześniej umówiłam się z Jellalem w tym miejscu o określonej porze. Schowałam się za rogiem. Jellal przyszedł:
-Śnieżyca, jesteś tu? – zawołał.
Wyszłam nieśmiało zza rogu z pięknym kwiatem w pysku:
-Jellal, posłuchaj mnie – Stanęłam przed nim – ja chcę Ci coś powiedzieć. Chcę… chcę, żebyś został ze mną na zawsze, żebyś był przewodnikiem w moim życiu. Kiedy Cię spotkałam, czułam, że nagle opuściły mnie wątpliwości. Wiem dobrze, że nie musisz się zgodzić i jeśli faktycznie tak się stanie… to… to chcę, żebyś wiedział, że…, że Cię kocham. Chcę być u twojego boku przez resztę chwil mojego życia… jeśli to możliwe – dodałam .
Nie jestem pewna, czy umiem wyznawać swoje uczucia – pomyślałam
i niepewna popatrzyłam mu w oczy.
<Jellal?♥>
-Śnieżyca, jesteś tu? – zawołał.
Wyszłam nieśmiało zza rogu z pięknym kwiatem w pysku:
-Jellal, posłuchaj mnie – Stanęłam przed nim – ja chcę Ci coś powiedzieć. Chcę… chcę, żebyś został ze mną na zawsze, żebyś był przewodnikiem w moim życiu. Kiedy Cię spotkałam, czułam, że nagle opuściły mnie wątpliwości. Wiem dobrze, że nie musisz się zgodzić i jeśli faktycznie tak się stanie… to… to chcę, żebyś wiedział, że…, że Cię kocham. Chcę być u twojego boku przez resztę chwil mojego życia… jeśli to możliwe – dodałam .
Nie jestem pewna, czy umiem wyznawać swoje uczucia – pomyślałam
i niepewna popatrzyłam mu w oczy.
<Jellal?♥>
wtorek, 12 maja 2015
Od Yukikaze - CD Veynoma
Zmieszałam się na te słowa. Nie wiedziałam, co powiedzieć, więc po prostu powiedziałam prawdę:
- Ja też Cię kocham, Vey... - szepnęłam cichutko, ale to wystarczyło. Na pyszczku basiora dostrzegłam cień ulgi i wielką radość. Przytulił mnie. Nagle poczułam się malutka... tak maleńka. Bardzo się cieszyłam. Może nie wiedziałam o sobie nic. Nie wiedziałam też nic o świecie. Ale najwyraźniej jest ktoś, kto mimo to mnie kocha...
< Veynom? Całkowity brak weny twórczej... zero pomysłów :) >
- Ja też Cię kocham, Vey... - szepnęłam cichutko, ale to wystarczyło. Na pyszczku basiora dostrzegłam cień ulgi i wielką radość. Przytulił mnie. Nagle poczułam się malutka... tak maleńka. Bardzo się cieszyłam. Może nie wiedziałam o sobie nic. Nie wiedziałam też nic o świecie. Ale najwyraźniej jest ktoś, kto mimo to mnie kocha...
< Veynom? Całkowity brak weny twórczej... zero pomysłów :) >
Od Śnieżycy - CD Jellala
Żeby być miła też odwzajemniłam uśmiech. Otrzepałam się, a mój towarzysz zrobił to samo. Położyłam się w słońcu i głęboko westchnęłam. Jellal położył się obok i patrząc na taflę Szmaragdowego Jeziora powiedział:
-Niezła przygoda.
-Taa… niewątpliwie – mruknęłam.
Zapadł zmrok. Przyniosłam trochę gałęzi na ognisko. Jellal rozpalił ogień. Położyłam się zmęczona obok niego i wtuliłam się, bo było mi zimno.
-Może pójdziemy do lasu straceńców? – powiedziałam mrocznie, nie czując lęku.
-Skoro chcesz, to czemu nie. – odparł.
-Nie wielu zgodziłoby się na taką decyzję. – powiedziałam.
Poszliśmy cicho i bezszelestnie. Zakradaliśmy się między drzewami i goniliśmy czarne duchy wędrujące po lesie. Jedne nas atakowały, a drugie uciekały na nasz widok – tym się nie dziwiłam. Zobaczyłam białą sarnę. Słyszałam kiedyś legendę o takim zjawisku. Podobno mogą ją zobaczyć tylko ci, którzy mają wielką odwagę i, że zapuścili się w te strony.
-Patrz! To biała sarna. – powiedziałam.
-Faktycznie. – rzekł, trochę zmęczony.
Po zabawie z nocnymi duchami lasu straceńców poszliśmy nad Wodospad Blasku Księżyca. Wyszliśmy na jego najwyższy punkt. Zaczęłam wyć patrząc w gwiazdy. Jellal przypatrywał się…
<Jellal? Co tym razem wymyślisz?>
-Niezła przygoda.
-Taa… niewątpliwie – mruknęłam.
Zapadł zmrok. Przyniosłam trochę gałęzi na ognisko. Jellal rozpalił ogień. Położyłam się zmęczona obok niego i wtuliłam się, bo było mi zimno.
-Może pójdziemy do lasu straceńców? – powiedziałam mrocznie, nie czując lęku.
-Skoro chcesz, to czemu nie. – odparł.
-Nie wielu zgodziłoby się na taką decyzję. – powiedziałam.
Poszliśmy cicho i bezszelestnie. Zakradaliśmy się między drzewami i goniliśmy czarne duchy wędrujące po lesie. Jedne nas atakowały, a drugie uciekały na nasz widok – tym się nie dziwiłam. Zobaczyłam białą sarnę. Słyszałam kiedyś legendę o takim zjawisku. Podobno mogą ją zobaczyć tylko ci, którzy mają wielką odwagę i, że zapuścili się w te strony.
-Patrz! To biała sarna. – powiedziałam.
-Faktycznie. – rzekł, trochę zmęczony.
Po zabawie z nocnymi duchami lasu straceńców poszliśmy nad Wodospad Blasku Księżyca. Wyszliśmy na jego najwyższy punkt. Zaczęłam wyć patrząc w gwiazdy. Jellal przypatrywał się…
<Jellal? Co tym razem wymyślisz?>
Subskrybuj:
Posty (Atom)