wtorek, 12 maja 2015

Od Śnieżycy - CD Jellala

Żeby być miła też odwzajemniłam uśmiech. Otrzepałam się, a mój towarzysz zrobił to samo. Położyłam się w słońcu i głęboko westchnęłam. Jellal położył się obok i patrząc na taflę Szmaragdowego Jeziora powiedział:
-Niezła przygoda.
-Taa… niewątpliwie – mruknęłam.
Zapadł zmrok. Przyniosłam trochę gałęzi na ognisko. Jellal rozpalił ogień. Położyłam się zmęczona obok niego i wtuliłam się, bo było mi zimno. 
-Może pójdziemy do lasu straceńców? – powiedziałam mrocznie, nie czując lęku.
-Skoro chcesz, to czemu nie. – odparł.
-Nie wielu zgodziłoby się na taką decyzję. – powiedziałam.
Poszliśmy cicho i bezszelestnie. Zakradaliśmy się między drzewami i goniliśmy czarne duchy wędrujące po lesie. Jedne nas atakowały, a drugie uciekały na nasz widok – tym się nie dziwiłam. Zobaczyłam białą sarnę. Słyszałam kiedyś legendę o takim zjawisku. Podobno mogą ją zobaczyć tylko ci, którzy mają wielką odwagę i, że zapuścili się w te strony.
-Patrz! To biała sarna. – powiedziałam. 
-Faktycznie. – rzekł, trochę zmęczony.
Po zabawie z nocnymi duchami lasu straceńców poszliśmy nad Wodospad Blasku Księżyca. Wyszliśmy na jego najwyższy punkt. Zaczęłam wyć patrząc w gwiazdy. Jellal przypatrywał się…

<Jellal? Co tym razem wymyślisz?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz