Zmieszałam się na te słowa. Nie wiedziałam, co powiedzieć, więc po prostu powiedziałam prawdę:
- Ja też Cię kocham, Vey... - szepnęłam cichutko, ale to wystarczyło. Na pyszczku basiora dostrzegłam cień ulgi i wielką radość. Przytulił mnie. Nagle poczułam się malutka... tak maleńka. Bardzo się cieszyłam. Może nie wiedziałam o sobie nic. Nie wiedziałam też nic o świecie. Ale najwyraźniej jest ktoś, kto mimo to mnie kocha...
< Veynom? Całkowity brak weny twórczej... zero pomysłów :) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz