Pochylałem się nad białą jak śnieg szyją jednorożca. Cudowna, słodka, wypełniona Mocą krew spływała mi do gardła. Piłem szybko. Veynom pewnie już odkrył, że coś jest nie tak i zaraz mnie znajdzie. A ja nie chcę się tłumaczyć. Nagle usłyszałem jak ktoś zatrzymuje się gwałtownie u wejścia groty i z sykiem wciąga powietrze. Niechętnie oderwałem się od szyi mojej ofiary i spojrzałem w kierunku wejścia. Tak jak się spodziewałem stał tam Veynom. Biedaczek musiał przeżyć szok. Zobaczył mnie z zakrwawionym pyskiem i zobaczył tę bezbronną istotkę obok mnie z dwiema okrągłymi rankami na szyi.
- Jakoś nie miałem okazji i powiedzieć, że mięso nie ma dla mnie żadnych wartości odżywczych - powiedziałem obojętnie.
<Veynom?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz