- Och, oczywiście, że nie. Uczynisz moje życie jeszcze gorszym piekłem, pozbawisz rodziny i domu. Już to przerabiałem. Tym razem będę grzeczny... Wiem, że nie powiesz o tym nikomu, bo nie chcesz wprowadzać chaosu, więc nie muszę zmieniać twoich wspomnień. W sumie lepiej i dla mnie i dla ciebie. A teraz mógłbyś wyjść? - spytałem - Chciałbym dokończyć posiłek.
- Czekam na zewnątrz - rzucił Veynom wychodząc. Nie niepokojony już przez nikogo nasyciłem się. Upewniłem się, że na sierści nie została mi ani kropelka krwi i wyszedłem.
- Chodź szefie. W ramach rekompensaty złapię ci coś dobrego - powiedziałem.
Moje zmysły już wcześniej były bardzo wyostrzone, ale teraz słyszałem stado saren po przeciwnej stronie watahy. Nie namyślając się długo ruszyłem w tamtą stronę.
- Jaki mamy plan ataku? - spytał Veynom kiedy już byliśmy dość blisko.
- Znajdź sobie dogodny punkt obserwacyjny i daj mi zrobić swoje - powiedziałem spokojnie.
- Na pewno dasz radę sam?
- I jeszcze przyniosę ci największego byka - odpowiedziałem - Tylko pamiętaj o dobrym widoku.
Zostawiłem Veynoma i okrążyłem polankę na której pasło się stado. Przez chwilę przypatrywałem w skupieniu temu stadu szukając najdorodniejszego samca. W końcu wybrałem. Dorosły rogacz w samym środku grupy. Rzuciłem się w jego kierunku mobilizując wszystkie swoje demoniczne siły. Dla zwykłego obserwatora wyglądałem mniej więcej jak biała rozmyta plama uderzająca w jelenia z siłą która zwaliła go z nóg. Jednym szybkim ruchem zmiażdżyłem mu tchawicę. Chwyciłem go mocnej w zęby i bez najmniejszego problemu przyniosłem Veynomowi.
- Buon appetito - powiedziałem
- Mówisz po włosku? - spytał przyglądając się mojej zdobyczy
- Powiedzmy, że bardzo spodobały mi się włochy w dobie renesansu - odpowiedziałem niechętnie
<Veynom? Smacznego>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz