Mijały kolejne dnia jak przebywałem na terenie jakieś watahy. Polowałem na ofiary, piłem z ich rzek i znaczyłem ich teren. Było tylko kwestią czasu, aż mnie znajdą i przegonią, albo okażą litość i może mnie przyjmą. Od czasu do czasu widywałem jakiegoś wilka na polowaniu, czyli byli dobrze zorganizowani. Chowałem się w górach i na drzewach jeszcze mnie nie znaleźli, aż pewnego dnia na polowaniu zapomniałem o obserwowaniu otoczenia. Zauważyłem jakiegoś wilka w mroku drzew. Goniłem królika, który wyprowadził mnie na polanę. Otwarta przestrzeń, nie jest dobrze. Mierzyliśmy się wzrokiem, póki on nie postąpił kroku do przodu. Wtedy zerwałem się do biegu zapominając o króliku, myśląc tylko o ucieczce. Był wolniejszy, ale lepiej znał te tereny. Po chwili zorientowałem się, że już mnie nie goni. Obejrzałem się za siebie i wpadłem na wilka-Uważaj jak chodzisz-warknąłem i odskoczyłem.
<Dokończy ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz