Przez cały, długi rok starałem się znaleźć sobie miejsce. Gdziekolwiek bym nie poszedł, działo się coś złego. Przewidywałem wydarzenia, i następnego dnia spokojna, zielona dolina zamieniała się w koryto rwącej rzeki. Nie wiedziałem jak to wyjaśnić. Albo to ja przyciągałem nieszczęście, albo coś ciągnęło mnie do miejsc, które miały paść ofiarą katastrof. Jednak jak to było na prawdę, nie miałem pojęcia.
Od paru dni byłem na terenie, na którym raz po raz widywałem inne wilki. Ukrywałem się, by nikt mnie nie zauważył. Wdrapałem się na skalną półkę, by mieć lepszy widok na okolicę. Przyznaję, ładnie tu. Westchnąłem.
Przez kilka minut po prostu wpatrywałem sie w krajobraz. Nagły szelest odwrócił moją uwagę. Skierowałem wzrok w tę stronę i zauważyłem przycupniętą sylwetkę wilka. Zauważył mnie, co do tego nie było żadnych wątpliwości. Wycofałem się, a tamten wilk podążył za mną. Puściłem się biegiem przed siebie, słysząc kroki śledzące mnie.
Po kilkunastu metrach natknąłem się na stromą ścianę. Próbowałem na nią wskoczyć, jednak obsunęła mi się łapa i rozcinając sobie skórę na spodzie łapy runąłem znów na ziemię. Teraz nie miałem się nawet gdzie schować. Przycisnąłem się plecami do skał i czekałem na pojawienie się goniącego mnie wilka...
< Dokończy ktoś? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz