Szliśmy przez jakiś las już od... Kilku dni. Reszty watahy nie widziałam od dawna, tylko Hatoshi został... Czemu on? W sumie lepsze to niż miałabym łazić sama, przynajmniej jest z kim pogadać... I na kogo nawrzeszczeć. Tak czy siak... Mamy mały kłopot. Bo od pewnego czasu goni nas jakieś bliżej nieokreślone stworzenie z zamiarem dokonania mordu. Jest wesoło! Więc teraz cały czas musimy mieć się na baczności i w nocy na zmianę obejmujemy wartę. Teraz jest moja kolej, a to oznacza kilka godzin starania się zachować jasność umysłu i nie zasnąć... Jasne, teoretycznie mogłabym wytrzymać ten czas nawet bez ruchu, a myśl o zagrożeniu życia powinna mnie jakoś otrzeźwić ale.... Nie, jestem zmęczona i mam dość. Ostatnio nawet nie udaje nam się na polowaniach bo w sumie nie ma na co polować. Ale mogę sobie jakoś urozmaicić ten czas co nie? Mogę się wybrać na zwiady...
- Ej Hato masz coś przeciwko żebym zostawiła cię tutaj i poszła się rozejrzeć? Jeśli przyjdzie ta bestia i cię pożre chyba nie będziesz mi mieć tego za złe co?- wyszeptałam, nie usłyszałam odpowiedzi więc nie usłyszałam protestu. To że on śpi się nie liczy. Więc zmieniłam się w cień i poszłam poszukać czegokolwiek do jedzenia.
- Nawet nocne zwierzęta wypłoszył...- mruknęłam. Nie podoba mi się to. Połaziłam jeszcze trochę i nagle coś zauważyłam. Coś biegło za drzewami przede mną. Niestety nie wiem co bo jest za daleko a węchu to ja w ogóle nie mam. Ale jeśli coś biega to znaczy że żyje, a jak żyje to zazwyczaj da się to zjeść. Więc pobiegłam za tym czymś. Ale po godzinie biegania ciągle na nic nie natrafiłam...
- Co je...- zorientowałam się że coś leci w moją stronę, usłyszałam bardziej niż poczułam jak dostałam czymś twardym w głowę i potem już tylko ciemność.
***
Ocknęłam się z potwornym bólem głowy. W ogóle gdzie ja jestem? To jest zupełnie inny las niż ten w którym byłam z Hatoshim... Do tego jest środek dnia i są tu zwierzęta. Słyszę ptaki i chyba gdzieś niedaleko... Tak! Ja to mam farta! Kilkanaście metrów dalej stoi taki piękny jeleń, pewnie uznał że jestem niegroźna albo w ogóle mnie nie widział. Nareszcie coś zjem! Podkradłam się trochę bliżej i.... skoczyłam na ofiarę. Ale trochę za późno zdałam sobie sprawę że coś jest nie tak. Z krzaków po mojej lewej wyskoczył jakiś inny wilk i się ze mną zderzył. Jeleń uciekł
- Ej! Ja na niego polowałem!- warknął wilk na którego wpadłam, w zasadzie mam to gdzieś. Jestem głodna a obiad mi ucieka. Ruszyłam za jeleniem ale ten już dawno zwiał... I to jest właśnie kolejna wada braku węchu. Jak już raz ci coś zniknie z oczu to nie wytropisz dość szybko by mieć szanse na posiłek.
- Co ty tu robisz?- o... to ten wilk za mną polazł
- Przez ciebie uciekło mi jedzenie!
- Chyba raczej przez CIEBIE uciekł mi posiłek. Tutaj są tereny watahy i my tu polujemy.
- Watahy powiadasz...- skoro są tu wilki i mają jedzenie i najprawdopodobniej nie mają krwiożerczych bestii to czemu nie?- Więc chcę dołączyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz