sobota, 2 maja 2015

Od Festusa - Jak dotarłem?

Pałętałem się po lesie jak zaginiona dusza bez celu. Czujnym wzrokiem obserwowałem co dzieje się dookoła pilnując zarazem drogi. Strasznie tu pusto... A zarazem cicho, a w lesie nigdy nie jest cicho... Po chwili usłyszałem cichy szmer za jakimś krzakiem. Powstrzymując emocje oraz swoje moce. Cicho się skradając podszedłem do jakiegoś krzaka i bez chwili zastanowienia skoczyłem w roślinę 
- Co, co robisz~?! - usłyszałem jakiś głos z wplecionym warknięciem.
Zszedłem z postaci 
- Eh... Przepraszam. Intuicja - powiedziałem podnosząc głowę.
Przed sobą widziałem czarno-białego basiora. Wyglądał groźnie, w porównaniu do mnie. Te moje wystające żebra, jakby spalone oczy nadal żarzące się jak węgiel
- Nie ważne. Czegoś tu szukasz~? - spytał
- Nie... Zbłądziłem. Tak w ogóle, jestem Festus - powiedziałem.
Basior przedstawił się, ale po chwili musiał gdzieś iść. Zignorowałem to i wróciłem do błądzenia po lesie. Zaczęło robić się ciemno, a ja nadal tu siedzę~~ Ze strachem, wyplułem średniej wielkości kulkę ognia i szukałem z powrotem trasy. Krążąc tak, zauważyłem dziwnie wydeptaną ścieżkę, po której kula automatycznie pofrunęła. Biegnąc za nią, trafiłem do miejsca gdzie ktoś na pewno musiał być, albo jest i to nawet nie jeden. W końcu udało mi się złapać kulę i zgasiłem ją, połykając. Po chwili poczułem milion oczu skierowanych na mnie
- Kto to~? Nigdy go nie widziałam. Ja też... - szeptało tysiące głosów.
Próbowałem się wycofać, ale ktoś mnie zatrzymał
- To ciebie spotkałem w lesie... - usłyszałem ten sam głos co słyszałem w lesie.

< Veynom?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz