Cyndi jakby czytał w moich myślach. Sarna była przepyszna.
- Spałam wyśmienicie. Zero hałasów, ciepłe, wygodne posłanie. Bardzo Ci dziękuję.
Posłałam mu promienny uśmiech. A może by tak... Nie... To głupi pomysł. To może inny, np.: zwiedzanie najbliższych terenów? To jest to. Wzięłam kolejny kęs i zapytałam - może mógłbyś mi pokazać okolicę?
Uśmiechnął się szarmancko. - Jasne.
Dojedliśmy śniadanie i wyszliśmy na zewnątrz. Mimo wcześniejszego chłodu, teraz było dość ciepło, a słońce nieśmiało przedzierało się przez korony drzew. Wokół nas śpiewały ptaki, a na ziemi ścieliły się łany kwiatów i jagodowych krzaków. Zerwałam z gałązki kilka soczystych owoców i zjadłam je ze smakiem.
- Są przepyszne. Spróbuj. - powiedziałam do Cyndi'ego.
<Cyndi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz