Uśmiechnąłem się. Naszła mnie ochoda, aby coś odwalić.
- Rzuć mi!
Otworzyłem pysk, a wadera zaczeła się śmiać. Owoce leciały co chwila w moją stronę, a ja starałem się je złapać. Udawało mi się za każdym razem. Ha! Jestem utalentowany.
- Niezłe!
Zatrzymałem się na chwilę. Nagle jedna z jagód rozprysła się mi na mordce. Wybuchłem śmiechem, a wadera mi zafturowała. Umyłem się, urzywając zdolności, aby zebrać rosę z roślin i myjąc się.
- A tak w ogóle z granatowym mi do twarzy?
Uniosłem brew.
<Luna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz