-Nie wiem, ja to bym z chęcią został tutaj jeszcze chwile
Odpowiedziałem waderze siedzącej obok mnie na chmurze. Następnie położyłem się.
-Idziesz spać?
-A czemu nie.. Dawno nie spałem na chmurach...
Następnie usnęłem.
---
Jak się obudziłem to Darley jeszcze spała. Było wcześnie rano a ja sam byłem nie wyspany. I tak wstałem i rozciągnołem kości. Widok z tąd był tak samo piękny jak w nocy. Ale teraz było widać więcej wilków. Oglądałem okolice a po chwili obudziła się Darley.
-Hej, jak spałaś?
Zapytałem ona powiedziała że dobrze bardzo markotnym głosem.
-Chodź, mam pomysł na przebudzenie
Dodałem a wadera spojrzała pytająco na mnie. Ja wstałem i szłem wzdłuż chmur aż dotarłem nad jezioro. Jak zobaczyłem że wadera stoi w prost obok powiedziałem:
-Skaczemy na 3, ok?
Darley spojrzała w dół a następnie przytaknęła.
-To.. 1.. 2... i 3!
<Darley?>
poniedziałek, 29 czerwca 2015
Od Hatoshi'ego - CD Raven'a
-Navet dobry pomysł
Dodałem i tez sie ułożyłem do snu. Muj sen był pusty, wszystko było czarne. Ciemne i jedyną żeczą widzialną byłem ja leżący w samym ceteum wszystkiego. Tak czułem się bespieczny, bez innych osub i demonów.
---
-Wstawaj Lucjusz!
Raven przebudził mnie ze snu. Spojrzałem na niego z znienawidzeniem w oczach.
-Lucjusz to nie ja, wiesz?
-Niestety ale ty jesteś synem diabła
Dodał drażniąco.
-Nabijają się ile chcesz, ale chyba specjalnie se zmieniłem imię wiesz
-Nie wiem czemu, oświetl mnie..
-Po 1. Nie napisze tego imienia a po 2. Lubię japońską kulturę więc wymyśliłem coś w stylu japońskiego imienia.. A Teraz mów czego chcesz
Raven nic nie mówił. Zamiast tego posuną się w bok odsłaniając zabitego jelenia leżącego na trawie. Spojrzałem na niego z pytajacymi oczami.
-Ja mogę go zjeść, czy chcesz tylko żebym patrzył jak ty jesz? Bo jak tak, to se sam zapoluje..
<Raven? Brak weny -.-'>
Dodałem i tez sie ułożyłem do snu. Muj sen był pusty, wszystko było czarne. Ciemne i jedyną żeczą widzialną byłem ja leżący w samym ceteum wszystkiego. Tak czułem się bespieczny, bez innych osub i demonów.
---
-Wstawaj Lucjusz!
Raven przebudził mnie ze snu. Spojrzałem na niego z znienawidzeniem w oczach.
-Lucjusz to nie ja, wiesz?
-Niestety ale ty jesteś synem diabła
Dodał drażniąco.
-Nabijają się ile chcesz, ale chyba specjalnie se zmieniłem imię wiesz
-Nie wiem czemu, oświetl mnie..
-Po 1. Nie napisze tego imienia a po 2. Lubię japońską kulturę więc wymyśliłem coś w stylu japońskiego imienia.. A Teraz mów czego chcesz
Raven nic nie mówił. Zamiast tego posuną się w bok odsłaniając zabitego jelenia leżącego na trawie. Spojrzałem na niego z pytajacymi oczami.
-Ja mogę go zjeść, czy chcesz tylko żebym patrzył jak ty jesz? Bo jak tak, to se sam zapoluje..
<Raven? Brak weny -.-'>
Od Deni - CD Dragona
-Dragon! To już nie jest śmieszne ! - warknęłam.
Usłyszałam szelest liści i łamiące sie gałęzie. W pewnej chwili zobaczyłam poruszajace się krzaki i basiora, który leciał prosto na mnie. Przylgnął do mnie i przygniótł mnie swym ciałem do ziemi. Nastała niezręczna cisza... Ani ja, ani on nie wiedzieliśmy co powiedzieć.
Na szczęście Dragon myślał, że wilk, na którym leżał to ja.
Dragon rozmawiał z moją kopią, a ja obserwowałam ich z daleko.
Basior szamotał się dla zabawy z moja kopią i mówił coś do niej.
Po pewnym czasie oglądania tej zabawy wyszłam zza drzewa. Moja kopia automatycznie czując moją obecność poruszyła się w moją stronę.
Dragon stał jak wryty i przyglądał się nam.
Zobaczył taki obraz:
Usłyszałam szelest liści i łamiące sie gałęzie. W pewnej chwili zobaczyłam poruszajace się krzaki i basiora, który leciał prosto na mnie. Przylgnął do mnie i przygniótł mnie swym ciałem do ziemi. Nastała niezręczna cisza... Ani ja, ani on nie wiedzieliśmy co powiedzieć.
Na szczęście Dragon myślał, że wilk, na którym leżał to ja.
Dragon rozmawiał z moją kopią, a ja obserwowałam ich z daleko.
Basior szamotał się dla zabawy z moja kopią i mówił coś do niej.
Po pewnym czasie oglądania tej zabawy wyszłam zza drzewa. Moja kopia automatycznie czując moją obecność poruszyła się w moją stronę.
Dragon stał jak wryty i przyglądał się nam.
Zobaczył taki obraz:
Na naszych ciałach pojawiły sie ubrania. Zazwyczaj gdy wcześniej byłyśmy we dwie zamieniałyśmy się w postacie jakby człekokształtne.
- Co to ma być? - zapytał zdziwiony.
- Ja i ja. - wyszczerzyłyśmy kły w szerokim uśmiechu.
- Która jest prawdziwa? - zapytał zdziwiony.
- Ja. - powiedziałyśmy również we dwie.
- Jesteście prawie identyczne. - stał w tym samym miejscu i przyglądał się każdemu ruchowi.
- Zgadnij, która jest prawdziwa. - powiedziałam.
Moja ciemniejsza kopia zaśmiała się.
- A jak nie zgadniesz to stawiasz nam kolacje. - moja kopia puściła mu oczko z uśmiechem.
< Dragon? >
Od Darley - CD Raven'a
Wyszykowałam się i zaczęłam zmierzać w stronę miasta.
Weszłam do ,,Gospody pod Rogaczem" i zauważyłam Raven'a siedzącego z jakąś dziewczyną od razu zareagowałam :
- Raven już jestem... i ty czarnowłosa ja tu siedzę - posłałam nieznajomej lekko przerażające spojrzenie.
Odeszła błyskawicznie a ja usiadłam obok właśnie Raven'a i zaczęliśmy rozmowę.
Po paru minutach Raven zamówił Brandy kelner nalał nam po szklance i piliśmy.
- Raz a do dna! - powiedział Raven uśmiechnięty
- Do dna! - powtórzyłam za nim niczym echo.
Po paru głębszych Raven poprosił mnie do tańca oczywiście się zgodziłam:
- Raven co chcesz zatańczyć? - zapytałam subtelnie uśmiechnięta
- Może walca tak na początek? - uśmiechnął się
- No dobrze więc zaczynajmy - powiedziałam spokojnie.
Tańczyliśmy z 20 minut a moje nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa więc powiedziałam:
- Wiesz co może zejdźmy już z parkietu muszę chwilę odpocząć..
<Raven?>
Weszłam do ,,Gospody pod Rogaczem" i zauważyłam Raven'a siedzącego z jakąś dziewczyną od razu zareagowałam :
- Raven już jestem... i ty czarnowłosa ja tu siedzę - posłałam nieznajomej lekko przerażające spojrzenie.
Odeszła błyskawicznie a ja usiadłam obok właśnie Raven'a i zaczęliśmy rozmowę.
Po paru minutach Raven zamówił Brandy kelner nalał nam po szklance i piliśmy.
- Raz a do dna! - powiedział Raven uśmiechnięty
- Do dna! - powtórzyłam za nim niczym echo.
Po paru głębszych Raven poprosił mnie do tańca oczywiście się zgodziłam:
- Raven co chcesz zatańczyć? - zapytałam subtelnie uśmiechnięta
- Może walca tak na początek? - uśmiechnął się
- No dobrze więc zaczynajmy - powiedziałam spokojnie.
Tańczyliśmy z 20 minut a moje nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa więc powiedziałam:
- Wiesz co może zejdźmy już z parkietu muszę chwilę odpocząć..
<Raven?>
niedziela, 28 czerwca 2015
Od Damona - CD Shelby
- Damonnnn? - przeciągnęła moje imię.
Uśmiechnęła się, a ja spojrzałem na nią szeroko uśmiechnięty.
- Tak ? - zapytałem.
- Może pójdziesz ze mną w nocy nad Wodospad? - Uśmiechnęła się szeroko.
Ta wadera mnie rozśmieszała, ale nie byłem pewien czy tego wieczoru miałbym czas.Ja też mam swoje tajemnice, o których nikt nie wie. Słońce powoli zachodziło. Nie długo będzie noc. Wiał co raz chłodniejszy wiatr.
- Nie wiem czy będę miał czas. - mój głos stał się poważniejszy.
Już nie było widać mi kłów w uśmiechu.
- Eh...no dobrze. - spuściła pysk.
- Ale spokojnie, ewentualnie jutro z Tobą pójdę, nie ważne kiedy, ale pójdę. - podniosłem jej pyszczek, aby się uśmiechnęła.
- Dziękuje. - rozchmurzyła się.
- Nie ma za co. - poprawiłem jej grzywkę.
Wadera uśmiechnęła się.
- Dobrze chodź, ściemnia się. I chyba zanosi się na burze. - poinformowałem.
- Wyjdziesz w nocy w deszcz? - zapytała.
- Najwidoczniej będę musiał.
- Co będziesz robił ? - zapytała.
- Nie ważne. Taka moja tajemnica. - uśmiechnąłem się. - Wiesz gdzie śpisz? - zapytałem.
- Nie, nikt mi nie pokazał mojej jaskini.
- Jaki masz żywioł ?
- Noc i magia.
- Zamieszkasz w jaskini magii, dziś będziesz spać u mnie bo zanosi się na burzę. Dam Ci jakiś koc, coś do jedzenia. Chodź za mną. - poprosiłem mile.
Wadera spokojnie poszła za mną.
- Jaskinia jest dość duża, wiec powinniśmy się zmieścić. Wejdź. - puściłem ją przodem.
Popatrzyłem się na niego gdy Shelby już weszła. Księżyc był w pełni, jednak zasłaniały go chmury. Chyba dziś w nocy jednak nie będą musiał wychodzić.
- Łał, ile tu kryształów. - rozglądała się.
- Chodź, pokażę Ci gdzie będziesz spała.
Wziąłem ją za łąpę i poprowadziłem na półkę skalną, którą również otaczały kryształy.
Rozpaliłem z między czasie ognisko i przyniosłem dla Shelby koc.
- Jakby co to zobaczysz mnie przy ognisku. - nakryłem ją. - A teraz dobranoc. - uśmiechnąłem się.
<Shelby ? >
Uśmiechnęła się, a ja spojrzałem na nią szeroko uśmiechnięty.
- Tak ? - zapytałem.
- Może pójdziesz ze mną w nocy nad Wodospad? - Uśmiechnęła się szeroko.
Ta wadera mnie rozśmieszała, ale nie byłem pewien czy tego wieczoru miałbym czas.Ja też mam swoje tajemnice, o których nikt nie wie. Słońce powoli zachodziło. Nie długo będzie noc. Wiał co raz chłodniejszy wiatr.
- Nie wiem czy będę miał czas. - mój głos stał się poważniejszy.
Już nie było widać mi kłów w uśmiechu.
- Eh...no dobrze. - spuściła pysk.
- Ale spokojnie, ewentualnie jutro z Tobą pójdę, nie ważne kiedy, ale pójdę. - podniosłem jej pyszczek, aby się uśmiechnęła.
- Dziękuje. - rozchmurzyła się.
- Nie ma za co. - poprawiłem jej grzywkę.
Wadera uśmiechnęła się.
- Dobrze chodź, ściemnia się. I chyba zanosi się na burze. - poinformowałem.
- Wyjdziesz w nocy w deszcz? - zapytała.
- Najwidoczniej będę musiał.
- Co będziesz robił ? - zapytała.
- Nie ważne. Taka moja tajemnica. - uśmiechnąłem się. - Wiesz gdzie śpisz? - zapytałem.
- Nie, nikt mi nie pokazał mojej jaskini.
- Jaki masz żywioł ?
- Noc i magia.
- Zamieszkasz w jaskini magii, dziś będziesz spać u mnie bo zanosi się na burzę. Dam Ci jakiś koc, coś do jedzenia. Chodź za mną. - poprosiłem mile.
Wadera spokojnie poszła za mną.
- Jaskinia jest dość duża, wiec powinniśmy się zmieścić. Wejdź. - puściłem ją przodem.
Popatrzyłem się na niego gdy Shelby już weszła. Księżyc był w pełni, jednak zasłaniały go chmury. Chyba dziś w nocy jednak nie będą musiał wychodzić.
- Łał, ile tu kryształów. - rozglądała się.
- Chodź, pokażę Ci gdzie będziesz spała.
Wziąłem ją za łąpę i poprowadziłem na półkę skalną, którą również otaczały kryształy.
Rozpaliłem z między czasie ognisko i przyniosłem dla Shelby koc.
- Jakby co to zobaczysz mnie przy ognisku. - nakryłem ją. - A teraz dobranoc. - uśmiechnąłem się.
<Shelby ? >
Od Raven'a - CD Ellie
- Dzisiaj u księcia rządzącego Alvarą odbywa się bal. A jest coś czego jeszcze o mnie nie wiesz...
- Co to takiego?
- Zanim dołączyłem do watahy żyłem w Alvarze. Tak długo... Mam tytuł szlachecki - powiedziałem w końcu - I mogę cię tam zabrać.
- To świetnie! - ucieszyła się. Uśmiechnąłem się do niej typowym dla siebie krótkim olśniewającym uśmiechem. Poszliśmy pod miasto. Znowu zmieniłem nas w ludzi. Tylko, że tym razem miałem na sobie czarny garnitur.
- Pomyśl o jakiejś sukni balowej - poleciłem - Dobrze ci będzie w czerwieni - mrugnąłem do niej.
- Dlaczego? - spytała
- Idziemy na bal. Skup się na tym jak chcesz wyglądać. Wyobraź sobie cały swój strój, a on po prostu się na tobie pojawi - powiedziałem poprawiając marynarkę. Leżała na mnie idealnie.
<Ellie?>
- Co to takiego?
- Zanim dołączyłem do watahy żyłem w Alvarze. Tak długo... Mam tytuł szlachecki - powiedziałem w końcu - I mogę cię tam zabrać.
- To świetnie! - ucieszyła się. Uśmiechnąłem się do niej typowym dla siebie krótkim olśniewającym uśmiechem. Poszliśmy pod miasto. Znowu zmieniłem nas w ludzi. Tylko, że tym razem miałem na sobie czarny garnitur.
- Pomyśl o jakiejś sukni balowej - poleciłem - Dobrze ci będzie w czerwieni - mrugnąłem do niej.
- Dlaczego? - spytała
- Idziemy na bal. Skup się na tym jak chcesz wyglądać. Wyobraź sobie cały swój strój, a on po prostu się na tobie pojawi - powiedziałem poprawiając marynarkę. Leżała na mnie idealnie.
<Ellie?>
Od Raven'a - CD Darley
- Jestem gotowy - oznajmiłem przeciągając się - Gospodo pod Rogaczem... Nadchodzimy!
Postarałem się nadać swojemu głosowi entuzjastyczny ton.
- Tak! - podłapała Darley - Nadchodzimy!
- Widzimy się na miejscu - rzuciłem tylko wypowiedziałem zaklęcie i po chwili byłem już u bram miasta. Zostawiłem tam po sobie zaklęcie, które zmieni Darley w człowieka kiedy tylko zbliży się do miasta. Jako bogaty szlachcic znowu przekroczyłem bramy. Natychmiast poszedłem do gospody i wynająłem nam pokój. To zabawne. Mam tytuł szlachecki tego miasta, a własnej posiadłości nie. Mój dom jeży w nieco większym portowym mieście kilka dni drogi stąd. Książę Alvary i cała elita towarzyska również mają tam posiadłości.
Wziąłem sobie czerwonego wina i usiadłem przy stoliku w kącie czekając na Darley. Po jakimś czasie nie do końca trzeźwa dziewczyna dosiadła się do mnie. Zmierzyłem wzrokiem jej kruczoczarne włosy i strój, który nie pozostawiał wiele mojej wyobraźni. To nie Darley, a mimo to dałem się w ciągnąć w pełną podtekstów rozmowę.
<Darley?>
Postarałem się nadać swojemu głosowi entuzjastyczny ton.
- Tak! - podłapała Darley - Nadchodzimy!
- Widzimy się na miejscu - rzuciłem tylko wypowiedziałem zaklęcie i po chwili byłem już u bram miasta. Zostawiłem tam po sobie zaklęcie, które zmieni Darley w człowieka kiedy tylko zbliży się do miasta. Jako bogaty szlachcic znowu przekroczyłem bramy. Natychmiast poszedłem do gospody i wynająłem nam pokój. To zabawne. Mam tytuł szlachecki tego miasta, a własnej posiadłości nie. Mój dom jeży w nieco większym portowym mieście kilka dni drogi stąd. Książę Alvary i cała elita towarzyska również mają tam posiadłości.
Wziąłem sobie czerwonego wina i usiadłem przy stoliku w kącie czekając na Darley. Po jakimś czasie nie do końca trzeźwa dziewczyna dosiadła się do mnie. Zmierzyłem wzrokiem jej kruczoczarne włosy i strój, który nie pozostawiał wiele mojej wyobraźni. To nie Darley, a mimo to dałem się w ciągnąć w pełną podtekstów rozmowę.
<Darley?>
sobota, 27 czerwca 2015
Od Ellie - CD Raven'a
- Nie ma sprawy - odparłam i ułożyłam się wygodnie pod jedną ze ścian jaskini. Niemalże od razu zapadłam w głęboki sen. Na początku był to spokojny sen, jednak gdy się obudziłam, byłam bardzo nerwowa i mokra. Sądząc po stadium słońca, był już zachód, około godziny 18. Starałam sobie przypomnieć, co zmąciło mój sen. Jednak na nic zdały się moje wysiłki. Pamiętam tylko zarys twarzy, krzyczących twarzy, budynek, ogień i lęk. Nie był to miły widok. Nagle usłyszałam łomot. Wyszłam z jaskini. To Raven, przyniósł dla mnie młodego daniela, którego upuścił z hukiem na ziemię:
-Już wyspana, księżniczko? - spytał - mam nadzieję, że szybko zjesz posiłek. Ja już jestem w pełni sił. - dodał i uśmiechnął się do mnie.
- Tak, wyspałam się, dziękuję - odpowiedziałam. Nie zamierzałam opowiadać mu o swoim śnie. Obawiam się, że mogła to być wizja. Jednak starałam się odsunąć tę myśl od siebie. - A Ty co w takim dobrym humorze? - spytałam basiora między kolejnymi kęsami mięsa. Było naprawdę pyszne.
- Już Ci mówiłem, jestem w pełni sił. A ponadto coś mi obiecałaś - powiedział i uśmiechnął się łobuzersko.
Ach tak, mieliśmy dzisiaj odwiedzić tę... gospodę w Alvarze. A jeśli ten sen... nie, to był zbieg okoliczności. To musiał być przypadek.
- Tak, pewnie. Zbieramy się już, prawda? - odpowiedziałam, uśmiechając się szczerze. Nie chciałam popsuć sobie nastroju i mile zapowiadającego się wieczoru.
- Dobra, więc dzisiaj będziemy robić coś, co na pewno Ci się spodoba. Oczywiście w ludzkim mieście - powiedział
- Ooh, co takiego? - odpowiedziałam lekko podekscytowana
- ...
< Raven? >
-Już wyspana, księżniczko? - spytał - mam nadzieję, że szybko zjesz posiłek. Ja już jestem w pełni sił. - dodał i uśmiechnął się do mnie.
- Tak, wyspałam się, dziękuję - odpowiedziałam. Nie zamierzałam opowiadać mu o swoim śnie. Obawiam się, że mogła to być wizja. Jednak starałam się odsunąć tę myśl od siebie. - A Ty co w takim dobrym humorze? - spytałam basiora między kolejnymi kęsami mięsa. Było naprawdę pyszne.
- Już Ci mówiłem, jestem w pełni sił. A ponadto coś mi obiecałaś - powiedział i uśmiechnął się łobuzersko.
Ach tak, mieliśmy dzisiaj odwiedzić tę... gospodę w Alvarze. A jeśli ten sen... nie, to był zbieg okoliczności. To musiał być przypadek.
- Tak, pewnie. Zbieramy się już, prawda? - odpowiedziałam, uśmiechając się szczerze. Nie chciałam popsuć sobie nastroju i mile zapowiadającego się wieczoru.
- Dobra, więc dzisiaj będziemy robić coś, co na pewno Ci się spodoba. Oczywiście w ludzkim mieście - powiedział
- Ooh, co takiego? - odpowiedziałam lekko podekscytowana
- ...
< Raven? >
Od Jeff'a - CD Yuzuki
Również zacząłem się śmiać, ale raczej nerwowo i zbyt długo. Wadera spojrzała na mnie zdziwiona.
-Ale ja mówię poważnie, Jeff. Chcę szczeniaka.-Powtórzyła, a mnie zamurowało.
-Nie.-Odparłem zimno.
-Co? Dlaczego nie?-Zapytała zaskoczona.
-Nie, nie zgadzam się na szczeniaka.-Odparłem patrząc jej w oczy. Właśnie ją bardzo zraniłem. Wróciliśmy do jej jamy w milczeniu. Wadera bez słowa położyła się pod ścianą, a ja przy wejściu. Kiedy usłyszałem, że śpi wybiegłem z jamy... Zniknąłem na całe dwa dni, musiałem to przemyśleć...
*Dwa dni później*
Wróciłem do jamy, ale nie zastałem jak Yuzuki. Pobiegłem jej szukać. Kiedy ją zobaczyłem pobiegłem do niej i przytuliłem ją mocno.
-Też chcę tego szczeniaka, brykającego malca.-Odezwałem się spokojnie patrząc jej w oczy.
<Yuzuki? Nie, spoko.>
-Ale ja mówię poważnie, Jeff. Chcę szczeniaka.-Powtórzyła, a mnie zamurowało.
-Nie.-Odparłem zimno.
-Co? Dlaczego nie?-Zapytała zaskoczona.
-Nie, nie zgadzam się na szczeniaka.-Odparłem patrząc jej w oczy. Właśnie ją bardzo zraniłem. Wróciliśmy do jej jamy w milczeniu. Wadera bez słowa położyła się pod ścianą, a ja przy wejściu. Kiedy usłyszałem, że śpi wybiegłem z jamy... Zniknąłem na całe dwa dni, musiałem to przemyśleć...
*Dwa dni później*
Wróciłem do jamy, ale nie zastałem jak Yuzuki. Pobiegłem jej szukać. Kiedy ją zobaczyłem pobiegłem do niej i przytuliłem ją mocno.
-Też chcę tego szczeniaka, brykającego malca.-Odezwałem się spokojnie patrząc jej w oczy.
<Yuzuki? Nie, spoko.>
Od Darley - CD Raven'a
Widocznie miał powód żebym z nim nie szła no cóż...
Po 2 godzinach wrócił.
- Co tak długo? - zapytałam zdziwiona
- Nie ważne. A tu masz sarnę - uśmiechnął się
- Dzięki a ty już jadłeś?
- Tak..tak zdążyłem coś przekąsić
- Dobrze więc ja teraz idę sobie popływać niedługo wrócę - powiedziałam
- Dobrze idź więc ja sobie tu posiedzę i porozmyślam - powiedział spokojnie
Poszłam nad Szmaragdowe Jezioro wykąpałam się trochę zwłaszcza, że było bardzo gorąco byłam tam naprawdę długo.
Gdy wróciłam do jaskini zobaczyłam drzemającego Raven'a.
- Raven pobudka - obudziłam go
- Czego chcesz?! - mruknął
- Wiesz już jest 16:00 trzeba się zacząć szykować - zaśmiałam się
<Raven?>
Po 2 godzinach wrócił.
- Co tak długo? - zapytałam zdziwiona
- Nie ważne. A tu masz sarnę - uśmiechnął się
- Dzięki a ty już jadłeś?
- Tak..tak zdążyłem coś przekąsić
- Dobrze więc ja teraz idę sobie popływać niedługo wrócę - powiedziałam
- Dobrze idź więc ja sobie tu posiedzę i porozmyślam - powiedział spokojnie
Poszłam nad Szmaragdowe Jezioro wykąpałam się trochę zwłaszcza, że było bardzo gorąco byłam tam naprawdę długo.
Gdy wróciłam do jaskini zobaczyłam drzemającego Raven'a.
- Raven pobudka - obudziłam go
- Czego chcesz?! - mruknął
- Wiesz już jest 16:00 trzeba się zacząć szykować - zaśmiałam się
<Raven?>
Od Raven'a - CD Darley
- Nie możesz - powiedziałem twardo.
- Dlaczego? - spytała wyraźnie zaskoczona
- Bo nie chcę, żebyś ze mną szła. Mam powody, żeby iść tam samemu. Rozumiesz?
- Dobrze... - posmutniała.
Odwróciłem się odszedłem. W zasadzie nie bylem jeszcze bardzo głodny. Skombinuje się coś trochę później. Taka jakby przekąska, aby utrzymać moje żądze w ryzach. A w każdym razie, żeby nie zabić kogoś przez przypadek.
Rozprostowałem skrzydła i wyskoczyłem w powietrze. Uderzyłem kilka razy skrzydłami i zablokowałem je. Szybowałem z wiatrem w niewiadomym kierunku. Gdzie mnie zaniesie? A czy to ważne? Zdążę jeszcze wrócić, żeby spotkać się z Darley. A potem pójdziemy się zabawić.
<Darley?>
- Dlaczego? - spytała wyraźnie zaskoczona
- Bo nie chcę, żebyś ze mną szła. Mam powody, żeby iść tam samemu. Rozumiesz?
- Dobrze... - posmutniała.
Odwróciłem się odszedłem. W zasadzie nie bylem jeszcze bardzo głodny. Skombinuje się coś trochę później. Taka jakby przekąska, aby utrzymać moje żądze w ryzach. A w każdym razie, żeby nie zabić kogoś przez przypadek.
Rozprostowałem skrzydła i wyskoczyłem w powietrze. Uderzyłem kilka razy skrzydłami i zablokowałem je. Szybowałem z wiatrem w niewiadomym kierunku. Gdzie mnie zaniesie? A czy to ważne? Zdążę jeszcze wrócić, żeby spotkać się z Darley. A potem pójdziemy się zabawić.
<Darley?>
piątek, 26 czerwca 2015
Od Darley - CD Raven'a
Poczułam że jest coś nie tak w trosce położyłam delikatnie łapę na jego łapie i powiedziałam:
- Spokojnie - wiedziałam, że jest zaniepokojony
- Dobrze...jest ok - mruknął a ja zdjęłam łapę
- Już robi się widno... - powiedziałam po czym ziewnęłam
- Masz rację trzeba wstać
- No tak...a właśnie dzisiaj idziemy do gospody - uśmiechnęłam się szeroko
- Tak a o której godzinie? - zapytał oczekując na moją odpowiedź
- Może w okolicach 18:00?
- Dobrze a w między czasie ja idę coś zjeść ty jak chcesz to jeszcze pośpij przyjdę cię obudzić - mruknął jeszcze nie wyspany
- Poczekaj mogę iść z tobą? - wymamrotałam ziewając
<Raven?>
- Spokojnie - wiedziałam, że jest zaniepokojony
- Dobrze...jest ok - mruknął a ja zdjęłam łapę
- Już robi się widno... - powiedziałam po czym ziewnęłam
- Masz rację trzeba wstać
- No tak...a właśnie dzisiaj idziemy do gospody - uśmiechnęłam się szeroko
- Tak a o której godzinie? - zapytał oczekując na moją odpowiedź
- Może w okolicach 18:00?
- Dobrze a w między czasie ja idę coś zjeść ty jak chcesz to jeszcze pośpij przyjdę cię obudzić - mruknął jeszcze nie wyspany
- Poczekaj mogę iść z tobą? - wymamrotałam ziewając
<Raven?>
Od Raven'a - CD Darley
- Myślę, że to nie jest taki zły pomysł. Może jutro? - spytałem z cieniem uśmiechu.
- Tak.
- Więc postanowione. A teraz spać - ziewnąłem - Nawet takie złe istotki jak ja muszą się przespać od czasu do czasu...
- Jasne. Dobrej nocy
- Wzajemnie.
Ułożyłem się pod ścianą jaskini i zamknąłem oczy. Na moje nieszczęście sen przyniósł mi koszmary. Okropne wizje wielu lat spędzonych w mroku. Stulecia przygnębiającej pustki naznaczonej śmiercią, krwią i zniszczeniem. Wojny, choroby, anarchia... A pośrodku całego tego zła jestem ja. Oglądający swoje marne, długie życie wspomnienie po wspomnieniu. Na nowo przeżywam wszystko to co sprawia mi ból. Nie mogę. Nie zniosę tego po raz kolejny.
Gwałtownie otworzyłem oczy zrywając się na łapy. Wziąłem głęboki oddech, żeby uspokoić galopujące serce.
- Raven? Coś nie tak? - spytała Darley. W bladym świetle wschodzącego słońca widziałem ją dość wyraźnie.
- Taaak. To... tylko... zły sen - wydyszałem - Nie masz się czym przejmować - postarałem się, żeby zabrzmiało to jak najspokojniej.
<Darley?>
- Tak.
- Więc postanowione. A teraz spać - ziewnąłem - Nawet takie złe istotki jak ja muszą się przespać od czasu do czasu...
- Jasne. Dobrej nocy
- Wzajemnie.
Ułożyłem się pod ścianą jaskini i zamknąłem oczy. Na moje nieszczęście sen przyniósł mi koszmary. Okropne wizje wielu lat spędzonych w mroku. Stulecia przygnębiającej pustki naznaczonej śmiercią, krwią i zniszczeniem. Wojny, choroby, anarchia... A pośrodku całego tego zła jestem ja. Oglądający swoje marne, długie życie wspomnienie po wspomnieniu. Na nowo przeżywam wszystko to co sprawia mi ból. Nie mogę. Nie zniosę tego po raz kolejny.
Gwałtownie otworzyłem oczy zrywając się na łapy. Wziąłem głęboki oddech, żeby uspokoić galopujące serce.
- Raven? Coś nie tak? - spytała Darley. W bladym świetle wschodzącego słońca widziałem ją dość wyraźnie.
- Taaak. To... tylko... zły sen - wydyszałem - Nie masz się czym przejmować - postarałem się, żeby zabrzmiało to jak najspokojniej.
<Darley?>
Od Raven'a - CD Ellie
- Już o tym rozmawialiśmy - przypomniałem jej szorstko - To nie jest nic czym musiałaby się przejmować Młoda Alpha.
- Znowu do tego wracamy? - westchnęła
- Zawsze kiedy o tym wspomnisz. Powinniśmy już iść.
- Więc chodźmy - wstaliśmy. Dałem sobie kilka sekund na dokładne poprawienie stroju. W głowie dalej dźwięczało mi echo dawnego głosu ojca: "Dżentelmena można poznać po dbałości o wygląd i elegancji stroju". Na razie spełniam oba te wymogi.
Wyprowadziłem dziewczynę z miasta. Wiedziałem o istnieniu całkiem przytulnej jaskini niedaleko i postanowiłem właśnie tam zabrać Ellie. Najpierw jednak zamieniłem nas z powrotem w wilki. Muszę przyznać, że wolę żyć w mieście jako człowiek. Niestety rzadko jast po mojemu.
Kiedy Ellie była już bezpieczna w jaskini odwróciłem się, żeby odejść.
- Nie idziesz spać? - spytała zdziwiona
- Chciałbym jeszcze coś zrobić przed wschodem słońca - wyjaśniłem - No wiesz... Trochę zgłodniałem... - spuściłem wzrok
- Ach... Rozumiem. Idź, zostało ci mało czasu.
- Przyniosę ci coś - obiecałem odchodząc. Teraz tylko muszę coś znaleźć...
<Ellie?>
- Znowu do tego wracamy? - westchnęła
- Zawsze kiedy o tym wspomnisz. Powinniśmy już iść.
- Więc chodźmy - wstaliśmy. Dałem sobie kilka sekund na dokładne poprawienie stroju. W głowie dalej dźwięczało mi echo dawnego głosu ojca: "Dżentelmena można poznać po dbałości o wygląd i elegancji stroju". Na razie spełniam oba te wymogi.
Wyprowadziłem dziewczynę z miasta. Wiedziałem o istnieniu całkiem przytulnej jaskini niedaleko i postanowiłem właśnie tam zabrać Ellie. Najpierw jednak zamieniłem nas z powrotem w wilki. Muszę przyznać, że wolę żyć w mieście jako człowiek. Niestety rzadko jast po mojemu.
Kiedy Ellie była już bezpieczna w jaskini odwróciłem się, żeby odejść.
- Nie idziesz spać? - spytała zdziwiona
- Chciałbym jeszcze coś zrobić przed wschodem słońca - wyjaśniłem - No wiesz... Trochę zgłodniałem... - spuściłem wzrok
- Ach... Rozumiem. Idź, zostało ci mało czasu.
- Przyniosę ci coś - obiecałem odchodząc. Teraz tylko muszę coś znaleźć...
<Ellie?>
Od Darley - CD Raven'a
Nie mogłam zasnąć w sumie byłam zmęczona ale jednak zaczęło mi się nudzić i po prostu wstałam.
Zobaczyłam Raven'a jak poluje na jakiegoś jelenia i zapytałam:
- Pomóc ci w czymś?
- Na razie nie ja coś upoluję i zaraz wrócę - powiedział z lekkim uśmiechem
- Dobrze
Usiadłam pod drzewem i przyglądałam się basiorowi :
- Darley, już wróciłem proszę zjedz
- A ty nie jesz? - powiedziałam
- Nie na razie nie mam ochoty - mruknął
Spożyłam posiłek i przyszedł mi do głowy świetny pomysł :
- Raven muszę cię o coś zapytać - zaśmiałam się
- Tak? a o co? - zrobił pytającą minę
- Nie byłam już dawno w tej gospodzie pamiętasz? - zapytałam zadowolona
- No tak...więc co w związku z tym?
- Może byśmy się tam wspólnie wybrali co ty na to? - uśmiechnęłam się pogodnie
<Raven?>
Zobaczyłam Raven'a jak poluje na jakiegoś jelenia i zapytałam:
- Pomóc ci w czymś?
- Na razie nie ja coś upoluję i zaraz wrócę - powiedział z lekkim uśmiechem
- Dobrze
Usiadłam pod drzewem i przyglądałam się basiorowi :
- Darley, już wróciłem proszę zjedz
- A ty nie jesz? - powiedziałam
- Nie na razie nie mam ochoty - mruknął
Spożyłam posiłek i przyszedł mi do głowy świetny pomysł :
- Raven muszę cię o coś zapytać - zaśmiałam się
- Tak? a o co? - zrobił pytającą minę
- Nie byłam już dawno w tej gospodzie pamiętasz? - zapytałam zadowolona
- No tak...więc co w związku z tym?
- Może byśmy się tam wspólnie wybrali co ty na to? - uśmiechnęłam się pogodnie
<Raven?>
czwartek, 25 czerwca 2015
Od Shelby - CD Damona
Zamyśliłam się. O czym by tu odpowiedzieć.
-W sumie to mnie w tamtej watasze wygnali, bo zostałam niesłusznie oskarżona
-O co?
-Bo oni uznali,.że kazałam duchom zabić jednego wilka. Nawet mnie nie przesłuchali tylko od razu uznali że to moja wina. Nawet rodzice chcieli mnie wygnać- zrobiłam smutną minę.
-Przykro mi
-Ale teraz przynajmniej poznałam Ciebie- rozchmurzyłam się
Damon zaśmiał się w ramach odpowiedzi. Tu było świetnie! Wszędzie zielono,dużo zwierząt. Nawet basior ze mną rozmawia. Czułam się świetnie.
-Damonnnn?- przedłużyłam jego imię
-Tak?- zapytał uśmiechnięty
-Może pójdziesz ze mną w nocy nad Wodospad?-Uśmiechnęłam się szeroko
<Damon?>
-W sumie to mnie w tamtej watasze wygnali, bo zostałam niesłusznie oskarżona
-O co?
-Bo oni uznali,.że kazałam duchom zabić jednego wilka. Nawet mnie nie przesłuchali tylko od razu uznali że to moja wina. Nawet rodzice chcieli mnie wygnać- zrobiłam smutną minę.
-Przykro mi
-Ale teraz przynajmniej poznałam Ciebie- rozchmurzyłam się
Damon zaśmiał się w ramach odpowiedzi. Tu było świetnie! Wszędzie zielono,dużo zwierząt. Nawet basior ze mną rozmawia. Czułam się świetnie.
-Damonnnn?- przedłużyłam jego imię
-Tak?- zapytał uśmiechnięty
-Może pójdziesz ze mną w nocy nad Wodospad?-Uśmiechnęłam się szeroko
<Damon?>
Wakacje się zbliżają!
Z tak wspaniałej okazji, jaką są zbliżające się WAKACJE, ogłaszam konkurs wakacyjny! Polega on na napisaniu opowiadania, gdzie Wasz wilk w towarzystwie jednego lub kilku wilków z watahy, wybierzecie się na wyprawę. Trzeba w nim jednak użyć jeden z następujących tematów:
Oceniane będą przede wszystkim to, czy pracę się ciekawie czyta ;) Poza tym długość opowiadania ( im dłuższe, tym lepiej :3 ), estetyka pisania, oraz to, czy praca jest na temat i ciekawa :) Konkurs trwa do 15 lipca, więc macie ponad 3 tygodnie. Sądzę, że taki termin jest odpowiedni. :) Nagrodą jest.... coś specjalnego, o co sądzę każdy chciałby powalczyć. Będzie to bardzo miła niespodzianka ;) Z niecierpliwością czekam na opowiadania. Wszystkie informację znajdują się również w zakładce ,, Konkursy ''.
1. Idąc spotykasz jajo smoka. Nie wiedząc, że jest to smocze pisklę, razem z towarzyszami postanawiasz się nim zaopiekować. Gdy się okzuje, że to smok, postanawiasz... - niech Was powiodą wodze fantazji ;)
2. Będąc na wyprawie, postanawiasz popływać w nowo odkrytym jeziorze. Wskakujesz razem do niego z przyjaciółmi. Naglen jeden z nich znika. Okazuje się, że w zbiorniku znajdują się groźne trytony i syreny. Co robisz?
3. Postanowiłeś polatać ( to opowiadanie mogą również napisać wilki, które nie mają skrzydeł lub mocy latania - nie będę zwracać na to uwagi ;) ). Razem z kolegami dolecieliście do nieznanego Wam miejsca. Okazuje się, że to Brama Niebios. Jednak jeden z Was z wymyślonego przez Ciebie powodu nie może się tam dostać. Co robisz?
Oceniane będą przede wszystkim to, czy pracę się ciekawie czyta ;) Poza tym długość opowiadania ( im dłuższe, tym lepiej :3 ), estetyka pisania, oraz to, czy praca jest na temat i ciekawa :) Konkurs trwa do 15 lipca, więc macie ponad 3 tygodnie. Sądzę, że taki termin jest odpowiedni. :) Nagrodą jest.... coś specjalnego, o co sądzę każdy chciałby powalczyć. Będzie to bardzo miła niespodzianka ;) Z niecierpliwością czekam na opowiadania. Wszystkie informację znajdują się również w zakładce ,, Konkursy ''.
UDANYCH WAKACJI! :D
Od Ellie - CD Raven'a
- Szczerze mówiąc, jestem już wyczerpana. Spędziliśmy tutaj całą noc, oczywiście dobrze się bawiłam, ale sądzę, że obu nam, mimo wszystko, potrzebny jest sen - uśmiechęłam się blado, na prawdę już zmęczona
- Oczywiście. Mogę załatwić nam nocleg tutaj, w gospodzie - odpowiedział, mając już zamiar wstać i podejść do lady
- Wiesz co, Raven, to miłe z Twojej strony, ale chyba wolałabym wrócić do lasu, przespać dzień w jakiejś jaskini. Oczywiście jeśli będziesz miał ochotę, jutro wieczorem możemy znowu się tutaj wybrać - powiedziałam i uśmiechnęłam się deliktanie.
Na twarzy Raven'a zobaczyłam cień uśmiechu. Widać było, że bardzo lubi to miesjce. Zresztą nie on jedyny, przez te kilka godzin spędzonych tutaj również je polubiłam.
- Pewnie, jak wolisz - odpowiedział i wrócił jego obojętny wyraz twarzy. Szczerze mówiąc nie lubię tego, gdyż nigdy nie wiem, o czym wtedy myśli.
- Raven, coś Cię trapi? - spytałam, próbując delikatnie zacząć rozmowę, aby się nie zdenerował.
< Raven? >
- Oczywiście. Mogę załatwić nam nocleg tutaj, w gospodzie - odpowiedział, mając już zamiar wstać i podejść do lady
- Wiesz co, Raven, to miłe z Twojej strony, ale chyba wolałabym wrócić do lasu, przespać dzień w jakiejś jaskini. Oczywiście jeśli będziesz miał ochotę, jutro wieczorem możemy znowu się tutaj wybrać - powiedziałam i uśmiechnęłam się deliktanie.
Na twarzy Raven'a zobaczyłam cień uśmiechu. Widać było, że bardzo lubi to miesjce. Zresztą nie on jedyny, przez te kilka godzin spędzonych tutaj również je polubiłam.
- Pewnie, jak wolisz - odpowiedział i wrócił jego obojętny wyraz twarzy. Szczerze mówiąc nie lubię tego, gdyż nigdy nie wiem, o czym wtedy myśli.
- Raven, coś Cię trapi? - spytałam, próbując delikatnie zacząć rozmowę, aby się nie zdenerował.
< Raven? >
Od Rochelle - Jak dotarłam?
Był słoneczny dzień ale nie dla mnie. Tęskniłam za swoim starym domem ale wiedziałam , że już do niego nie powrócę.Postanowiłam ,że oswoję się z tym miejscem więc zaczęłam szukać pomocy od kogoś.Pewnego dnia przysiadłam nad jakimś strumykiem w środku lasu
nie wiedziałam jednak ,że to teren jakiejś watahy . Po chwili podeszła do mnie jakaś wadera i powiedziała :
- kim jesteś ? - powiedziała.
- Je suis Rochelle - powiedziałam tylko ,że nie po naszemu .
- Przepraszam nie rozumiem cię - powiedziała.
- Jestem Rochelle - uśmiechnęłam się - A ty kim jesteś ? zapytałam wstając i podchodząc do wadery.
- Jestem Ellie - odpowiedziała a ja się uśmiechnęłam .
- Miło mi . Należysz może do jakiejś watahy ? - zapytałam.
- Tak należę do Watahy Wilków Mglistego Wodospadu. - odpowiedziała z wyraźnym uśmiechem.
- Mogła byś mnie proszę zaprowadzić do Alf ? - zapytałam.
- Niema najmniejszej potrzeby ja nią jestem -. odpowiedziała z wyraźnym uśmiechem.
- To super mogę dołączyć do tej watahy ? -. spytałam .
- Tak - powiedziała .
- To super . Uśmiechnęłam się . Teraz normalnie to bym wariowała ale nie chciałam tak się zachowywać przy alfie. I od tej pory jestem w watasze .
nie wiedziałam jednak ,że to teren jakiejś watahy . Po chwili podeszła do mnie jakaś wadera i powiedziała :
- kim jesteś ? - powiedziała.
- Je suis Rochelle - powiedziałam tylko ,że nie po naszemu .
- Przepraszam nie rozumiem cię - powiedziała.
- Jestem Rochelle - uśmiechnęłam się - A ty kim jesteś ? zapytałam wstając i podchodząc do wadery.
- Jestem Ellie - odpowiedziała a ja się uśmiechnęłam .
- Miło mi . Należysz może do jakiejś watahy ? - zapytałam.
- Tak należę do Watahy Wilków Mglistego Wodospadu. - odpowiedziała z wyraźnym uśmiechem.
- Mogła byś mnie proszę zaprowadzić do Alf ? - zapytałam.
- Niema najmniejszej potrzeby ja nią jestem -. odpowiedziała z wyraźnym uśmiechem.
- To super mogę dołączyć do tej watahy ? -. spytałam .
- Tak - powiedziała .
- To super . Uśmiechnęłam się . Teraz normalnie to bym wariowała ale nie chciałam tak się zachowywać przy alfie. I od tej pory jestem w watasze .
Od Raven'a - CD Ellie
Drgnąłem nerwowo. Natychmiast jednak się opanowałem przyjmując całkowicie obojętny wyraz twarzy. Tak dobrze wyuczoną obojętność.
- A więc ty też możesz cieszyć się urokami życia wiecznego... - zawahałem się wypowiadając "urokami". Takie życie wcale nie jest aż tak kolorowe jakby się mogło wydawać.
- O ile nie zdecyduję inaczej - przypomniała
- Oczywiście - odparłem sztywno - Na co miałabyś teraz ochotę? - spytałem tym samym oficjalnym tonem. To zdecydowanie nie jest mój ulubiony moment dzisiejszego wieczoru.
<Ellie?>
- A więc ty też możesz cieszyć się urokami życia wiecznego... - zawahałem się wypowiadając "urokami". Takie życie wcale nie jest aż tak kolorowe jakby się mogło wydawać.
- O ile nie zdecyduję inaczej - przypomniała
- Oczywiście - odparłem sztywno - Na co miałabyś teraz ochotę? - spytałem tym samym oficjalnym tonem. To zdecydowanie nie jest mój ulubiony moment dzisiejszego wieczoru.
<Ellie?>
Od Damona - CD Shelby
- No dobrze. - uśmiechnąłem się. - Chodźmy. - poprowadziłem ją.
Na samym początku zabrałem ją nad wodospad blasku księżyca.
- Wodospad w naszej watasze najpiękniej wygląda o zmierzchu, gdy kwiaty rosnące na skałach zaczynają świecić i błyszczeć. - objaśniłem. - Jest tu pięknie. Gdy chcesz się wyciszyć to miejsce jest idealne.
- Pięknie tu. - uśmiechnęła się.
Wadera chyba się rozluźniała. Nie była już aż taka spięta jak na samym początku.
- Jeszcze pięknie jest w nocy.
Zerwałem jej jednego kwiatka i wczepiłem w grzywkę.
- Wyjdź z nim w nocy z jaskini. Zobaczysz jak wtedy będzie wyglądał.
- Dziękuje. - wyszczerzyła białe kły w uśmiechu.
- Nie ma za co. Chodźmy dalej.
Dalej poszliśmy nad Szmaragdowe Jezioro.Odsłoniłem gałąź drzewa, która chowała za nią jezioro. Wadera minęła gałąź i usłyszałem;
- Łaał. - rozglądała się.
- Szmaragdowe jezioro zawdzięcza swoją nazwę temu, że na jego dnie znajdują się rudy szmaragdów, uznawane w naszej watasze za święte. Jeszcze nikomu nie udało się wyciągnąć ani jednego.
- Może mi kiedyś się uda. - pomachała ogonem i nastawiła uszy.
- Miej nadzieje.
Dalej był strumień nimfy.
- Gdy nad strumień nimfy przybędzie uczciwy wilk potrzebujący pomocy, pomodli się, wtedy możliwe jest, że ukażą mu się nimfy - magiczne stworzenia żyjące w strumieniu.
- Widziałeś kiedyś nimfe? - zapytała.
- Niestety nie, może kiedyś. Wszystko w swoim czasie.
Potem pokazałem jej drzewo życia i wyjaśniłem, że Alfy i Bety urządzają tam ważne uroczystości i tego typu spotkania.
Pokazałem gdzie jest las straceńców, jednak nie wchodziliśmy do niego. Wątpie by wadera chciała.
Staneliśmy przy jaskini prawy, tam również nie wchodziliśmy. Wyjaśniłem co jest w środku i jak to moze zadziałać na danego wilka.
Tak samo zrobiłem z jaskinią cierpienia.
- Shelby jakie chciałabyś mieć stanowisko w watasze? - zapytałem.
- Chcę być strażniczką. A Ty ? Jakie masz stanowisko ?
- Jestem atakującym. - odpowiedziałem. - Opowiedz mi coś o sobie. - poprosiłem z uśmiechem.
<Shelby ?>
Na samym początku zabrałem ją nad wodospad blasku księżyca.
- Wodospad w naszej watasze najpiękniej wygląda o zmierzchu, gdy kwiaty rosnące na skałach zaczynają świecić i błyszczeć. - objaśniłem. - Jest tu pięknie. Gdy chcesz się wyciszyć to miejsce jest idealne.
- Pięknie tu. - uśmiechnęła się.
Wadera chyba się rozluźniała. Nie była już aż taka spięta jak na samym początku.
- Jeszcze pięknie jest w nocy.
Zerwałem jej jednego kwiatka i wczepiłem w grzywkę.
- Wyjdź z nim w nocy z jaskini. Zobaczysz jak wtedy będzie wyglądał.
- Dziękuje. - wyszczerzyła białe kły w uśmiechu.
- Nie ma za co. Chodźmy dalej.
Dalej poszliśmy nad Szmaragdowe Jezioro.Odsłoniłem gałąź drzewa, która chowała za nią jezioro. Wadera minęła gałąź i usłyszałem;
- Łaał. - rozglądała się.
- Szmaragdowe jezioro zawdzięcza swoją nazwę temu, że na jego dnie znajdują się rudy szmaragdów, uznawane w naszej watasze za święte. Jeszcze nikomu nie udało się wyciągnąć ani jednego.
- Może mi kiedyś się uda. - pomachała ogonem i nastawiła uszy.
- Miej nadzieje.
Dalej był strumień nimfy.
- Gdy nad strumień nimfy przybędzie uczciwy wilk potrzebujący pomocy, pomodli się, wtedy możliwe jest, że ukażą mu się nimfy - magiczne stworzenia żyjące w strumieniu.
- Widziałeś kiedyś nimfe? - zapytała.
- Niestety nie, może kiedyś. Wszystko w swoim czasie.
Potem pokazałem jej drzewo życia i wyjaśniłem, że Alfy i Bety urządzają tam ważne uroczystości i tego typu spotkania.
Pokazałem gdzie jest las straceńców, jednak nie wchodziliśmy do niego. Wątpie by wadera chciała.
Staneliśmy przy jaskini prawy, tam również nie wchodziliśmy. Wyjaśniłem co jest w środku i jak to moze zadziałać na danego wilka.
Tak samo zrobiłem z jaskinią cierpienia.
- Shelby jakie chciałabyś mieć stanowisko w watasze? - zapytałem.
- Chcę być strażniczką. A Ty ? Jakie masz stanowisko ?
- Jestem atakującym. - odpowiedziałem. - Opowiedz mi coś o sobie. - poprosiłem z uśmiechem.
<Shelby ?>
Od Raven'a - CD Hatoshi'ego
A więc widzisz demony? Tak powiedziałeś wcześniej? - parsknąłem
- Dokładnie tak.
- To by wyjaśniało dlaczego rozmawiamy. Pozostaje pytanie czemu inni tez mnie widzą i potrafią ze mną rozmawiać?
- Musisz być taki? - spytał
- W zasadzie nie muszę. Lubię być zły.
Hatoshi nic już nie dodał, a i ja nie czułem się w obowiązku żeby powiedzieć cokolwiek. Cisza się przedłużała, a ja czułem się z tym bardzo dobrze. No może niekoniecznie bardzo dobrze, ale i tak lepiej niż gdybym miał z nim rozmawiać. W sumie... Aż dziwne, że jest taki spokój. Nic nie próbuje mnie zabić, nikt nie chce mnie złapać i wypatroszyć, nikt nie planuje właśnie jak mnie pociąć, żeby sprzedać na części. Niepokojący spokój. Nie wierzę, że w końcu jestem bezpieczny. Na pewno nie jestem. A może jednak?
Położyłem się na ziemi lekko rozprostowując i zwijając skrzydła. Ułożyłem się wygodnie.
- Idziesz spać? - usłyszałem
- Dokładnie. Mam zamiar wykorzystać fakt, że nic nie próbuje mnie zabić - mruknąłem zamykając oczy.
<Hato?>
- Dokładnie tak.
- To by wyjaśniało dlaczego rozmawiamy. Pozostaje pytanie czemu inni tez mnie widzą i potrafią ze mną rozmawiać?
- Musisz być taki? - spytał
- W zasadzie nie muszę. Lubię być zły.
Hatoshi nic już nie dodał, a i ja nie czułem się w obowiązku żeby powiedzieć cokolwiek. Cisza się przedłużała, a ja czułem się z tym bardzo dobrze. No może niekoniecznie bardzo dobrze, ale i tak lepiej niż gdybym miał z nim rozmawiać. W sumie... Aż dziwne, że jest taki spokój. Nic nie próbuje mnie zabić, nikt nie chce mnie złapać i wypatroszyć, nikt nie planuje właśnie jak mnie pociąć, żeby sprzedać na części. Niepokojący spokój. Nie wierzę, że w końcu jestem bezpieczny. Na pewno nie jestem. A może jednak?
Położyłem się na ziemi lekko rozprostowując i zwijając skrzydła. Ułożyłem się wygodnie.
- Idziesz spać? - usłyszałem
- Dokładnie. Mam zamiar wykorzystać fakt, że nic nie próbuje mnie zabić - mruknąłem zamykając oczy.
<Hato?>
Od Raven'a - CD Darley
Zamyśliłem się na moment.
- Jesteś już zmęczona? - spytałem
- Tak trochę... - przyznała - Ty nie?
- Nie. Z demonami jest tak, że naszym środowiskiem jest noc. Nie lubimy się ze słońcem, bo nam szkodzi. Żyjemy w nocy w dzień powinniśmy spać - wyjaśniłem
- Ale ty robisz inaczej. Dlaczego?
- Podtrzymuję pozory normalności.
Było już dość ciemno, żeby moje oczy zaczęły "żarzyć" się na czerwono. Odwróciłem więc głowę tak, żeby Darley nie widziała. Rozejrzałem się po okolicy. Żadnej jaskini w pobliżu. Znajdę coś, żeby zostawić tam Darley a potem zapoluję na coś. Zaczynam już głodnieć.
- Chodźmy. Znajdę ci jakąś jaskinię - rzuciłem.
Po około kwadransie znalazłem jaskinię dość dużą, żeby zostawić tam waderę.
- Powinnaś tu być bezpieczna. Dobrej nocy - powiedziałem od niechcenia. I odszedłem. Tak po prostu. Wytężając wszystkie zmysły zagłębiłem się w las szukając czegoś żywego.
<Darley?>
- Jesteś już zmęczona? - spytałem
- Tak trochę... - przyznała - Ty nie?
- Nie. Z demonami jest tak, że naszym środowiskiem jest noc. Nie lubimy się ze słońcem, bo nam szkodzi. Żyjemy w nocy w dzień powinniśmy spać - wyjaśniłem
- Ale ty robisz inaczej. Dlaczego?
- Podtrzymuję pozory normalności.
Było już dość ciemno, żeby moje oczy zaczęły "żarzyć" się na czerwono. Odwróciłem więc głowę tak, żeby Darley nie widziała. Rozejrzałem się po okolicy. Żadnej jaskini w pobliżu. Znajdę coś, żeby zostawić tam Darley a potem zapoluję na coś. Zaczynam już głodnieć.
- Chodźmy. Znajdę ci jakąś jaskinię - rzuciłem.
Po około kwadransie znalazłem jaskinię dość dużą, żeby zostawić tam waderę.
- Powinnaś tu być bezpieczna. Dobrej nocy - powiedziałem od niechcenia. I odszedłem. Tak po prostu. Wytężając wszystkie zmysły zagłębiłem się w las szukając czegoś żywego.
<Darley?>
Od Ellie - CD Raven'a
Słuchałam go uważnie, łaknąc powoli każde słowo. Ale musiałam sprostować jedną bardzo ważną rzecz:
- Raven, ale jest coś, o czym nie wiesz...
- Co takiego? - spytał zaskoczony
- Każdy, poczynając od mojego ojca w tej linii jesteśmy nieśmiertelni. Różnica jest taka, że ja już w ogóle nie zmienię swojego wyglądu. Zawsze będę już tak wygladała. Każdy potomek od Veynoma, mojego ojca, gdy osiągnie 15 lat może zdecydować - czy chce umrzeć, czy chce żyć dalej. Wiesz, moja matka niestety nie jest nieśmiertelna. Podejrzewam, że gdy ona umrze, ojciec nie będzie mógł tego znieść, i wybierze śmierć. Gdyby wybrał życie, byłaby to decyzja na całe życie. Ja również się boję, że nie znajdę kogoś, kto pokocha mnie tak ja ja jego, a również będzie nieśmiertelny. Jest ktoś, do kogo czuję coś więcej, podejrzewam, że jest nieśmiertelny, ale czy mnie pokocha? - spojrzałam Raven'owi prosto w oczy.
Chyba nie spodziewał się takiego obrotu spraw.
< Raven? >
- Raven, ale jest coś, o czym nie wiesz...
- Co takiego? - spytał zaskoczony
- Każdy, poczynając od mojego ojca w tej linii jesteśmy nieśmiertelni. Różnica jest taka, że ja już w ogóle nie zmienię swojego wyglądu. Zawsze będę już tak wygladała. Każdy potomek od Veynoma, mojego ojca, gdy osiągnie 15 lat może zdecydować - czy chce umrzeć, czy chce żyć dalej. Wiesz, moja matka niestety nie jest nieśmiertelna. Podejrzewam, że gdy ona umrze, ojciec nie będzie mógł tego znieść, i wybierze śmierć. Gdyby wybrał życie, byłaby to decyzja na całe życie. Ja również się boję, że nie znajdę kogoś, kto pokocha mnie tak ja ja jego, a również będzie nieśmiertelny. Jest ktoś, do kogo czuję coś więcej, podejrzewam, że jest nieśmiertelny, ale czy mnie pokocha? - spojrzałam Raven'owi prosto w oczy.
Chyba nie spodziewał się takiego obrotu spraw.
< Raven? >
Od Hatoshi'ego - CD Raven'a
-Ale stał się cud, przecież dalej masz skrzydła... Nie?
Prubowałam go pocieszyć, ale ten tylko uznał że zmieniam temat i że teraz moja kolei opowiadać.
-No więc.. Na początku żyłem jak to mówią "normalnie". Aż wypełniłem 1,5 co w mojej starej watasze oznaczało że jesteś dorosły. Przydzielono mi robotę jako morderca. W ogóle mi to nie pasowało bo nie liniałem widoku cierpiących wilków. Wszycy nazywali to czarną robotą. Nie dziwie się, ale po krutkim czasię zaczęli mnie przezywać. Spoko wszystko było ok aż mnie zaczęli nazywać dzieckiem szatana. Całe życie żyłem wraz z matką i nikim innym. A teraz mnie przeżywają, po krutkim czasie puściły mi nerwy. A wraz z nimi ujawnił sie niebieski płomień ktury mnie otaczał. Pierwszy raz w życiu zaczęły mi się oczy świecić. Nie panowałem nad sobą. Matka mnie uspokoiła jak o tym usłyszała. Nauczyła mnie kontrolować ten ogień. Moce związane z umysłem są wrodzone ale ten ogień i możliwość widzenia i komunikacji z demonami, to była żecz odziedziczona po ojcu. A jak muwię ojciec to muwię o Szatanie. Jak już opanowałem ogień i inne moce postanowiłem uciec z watachy. Matka dostała zamordowana kilka dni wcześniej wiec nic mnie tam nie trzymało. Pózniej poznałem Lume. Zanim tu dotarłem odcięto mi skrzydła. Było to to monstrum co mnie i Lume chciało zabić. Możliwe że to demon. No, a teraz siedzę tu z tobą.
-Spoko, a krzyżyk na szyi to pasuję do szatana wiesz
Powiedział Raven drażniąco.
-To tylko dla wyglądu, on nie działa jak inne krzyże.
Dalej leżałem i oglądałem gwiazdy, ciekawe że tu mogę w koncu leżeć w spokoju bez tego że ktoś mnie chce zabić...
<Raven? Tadam! W koncu napisałem "(-.-)>
Prubowałam go pocieszyć, ale ten tylko uznał że zmieniam temat i że teraz moja kolei opowiadać.
-No więc.. Na początku żyłem jak to mówią "normalnie". Aż wypełniłem 1,5 co w mojej starej watasze oznaczało że jesteś dorosły. Przydzielono mi robotę jako morderca. W ogóle mi to nie pasowało bo nie liniałem widoku cierpiących wilków. Wszycy nazywali to czarną robotą. Nie dziwie się, ale po krutkim czasię zaczęli mnie przezywać. Spoko wszystko było ok aż mnie zaczęli nazywać dzieckiem szatana. Całe życie żyłem wraz z matką i nikim innym. A teraz mnie przeżywają, po krutkim czasie puściły mi nerwy. A wraz z nimi ujawnił sie niebieski płomień ktury mnie otaczał. Pierwszy raz w życiu zaczęły mi się oczy świecić. Nie panowałem nad sobą. Matka mnie uspokoiła jak o tym usłyszała. Nauczyła mnie kontrolować ten ogień. Moce związane z umysłem są wrodzone ale ten ogień i możliwość widzenia i komunikacji z demonami, to była żecz odziedziczona po ojcu. A jak muwię ojciec to muwię o Szatanie. Jak już opanowałem ogień i inne moce postanowiłem uciec z watachy. Matka dostała zamordowana kilka dni wcześniej wiec nic mnie tam nie trzymało. Pózniej poznałem Lume. Zanim tu dotarłem odcięto mi skrzydła. Było to to monstrum co mnie i Lume chciało zabić. Możliwe że to demon. No, a teraz siedzę tu z tobą.
-Spoko, a krzyżyk na szyi to pasuję do szatana wiesz
Powiedział Raven drażniąco.
-To tylko dla wyglądu, on nie działa jak inne krzyże.
Dalej leżałem i oglądałem gwiazdy, ciekawe że tu mogę w koncu leżeć w spokoju bez tego że ktoś mnie chce zabić...
<Raven? Tadam! W koncu napisałem "(-.-)>
Od Shelby - Jak dotaram?
Niechciana, niepotrzebna, wyrzutek. Właśnie tak się czułam od kiedy mnie wygnali. Szwędałam się i szukałam swojego miejsca. Z zamyślenia wyrwał mnie zapach wilków. Podniosłam głowę i zobaczyłam wielkie tereny na pewno potężnej watahy. Usłyszałam kroki.
-Hej, jesteś nowa?- zapytał spokojny głos
Odwróciłam się i zobaczyłam basiora.
-Hej, tak..-powiedziałam cicho
To pierwszy wilk, który był dla mnie miły. Gdy wilk podszedł do mnie odskoczyłam jak popażona.
-Coś się stało?-zapytał zdziwiony moją reakcją
-Gdybyś wiedział, już byś się do mnie więcej nie odezwał
Wilk spojrzał się na mnie pytająco.
-Gadam, widzę i wkładam duchami- przewróciłam oczami
-Ja też potrafię gadać z dachami
-Serio?!!!- byłam mile zaskoczona. Nigdy nie sądziłam,.że poznam wilka podobnego do mnie.
-Tak w ogóle to, Damon
-Shelby
Sama podeszłam bliżej basiora. Od razu czułam się raźniej w jego towarzystwie.
-Możesz mnie oprowadzić po watasze? Bo wiesz....ja nie wiem co gdzie jest
<Damon?>
-Hej, jesteś nowa?- zapytał spokojny głos
Odwróciłam się i zobaczyłam basiora.
-Hej, tak..-powiedziałam cicho
To pierwszy wilk, który był dla mnie miły. Gdy wilk podszedł do mnie odskoczyłam jak popażona.
-Coś się stało?-zapytał zdziwiony moją reakcją
-Gdybyś wiedział, już byś się do mnie więcej nie odezwał
Wilk spojrzał się na mnie pytająco.
-Gadam, widzę i wkładam duchami- przewróciłam oczami
-Ja też potrafię gadać z dachami
-Serio?!!!- byłam mile zaskoczona. Nigdy nie sądziłam,.że poznam wilka podobnego do mnie.
-Tak w ogóle to, Damon
-Shelby
Sama podeszłam bliżej basiora. Od razu czułam się raźniej w jego towarzystwie.
-Możesz mnie oprowadzić po watasze? Bo wiesz....ja nie wiem co gdzie jest
<Damon?>
Od Raven'a - CD Ellie
- Twój ojciec o nic mnie nie prosił - oznajmiłem chłodno - I nie traktuję cię jako obowiązku.
- Czyli...?
- Zastanów się Ellie. Co się stanie kiedy twój ojciec się zestarzeje?
- Ja przejmę obowiązki - odpowiedziała
- No właśnie. I będę strzegł ciebie i twoje dzieci. A kiedy one obejmą władzę, będę chronił twoje dzieci i wnuki.
Dziewczyna posłała mi zdziwione spojrzenie. Westchnąłem. Skinąłem na kelnerkę, a kiedy podeszła kazałem przynieść sobie czerwonego wina. Kiedy już przyniosła mi kieliszek i odeszła podjąłem temat.
- Nie zestarzeję się Ellie. Nigdy. Zawsze będę chronił twoją rodzinę. Będę patrzył jak kolejni potomkowie Veynoma rodzą się i umierają. Będę musiał obserwować wasze wzloty i upadki, wasze drobne problemy i chwile szczęścia... Już zawsze.
Nagle uświadomiłem sobie jak bardzo jestem samotny. Nigdy nie będzie nikogo kto zostanie ze mną na dłużej. Upiłem łyk wina. Czy już zawsze będę tak cholernie samotny?
<Ellie?>
- Czyli...?
- Zastanów się Ellie. Co się stanie kiedy twój ojciec się zestarzeje?
- Ja przejmę obowiązki - odpowiedziała
- No właśnie. I będę strzegł ciebie i twoje dzieci. A kiedy one obejmą władzę, będę chronił twoje dzieci i wnuki.
Dziewczyna posłała mi zdziwione spojrzenie. Westchnąłem. Skinąłem na kelnerkę, a kiedy podeszła kazałem przynieść sobie czerwonego wina. Kiedy już przyniosła mi kieliszek i odeszła podjąłem temat.
- Nie zestarzeję się Ellie. Nigdy. Zawsze będę chronił twoją rodzinę. Będę patrzył jak kolejni potomkowie Veynoma rodzą się i umierają. Będę musiał obserwować wasze wzloty i upadki, wasze drobne problemy i chwile szczęścia... Już zawsze.
Nagle uświadomiłem sobie jak bardzo jestem samotny. Nigdy nie będzie nikogo kto zostanie ze mną na dłużej. Upiłem łyk wina. Czy już zawsze będę tak cholernie samotny?
<Ellie?>
środa, 24 czerwca 2015
Sakura jest już dorosła!
Mam zaszczyt ogłosić, że Sakura jest już dorosłą, piękną waderą! Postanowiła objąć stanowisko wojowniczki :)
Wasz Samiec Alfa, Veynom
Od Darley - CD Raven'a
Pobiegłam do Veynoma i poinformowałam go o tym obiecał, że będzie uważał i ostrzeże
inne wilki .Odetchnęłam z ulgą i poszłam poszukać Raven'a.
- Raven? Gdzie jesteś? - zapytałam
- Tutaj... - zeskoczył z drzewa i zamienił się z powrotem w wilka.
- A ty co tam robiłeś? - zapytałam zaciekawiona
- Nic... siedziałem i rozmyślałem - rozpogodził się lekko
- A może pójdziemy nad Szmaragdowe Jezioro? - zapytałam
- Znowu? a może przejdziemy się na spacer?
- Rzeczywiście masz rację i dobry pomysł choć - uśmiechnęłam się szczerze
Spacerowaliśmy przez prawie 2 godziny! Rozmawialiśmy ze sobą ja jak to ma w zwyczaju opowiadałam kawały ale nieźle mi to wychodziło bo przy niektórych Raven naprawdę się uśmiał.
Zapadła noc a my byliśmy bardzo daleko od domu w końcu nie spaceruje się dwie godziny w około jaskini...powiedziałam więc do Raven'a:
- Może znajdziemy tutaj gdzieś jakąś grotę i się prześpimy a rano wrócimy? - zapytałam w dobrej wierze
<Raven?>
inne wilki .Odetchnęłam z ulgą i poszłam poszukać Raven'a.
- Raven? Gdzie jesteś? - zapytałam
- Tutaj... - zeskoczył z drzewa i zamienił się z powrotem w wilka.
- A ty co tam robiłeś? - zapytałam zaciekawiona
- Nic... siedziałem i rozmyślałem - rozpogodził się lekko
- A może pójdziemy nad Szmaragdowe Jezioro? - zapytałam
- Znowu? a może przejdziemy się na spacer?
- Rzeczywiście masz rację i dobry pomysł choć - uśmiechnęłam się szczerze
Spacerowaliśmy przez prawie 2 godziny! Rozmawialiśmy ze sobą ja jak to ma w zwyczaju opowiadałam kawały ale nieźle mi to wychodziło bo przy niektórych Raven naprawdę się uśmiał.
Zapadła noc a my byliśmy bardzo daleko od domu w końcu nie spaceruje się dwie godziny w około jaskini...powiedziałam więc do Raven'a:
- Może znajdziemy tutaj gdzieś jakąś grotę i się prześpimy a rano wrócimy? - zapytałam w dobrej wierze
<Raven?>
Od Raven'a - CD Darley
- Jeszcze nie. Nie wiemy czy wszystkie tam były. Część dalej może być w lesie. Poza tym nie ma pewności, że eliksir na pewno zabił wszystkie - powiedziałem zmęczonym głosem.
Rany... To przecież oczywiste.
- Więc jak się ich pozbędziemy?
- Zostanę tutaj i będę obserwował.
- A co ja mam zrobić?
- Możesz poinformować o tym Veynoma. Myślę, że zainteresuje go fakt, że właśnie prawie uśmierciliśmy kolonię smoków. Jakby co, będę gdzieś w pobliżu - rzuciłem wdrapując się na drzewo. Czuję się na nich dużo pewniej niż jakikolwiek wilk czy człowiek. Wydaje mi się, że to dzięki temu, że często zmieniam się w kruka. Zmieniłem się w człowieka i rozsiadłem się wygodnie na gałęzi. Pomiędzy liśćmi dokładnie widziałem wejście jaskini.
<Darley? Co u cb?>
Rany... To przecież oczywiste.
- Więc jak się ich pozbędziemy?
- Zostanę tutaj i będę obserwował.
- A co ja mam zrobić?
- Możesz poinformować o tym Veynoma. Myślę, że zainteresuje go fakt, że właśnie prawie uśmierciliśmy kolonię smoków. Jakby co, będę gdzieś w pobliżu - rzuciłem wdrapując się na drzewo. Czuję się na nich dużo pewniej niż jakikolwiek wilk czy człowiek. Wydaje mi się, że to dzięki temu, że często zmieniam się w kruka. Zmieniłem się w człowieka i rozsiadłem się wygodnie na gałęzi. Pomiędzy liśćmi dokładnie widziałem wejście jaskini.
<Darley? Co u cb?>
Od Darley - CD Tsubasy
Szłam w stronę Strumienia Nimfy i zauważyłam pewnego białego jak śnieg skrzydlatego wilka i powiedziałam:
- Hej my chyba jeszcze nie mieliśmy przyjemności się poznać - uśmiechnęłam się subtelnie
- No nie...jeszcze nie ja jestem Tsubasa a ty? - również lekko się uśmiechnął
- Wybacz powinnam pierwsza się przedstawić. Jestem Darley miło poznać!
- Nawzajem...co zamierzasz teraz poczynić? - zapytał
- Nie wiem a ty masz może jakieś plany mogę cie oprowadzić po całej watasze jeśli chcesz...co ty na to?
- No dobrze - rzekł uśmiechnięty
- Najpierw zabiorę cię nad Szmaragdowe Jezioro dobrze?
- No z przyjemnością - powiedział zadowolony
- Spodoba ci się (puściłam porozumiewawcze oczko)
Wędrowaliśmy około 30 minut w tym czasie zdążyliśmy pogadać o najróżniejszych sprawach aż w końcu rzuciłam z innej beczki:
- Jesteśmy na miejscu! Kto pierwszy do wody!
Rzuciliśmy się w stronę jeziorka było tam bardzo przyjemnie a woda jeszcze przyjemniejsza...a jeśli chodzi o sprawę tego kto pierwszy dobiegł do wody to był to Tsubasa...
- No to jakie miejsce chciałbyś zobaczyć teraz a może chcesz tu zostać? - rzuciłam beztrosko
<Tsubasa?>
- Hej my chyba jeszcze nie mieliśmy przyjemności się poznać - uśmiechnęłam się subtelnie
- No nie...jeszcze nie ja jestem Tsubasa a ty? - również lekko się uśmiechnął
- Wybacz powinnam pierwsza się przedstawić. Jestem Darley miło poznać!
- Nawzajem...co zamierzasz teraz poczynić? - zapytał
- Nie wiem a ty masz może jakieś plany mogę cie oprowadzić po całej watasze jeśli chcesz...co ty na to?
- No dobrze - rzekł uśmiechnięty
- Najpierw zabiorę cię nad Szmaragdowe Jezioro dobrze?
- No z przyjemnością - powiedział zadowolony
- Spodoba ci się (puściłam porozumiewawcze oczko)
Wędrowaliśmy około 30 minut w tym czasie zdążyliśmy pogadać o najróżniejszych sprawach aż w końcu rzuciłam z innej beczki:
- Jesteśmy na miejscu! Kto pierwszy do wody!
Rzuciliśmy się w stronę jeziorka było tam bardzo przyjemnie a woda jeszcze przyjemniejsza...a jeśli chodzi o sprawę tego kto pierwszy dobiegł do wody to był to Tsubasa...
- No to jakie miejsce chciałbyś zobaczyć teraz a może chcesz tu zostać? - rzuciłam beztrosko
<Tsubasa?>
Od Yuzuki - CD Jeff'a
-Też jestem mordercą- powiedziałam i wtuliłam się w niego.
-Proszę chodźmy się przejść- wymamrotałma.
Przechadzaliśmy się po terenach watahy.
-Opowiesz mi co się stało?- spytał zakłopotany.
-Nie jestem gotowa- wyszeptałam i położyłam się na ziemi.
-Jeff- zamknęłam oczy.
-Tak?- on zrobił to samo.
-Chcę szczeniaka- zaśmiałam się.
<Jeff? przepraszam że tak długo ale nie mogłam wcześniej>
-Proszę chodźmy się przejść- wymamrotałma.
Przechadzaliśmy się po terenach watahy.
-Opowiesz mi co się stało?- spytał zakłopotany.
-Nie jestem gotowa- wyszeptałam i położyłam się na ziemi.
-Jeff- zamknęłam oczy.
-Tak?- on zrobił to samo.
-Chcę szczeniaka- zaśmiałam się.
<Jeff? przepraszam że tak długo ale nie mogłam wcześniej>
Od Hatoshi'ego - CD Lume
Wiedziałem że tak będzie! Wiedziałem! Zacząłem biec za Lume. Nie było łatwo ją dogonić, ale w końcu się zatrzymała. Była tam rzeka. Schowałem się w krzakach. Po chwili zaczęła gadać sama ze sobą, co wydawało mi się dziwne. Siedziałem w krzakach przez chwilę, aż zobaczyłem że Lume leży. Nie wyglądało to na odpoczywanie, prędzej przytłoczenie. Wszyłem z krzaków.
-Lume? Wszystko z tobą ok?
Zapytałem ale ona w ogóle nie reagowała. Dziwne, ona zawsze odpowiada albo reaguje na swoje imię. Podszedłem bliżej i się zdziwiłem. Postanowiłem przesunąć moją grzywę na drugie oko. To czerwone się świeciło a niebieskie nie, co oznaczało obecność demonów. I tak też było. Ale te demony były inne, nie były aż tak wyraźne co przyprawiało o ciarki. Po kilku sekundach przypomniało mi się że Lume włada koszmarami. Pierwszy raz odkąd pamiętam zostałem przestraszony. Zacząłem się trząść i cofnąłem się jeden krok do tyłu. Nie wiedziałem co zrobić. Umysł Lume był dla mnie niedostępny bo koszmary zaczęły nim władać. Ale nie mogę im pozwolić odebrać Lume! Próbowałem opanować własny strach. Tak jak zawsze, opanować strach. Powoli się zbliżyłem o kilka kroków po czym znowu się zatrzymałem.
-Ejo! Koszmary, patrzcie! Znacie mnie, prawda?
Zapytałem zaczepnie, z fałszywym uśmiechem. Po chwili wszystkie koszmary zaprzestały opanowywania umysłu Lume i skierowały wzrok na mnie. Jak to zobaczyłem to zacząłem się powoli oddalać.
-O.. Czyżżżbyy to jesssst ten?
Zapytały koszmary w tym samym czasie zbliżając się do mnie. Jak już wszystkie zeszły z Lume zawołałem jej imię. Wołałem kilka razy, po to by się obudziła. Zobaczyłem tylko lekki ruch łapą po czym otwarła oczy.
-Lume! Opanuj się! Opanuj się zanim cie opanują!
Krzyknąłem do wadery w ciąż się oddalając.
<Lume?>
-Lume? Wszystko z tobą ok?
Zapytałem ale ona w ogóle nie reagowała. Dziwne, ona zawsze odpowiada albo reaguje na swoje imię. Podszedłem bliżej i się zdziwiłem. Postanowiłem przesunąć moją grzywę na drugie oko. To czerwone się świeciło a niebieskie nie, co oznaczało obecność demonów. I tak też było. Ale te demony były inne, nie były aż tak wyraźne co przyprawiało o ciarki. Po kilku sekundach przypomniało mi się że Lume włada koszmarami. Pierwszy raz odkąd pamiętam zostałem przestraszony. Zacząłem się trząść i cofnąłem się jeden krok do tyłu. Nie wiedziałem co zrobić. Umysł Lume był dla mnie niedostępny bo koszmary zaczęły nim władać. Ale nie mogę im pozwolić odebrać Lume! Próbowałem opanować własny strach. Tak jak zawsze, opanować strach. Powoli się zbliżyłem o kilka kroków po czym znowu się zatrzymałem.
-Ejo! Koszmary, patrzcie! Znacie mnie, prawda?
Zapytałem zaczepnie, z fałszywym uśmiechem. Po chwili wszystkie koszmary zaprzestały opanowywania umysłu Lume i skierowały wzrok na mnie. Jak to zobaczyłem to zacząłem się powoli oddalać.
-O.. Czyżżżbyy to jesssst ten?
Zapytały koszmary w tym samym czasie zbliżając się do mnie. Jak już wszystkie zeszły z Lume zawołałem jej imię. Wołałem kilka razy, po to by się obudziła. Zobaczyłem tylko lekki ruch łapą po czym otwarła oczy.
-Lume! Opanuj się! Opanuj się zanim cie opanują!
Krzyknąłem do wadery w ciąż się oddalając.
<Lume?>
Od Dragona - CD Deni
Wypłynąłem na brzeg. Uderzenie piorunem bardzo bolało, ale sprawiało jej tyle radości....
-Mogłem cię tam zostawić- powiedziałem żartobliwie
Zamyśliła się, jakby się zastanawiała co by się stało, gdybym ją tam zostawił. Chyba się przestraszyła
-Ale Ciebie bym tam nie zostawił. Nawet jeśli w podziękowaniu dostałbym piorunem w łeb- uśmiechnąłem się łobuziersko
Deni w odpowiedzi zaśmiała się i powiedziała
-Dziękuję za uratowanie- udawała poważną
-Wiesz, że muszę ci się odwdzięczyć za piorun?- zapytałem
-Jak to?-zapytała
Jednak mnie już nie było. Przynajmniej w jej zasięgu wzroku. Zaczęła się nerwowo rozglądać
-Dragon! To już nie jest śmieszne
Jednak w odpowiedzi usłyszała tylko specjalne łamanie gałęzi. Nagle wskoczyłem z krzaków przygniatając ją swoim ciałem do ziemi. Nastała niezręczna cisza....
<Deni?>
-Mogłem cię tam zostawić- powiedziałem żartobliwie
Zamyśliła się, jakby się zastanawiała co by się stało, gdybym ją tam zostawił. Chyba się przestraszyła
-Ale Ciebie bym tam nie zostawił. Nawet jeśli w podziękowaniu dostałbym piorunem w łeb- uśmiechnąłem się łobuziersko
Deni w odpowiedzi zaśmiała się i powiedziała
-Dziękuję za uratowanie- udawała poważną
-Wiesz, że muszę ci się odwdzięczyć za piorun?- zapytałem
-Jak to?-zapytała
Jednak mnie już nie było. Przynajmniej w jej zasięgu wzroku. Zaczęła się nerwowo rozglądać
-Dragon! To już nie jest śmieszne
Jednak w odpowiedzi usłyszała tylko specjalne łamanie gałęzi. Nagle wskoczyłem z krzaków przygniatając ją swoim ciałem do ziemi. Nastała niezręczna cisza....
<Deni?>
poniedziałek, 22 czerwca 2015
Od Damona - CD Veynoma
- Czemu nie masz żadnej wadery? Jesteś silny, odpowiedzialny, cóż, mimo że jestem facetem, powiem to: przystojny, masz pozycję, a jesteś sam...
Jakoś spodziewałem się tego pytania,ale cóż... Nie sądziłem, że tak szybko.
- Pozycja, pozycją. Jestem Betą, ale zależy mi na tym, żeby wadera mnie kochała, a nie patrzyła tylko na to, aby zostać Betą.
Vey wyglądał jakby lekko się zamyślił.
- Poza tym mi głównie liczy sie charakter. Poza tym sam masz żone, wiec powinieneś wiedzieć o co chodzi. Zwłaszcza, że jesteś Alfą.
- Tu masz racje.
- Chodź przejdziemy sie do Lasu Straceńców. - zrobiłem chytrą minę. - A tak poza tym, co u Ciebie i Yuki ? I jak z Ellie? - uśmiechnąłem się.
<Veynom?>
Jakoś spodziewałem się tego pytania,ale cóż... Nie sądziłem, że tak szybko.
- Pozycja, pozycją. Jestem Betą, ale zależy mi na tym, żeby wadera mnie kochała, a nie patrzyła tylko na to, aby zostać Betą.
Vey wyglądał jakby lekko się zamyślił.
- Poza tym mi głównie liczy sie charakter. Poza tym sam masz żone, wiec powinieneś wiedzieć o co chodzi. Zwłaszcza, że jesteś Alfą.
- Tu masz racje.
- Chodź przejdziemy sie do Lasu Straceńców. - zrobiłem chytrą minę. - A tak poza tym, co u Ciebie i Yuki ? I jak z Ellie? - uśmiechnąłem się.
<Veynom?>
Od Levi'ego - CD Elizabeth
Po tym jak tamta wadera uciekła, poszedłem w swoją stronę.
~ Dziwny wilk ~ prychnąłem w myślach
Zobaczyłem jakąś łąkę. Usiadłem na trawie i wpatrywałem się w niebo. Gdy to zajęcie mi się znudziło postanowiłem wrócić do jaskini. Po drodze spotkałem tą samą waderę co wcześniej. Była odwrócona do mnie tyłem. Po chwili odwróciła się do mnie. Spojrzała na mnie i powiedziała:
- Hym! A więc panie nieznajomy, jak już tu jesteś to... Mi pomożesz -
Zdziwiłem się lekko.
- A więc tak... zgubiłam swoją towarzyszkę... a do tego mam sprawę -
- Jaką? - -zapytałem
Nie żeby mnie to interesowało...
- Potrzebuję pomocy, gdyż... no... jestem w ciąży -
Jeszcze bardziej się zdziwiłem. Po chwili znów przybrałem normalny wyraz twarzy.
Popatrzyłem na waderę. Nie za bardzo jej wierzyłem.
- Niech Ci będzie, mogę Ci pomóc - powiedziałem obojętnie
- Dobrze, więc panie nieznajomy... - zaczęła wadera
- Nie panie nieznajomy, a Levi - warknąłem
Przypominało mi się jak wadera pokazała mi język, prychnąłem na nią.
- W czym mam Ci pomóc? - zapytałem
< Elizabeth? >
~ Dziwny wilk ~ prychnąłem w myślach
Zobaczyłem jakąś łąkę. Usiadłem na trawie i wpatrywałem się w niebo. Gdy to zajęcie mi się znudziło postanowiłem wrócić do jaskini. Po drodze spotkałem tą samą waderę co wcześniej. Była odwrócona do mnie tyłem. Po chwili odwróciła się do mnie. Spojrzała na mnie i powiedziała:
- Hym! A więc panie nieznajomy, jak już tu jesteś to... Mi pomożesz -
Zdziwiłem się lekko.
- A więc tak... zgubiłam swoją towarzyszkę... a do tego mam sprawę -
- Jaką? - -zapytałem
Nie żeby mnie to interesowało...
- Potrzebuję pomocy, gdyż... no... jestem w ciąży -
Jeszcze bardziej się zdziwiłem. Po chwili znów przybrałem normalny wyraz twarzy.
Popatrzyłem na waderę. Nie za bardzo jej wierzyłem.
- Niech Ci będzie, mogę Ci pomóc - powiedziałem obojętnie
- Dobrze, więc panie nieznajomy... - zaczęła wadera
- Nie panie nieznajomy, a Levi - warknąłem
Przypominało mi się jak wadera pokazała mi język, prychnąłem na nią.
- W czym mam Ci pomóc? - zapytałem
< Elizabeth? >
Od Darley - CD Raven'a
- Dobrze więc idź ja tu sobie poradzę (powiedziałam)
No dobrze więc robiłam wszystko co kazał mi Raven szło mi bardzo dobrze i sprostałam zadaniu.
Nagle poczułam, że ktoś się zbliża był to Raven.
- O Hej i jak tam z tymi smokami? (zapytałam zaciekawiona)
- Na razie dobrze dowiedziałem się gdzie jest tak jakby ,,wejście" do ich nory...a co z eliksirem? (zapytał)
- Bardzo dobrze zobacz (uśmiechnęłam się lekko)
- Widzę jest w pełnej gotowości do użycia widzę, że sprostałaś zadaniu (odpowiedział)
- Dobra no to teraz musimy wylać go w odpowiednie miejsce ty prowadzisz (powiedziałam poważnie)
- Dobra więc idziemy...(warknął)
Zaprowadził mnie do tego miejsca i wpuścił eliksir do dziury raz,dwa i nie było śladu po podziemnych smokach dało się jeszcze tylko usłyszeć ich ,,ryk" i to tyle po nich.
- Udało nam się (rzuciłam zadowolona)
<Raven?>
No dobrze więc robiłam wszystko co kazał mi Raven szło mi bardzo dobrze i sprostałam zadaniu.
Nagle poczułam, że ktoś się zbliża był to Raven.
- O Hej i jak tam z tymi smokami? (zapytałam zaciekawiona)
- Na razie dobrze dowiedziałem się gdzie jest tak jakby ,,wejście" do ich nory...a co z eliksirem? (zapytał)
- Bardzo dobrze zobacz (uśmiechnęłam się lekko)
- Widzę jest w pełnej gotowości do użycia widzę, że sprostałaś zadaniu (odpowiedział)
- Dobra no to teraz musimy wylać go w odpowiednie miejsce ty prowadzisz (powiedziałam poważnie)
- Dobra więc idziemy...(warknął)
Zaprowadził mnie do tego miejsca i wpuścił eliksir do dziury raz,dwa i nie było śladu po podziemnych smokach dało się jeszcze tylko usłyszeć ich ,,ryk" i to tyle po nich.
- Udało nam się (rzuciłam zadowolona)
<Raven?>
Od Ellie - CD Raven'a
Poczułam się jak w transie. Jego ciepły oddech muskał moje ucho, a słowa docierały prosto do mojego umysłu. Tańczyliśmy tak jeszcze przez dobre 10 minut, dopóki nie zaczęły mnie boleć nogi. Podeszliśmy z powrotem do stolika i zaczęłam się zastanawiać. Pewnie w tym momencie wyglądałm jak zombie patrząc się nieruchomo zamyślona w jeden punkt.
- Ellie, co jest? - spytał Raven wyłaniając mnie z objęć myśl
- Pewnie w innym przypadku powiedziałabym, że nic, ale w sumie chciałabym z Tobą o czymś porozmawiać.
Zauważyłam, że w tym momencie spięło mu się całe ciało, więc szybko dodałam:
- Nie, nic z Twojej przeszłości - uśmiechnęłam się blado.
- A więc słucham - odpowiedział i spojrzał prosto w moje oczy
- Chodzi o to, że ja nie jestem pewna... To znaczy, mnie się na prawdę świetnie spędza z Tobą czas, ale... ale czy Tobie też? Czy Ty mnie na prawdę 'lubisz', czy spęzasz czas tylko ze mną ze względu na to, że Twoją pozycją w watasze jest obrońca Alf, i mój ojciec Cię o to poprosił?
-...
< Raven? >
- Ellie, co jest? - spytał Raven wyłaniając mnie z objęć myśl
- Pewnie w innym przypadku powiedziałabym, że nic, ale w sumie chciałabym z Tobą o czymś porozmawiać.
Zauważyłam, że w tym momencie spięło mu się całe ciało, więc szybko dodałam:
- Nie, nic z Twojej przeszłości - uśmiechnęłam się blado.
- A więc słucham - odpowiedział i spojrzał prosto w moje oczy
- Chodzi o to, że ja nie jestem pewna... To znaczy, mnie się na prawdę świetnie spędza z Tobą czas, ale... ale czy Tobie też? Czy Ty mnie na prawdę 'lubisz', czy spęzasz czas tylko ze mną ze względu na to, że Twoją pozycją w watasze jest obrońca Alf, i mój ojciec Cię o to poprosił?
-...
< Raven? >
Od Veynoma - CD Damona
- Nic się nie stało, ale sądząc po Twojej reakcji, śniło Ci się coś nieprzyjemnego, tak? - odparłem
- Nie, nie, nic takiego -odpowiedział, ale w jego oczach widziałem niepewność
- W takim razie może małe polowanie? Szczerze mówiąc, jestem głodny jak... wilk - powiedziałam i zobaczyłem na pysku Damona szczery uśmiech
~~ 20 minut później ~~
Upolowaliśmy dorodnego jelenia, dzięki któremu obaj byliśmy nasyceni
- Damon, mogę Ci zadać osobiste pytanie? -spytalem niepewnie
- Pewnie, wal śmiało - odpowiedział i zaśmiał się
- Czemu nie masz żadnej wadery? Jesteś silny, odpowiedzialny, cóż, mimo że jestem facetem, powiem to: przystojny, masz pozycję, a jesteś sam...
- ...
< Damon? >
- Nie, nie, nic takiego -odpowiedział, ale w jego oczach widziałem niepewność
- W takim razie może małe polowanie? Szczerze mówiąc, jestem głodny jak... wilk - powiedziałam i zobaczyłem na pysku Damona szczery uśmiech
~~ 20 minut później ~~
Upolowaliśmy dorodnego jelenia, dzięki któremu obaj byliśmy nasyceni
- Damon, mogę Ci zadać osobiste pytanie? -spytalem niepewnie
- Pewnie, wal śmiało - odpowiedział i zaśmiał się
- Czemu nie masz żadnej wadery? Jesteś silny, odpowiedzialny, cóż, mimo że jestem facetem, powiem to: przystojny, masz pozycję, a jesteś sam...
- ...
< Damon? >
Od Elizabeth - CD Levi'ego
- Prze pana Levi'iego to nie pański interes, ale jak pana to ciekawi chodzę tu sobie tam i z powrotem dla fanu - pokazałam język i uciekłam basiorowi. Ucieczka jak zawsze udana... ale chyba troszkę przesadziłam, ojojoj. Dobra wrócę do swojej zabawy. Znalazłam inną łąkę na której było pełno kwiatów... wydzielały wspaniały zapach, więc zaczęłam się tarzać. Jakiś basior znów mnie wystraszył... e tam zignoruje go. W pewnej chwili wspomniał coś o późnej porze, więc znów uciekłam, ale po to by znaleźć Charlotte. Gdy zauważyłam, że nie ma jej na miejscu, więc zaczęłam się martwić. Poczułam, że ktoś za mną stoi więc odwróciłam z gracją do osoby stojącej za mną. Wzięłam głęboki wdech i powiedziałam:
- Hym! A więc panie nieznajomy, jak już tu jesteś... to... mi pomożesz - spojrzałam na basiora, a odpowiedział pytającym wzrokiem.
- A więc tak... zgubiłam swą towarzyszkę... a to tego, mam sprawę.
- Jaką?
- Potrzebuję pomocy, gdyż.... no... jestem w ciąży. - basior, wyglądał na bardzo zdziwionego.
- Pomożesz mi...?
< Levi? >
- Hym! A więc panie nieznajomy, jak już tu jesteś... to... mi pomożesz - spojrzałam na basiora, a odpowiedział pytającym wzrokiem.
- A więc tak... zgubiłam swą towarzyszkę... a to tego, mam sprawę.
- Jaką?
- Potrzebuję pomocy, gdyż.... no... jestem w ciąży. - basior, wyglądał na bardzo zdziwionego.
- Pomożesz mi...?
< Levi? >
Od Raven'a - CD Ellie
- Walca? - spytałem unosząc jedną brew.
- Tak. Walca. Nie słyszałeś o nim?
- Słyszałem - odpowiedziałęm powstrzymując uśmiech. Dziewczyna poprowadziła mnie na parkiet i z przejęciem zaczęła opisywać mi kroki. Pozwoliłem jej poprowadzić się jak dziecko. A kiedy w końcu uznała, że umiem już dość zaczęliśmy tańczyć.
- W walcu prowadzi partner, nie parrtnerka - szepnałem jej do ucha. Chwyciłem ją pewniej i zręcznie przejąłem kontrolę nad tańcem.
- Ej... Oszukiwałeś. Umiesz to tańczyć - syknęła. Mimo wszystko jednak lekko się uśmiechnęła.
- Owszem. Nauczyłem się tańczyć walca kiedy taniec ten uznawany był za wulgarny i nieprzyzwoity - mrugnąłem do niej - Więc musisz znaleźć sobie inne zajęcie z którego jesteś najlepsza.
Jestem też uzdolnionym magiem i mam nienaganne maniery, dodałem wysyłając swoje słowa prosto do jej umysłu.
<Ellie?>
- Tak. Walca. Nie słyszałeś o nim?
- Słyszałem - odpowiedziałęm powstrzymując uśmiech. Dziewczyna poprowadziła mnie na parkiet i z przejęciem zaczęła opisywać mi kroki. Pozwoliłem jej poprowadzić się jak dziecko. A kiedy w końcu uznała, że umiem już dość zaczęliśmy tańczyć.
- W walcu prowadzi partner, nie parrtnerka - szepnałem jej do ucha. Chwyciłem ją pewniej i zręcznie przejąłem kontrolę nad tańcem.
- Ej... Oszukiwałeś. Umiesz to tańczyć - syknęła. Mimo wszystko jednak lekko się uśmiechnęła.
- Owszem. Nauczyłem się tańczyć walca kiedy taniec ten uznawany był za wulgarny i nieprzyzwoity - mrugnąłem do niej - Więc musisz znaleźć sobie inne zajęcie z którego jesteś najlepsza.
Jestem też uzdolnionym magiem i mam nienaganne maniery, dodałem wysyłając swoje słowa prosto do jej umysłu.
<Ellie?>
Od Damona - do Veynoma
Wstając rano zobaczyłem , że nikogo nie ma w jaskini . Wyszedłem na zewnątrz i ujrzałem walczące z sobą dwa stada . Moja wataha i jeszcze jedna,ale nie była mi znana.. Oczywiście zerwałem sie i zacząłem biec w stronę wrogiej mi watahy. Jeden z wilków bardzo mocno podrapał mnie w tył głowy . Uderzyłem się o kamień i zemdlałem . Przebudziłem się w jakiejś jaskini .
-Spokojnie .. muszę posmarować ci maścią tył głowy . -powiedziała medyczka
-Po co .. to nie boli .. -podnosząc się miałem zawroty głowy
-Twoja rana jest bardzo głęboka . Trzeba ją posmarować ! -warknęła
-Dobra .. -powiedziałem i położyłem się z powrotem
Popatrzyłem a przed jaskinią czekała jakaś wadera .
-Skończyłaś ?? -dopytywałem się
-Nie .. -smarowała maścią tył mojej głowy
-To szybciej .. nie dobrze mi .. -powiedziałem patrząc na nią
-Spokojnie .. za niedługo skończę . -powiedziała
Patrzyłem na waderę .
-To ona mnie tu przyprowadziła ? -kiwnąłem nosem na waderę stojącą przed jaskinią medyczki
-Tak .. martwiła się ... -powiedziała- .. już skończyłam .
Szybko zerwałem się i podbiegłem do wadery .
-Po co mnie tu przyprowadziłaś ? -powiedziałem wściekły
-Spokojnie ..
-Jak to spokojnie ? Nawet nie wiem jak się nazywasz ! -warknąłem
Nagle obraz zaczął robić się kolorowy, a wszystko zaczęło zmieniać kształty. Usłyszałem czyjść głos.
Zerwałem się na równe łapy. Okazało się, że to był sen. Zobaczyłem przed sobą Veynoma.
-Wybacz. - powiedziałem cały mokry.
<Vey?>
-Spokojnie .. muszę posmarować ci maścią tył głowy . -powiedziała medyczka
-Po co .. to nie boli .. -podnosząc się miałem zawroty głowy
-Twoja rana jest bardzo głęboka . Trzeba ją posmarować ! -warknęła
-Dobra .. -powiedziałem i położyłem się z powrotem
Popatrzyłem a przed jaskinią czekała jakaś wadera .
-Skończyłaś ?? -dopytywałem się
-Nie .. -smarowała maścią tył mojej głowy
-To szybciej .. nie dobrze mi .. -powiedziałem patrząc na nią
-Spokojnie .. za niedługo skończę . -powiedziała
Patrzyłem na waderę .
-To ona mnie tu przyprowadziła ? -kiwnąłem nosem na waderę stojącą przed jaskinią medyczki
-Tak .. martwiła się ... -powiedziała- .. już skończyłam .
Szybko zerwałem się i podbiegłem do wadery .
-Po co mnie tu przyprowadziłaś ? -powiedziałem wściekły
-Spokojnie ..
-Jak to spokojnie ? Nawet nie wiem jak się nazywasz ! -warknąłem
Nagle obraz zaczął robić się kolorowy, a wszystko zaczęło zmieniać kształty. Usłyszałem czyjść głos.
Zerwałem się na równe łapy. Okazało się, że to był sen. Zobaczyłem przed sobą Veynoma.
-Wybacz. - powiedziałem cały mokry.
<Vey?>
Od Deni - CD Dragona
-Pobutka, królewno- uśmiechną się
Nie pamiętałam co się działo. Rozejrzałam się. Mineliśmy już las oraz ten labirynt. Odetchnęłam z ulgą...
- Jak się tu znalazłam ? - zapytałam.
Słońce dopiero wschodziło. Krople rosy były widoczne na kwiatach i trawie.
- Długa historia, nie wracajmy do tego. - znów się uśmiechnął.
- Jestem dość uparta, no powiedz. - wstałam i spojrzałam na niego.
Chwilę się tak sprzeczaliśmy aż basiorowi się znudziło. Opowiedział mi wszystko od początku.
- Przepraszam. - skrzywiłam się.
- Za co ? - zapytał.
- Za to, że sprawiłam Ci kłopot. Żeby nie ja, dobrze byś się bawił w tym labiryncie, a tak to zepsułam Ci zabawę.
- Przestań. - podeszliśmy do wody.
- Taka prawda. - uśmiechnęłam się.
- Cicho bądź już ! - warknął, ale dla zabawy i ochlapał mnie wodą.
- Patrz bo znów strzele w Ciebie piorunem. Grzywka Ci dęba stanie. - zaśmiałam się.
- Nie dasz rady, za słaba jesteś. Zwłaszcza z tą raną. - uśmiechną się chamsko.
- Żebyś się nie zdziwił.
Wilk nic nie odpowiedział. Odwrócił się w stronę wody. Wykorzystałam chwilę jego nie uwagi by zepchnąć go z pagórka tak, aby wleciał do wody. Wynurzył pysk i wtedy ja znów strzeliłam w niego piorunem.
- Widzisz? Nawet z raną i tak daje sobie rade. - uśmiechnęłam się.
<Dragon?>
Od Raven'a - CD Darley
- Dawaj pióra. Nie mamy czasu - warknąłem
- Jasne. Masz.
Wrzucła do kotła garść piór. To dość... Hmmm... Interesujący składnik. Wrzuciłem do kotła jeszcze szczyptę sporszkowanego szafiru, i kilka małych opali. Teraz tylko zamieszać i...
- Ignis - rzuciłem.
Drewno pod kotłem zajęło się ogniem. Wszystko musi się zagotować.
- Darley, mieszaj to regularnie. I powoli - powiedziałem.
Przeszedłem przez swoją kwaterę i otworzyłem drewnianą skrzynię. W środku znajdowały się różnego rodzaju puste flakony i butelki. Wyjąłem jedną z większych. Wróciłem do kotła po drodze zabierając ze sobą jeszcze dwa smocze zęby. Dorzuciłem je do wywaru. Zmienił barwę z szarawej na szmaragdowo zieloną. Teraz tylko czekać aż się zagotuje. Z powierzchni eliksiru powoli zaczynała się unosić zielonkawa para.
- Wygaś ognień kiedy tylko zacznie bulgotać. Poczekaj aż ostygnie i nabierz pełną butelkę. Korki są tam - wskazałem schludny stosik na jednej z półek.
- A ty gdzie? - spytała
- Sprawdzić co ze smokami. Poza tym muszę znaleźć miejsce gdzie najlepiej będze wylać eliksir - oznajmiłem wychodząc. Rozwniąłem skrzydła i poleciałem. Zadanie samo się przecież nie wykona, a mam nadzieję, że Darley wywiąże się dobrze z tych kilku prostych czynności.
<Darley?>
- Jasne. Masz.
Wrzucła do kotła garść piór. To dość... Hmmm... Interesujący składnik. Wrzuciłem do kotła jeszcze szczyptę sporszkowanego szafiru, i kilka małych opali. Teraz tylko zamieszać i...
- Ignis - rzuciłem.
Drewno pod kotłem zajęło się ogniem. Wszystko musi się zagotować.
- Darley, mieszaj to regularnie. I powoli - powiedziałem.
Przeszedłem przez swoją kwaterę i otworzyłem drewnianą skrzynię. W środku znajdowały się różnego rodzaju puste flakony i butelki. Wyjąłem jedną z większych. Wróciłem do kotła po drodze zabierając ze sobą jeszcze dwa smocze zęby. Dorzuciłem je do wywaru. Zmienił barwę z szarawej na szmaragdowo zieloną. Teraz tylko czekać aż się zagotuje. Z powierzchni eliksiru powoli zaczynała się unosić zielonkawa para.
- Wygaś ognień kiedy tylko zacznie bulgotać. Poczekaj aż ostygnie i nabierz pełną butelkę. Korki są tam - wskazałem schludny stosik na jednej z półek.
- A ty gdzie? - spytała
- Sprawdzić co ze smokami. Poza tym muszę znaleźć miejsce gdzie najlepiej będze wylać eliksir - oznajmiłem wychodząc. Rozwniąłem skrzydła i poleciałem. Zadanie samo się przecież nie wykona, a mam nadzieję, że Darley wywiąże się dobrze z tych kilku prostych czynności.
<Darley?>
niedziela, 21 czerwca 2015
Od Ellie - CD Raven'a
Szczerze mówiąc, byłam zaskoczona.
- No cóż, to było niezłe - powiedziałam z ukrywanym podziwem
- NIEZŁE? -powtórzył basior rozbawiony
- No a czego się spodziewałeś? - zaśmiałam się - Nie no, tak na prawdę to było bardzo dobre, wręcz idealne - zaśmiałam się widząc, że Raven się zarumienił. Raven! Zarumienił się! No chyba, że to te procenty dały o sobie znać.
- No, i tak trzymać - odpowiedział, ustawiając bile -jeszcze jedna partyjka?
- Żebyś znowu mnie " zmiażdżył " ? - posłałam mu spojrzenie, typu: ,,Myślisz, że nie wiem, że przegram? "
- No to w późniejszym czasie. Więc co teraz proponujesz? - spytał patrząc na mnie przenikliwymi oczyma
- Może coś, w czym ja okaże się lepsza? -uśmiechnęłam się subtelnie
- W pakowaniu się w kłopoty? -zaśmiał się
- Ha-ha-ha, no zabawne - odparłam i uśmiechnęłam się. Poczekaj, zaraz wrócę. Taniec. W tym na pewno jestem od niego lepsza, świetnie tańczę. Ale czy się na to zgodzi? Podeszłam do ,, kapeli " na środku sceny i poprosiłam ich o pewien utór. Wróciłam z powrotem do Raven'a:
- Co Ty na to? Może ja Cię czegoś nauczę? -uśmiechnęłam się
<Raven? >
- No cóż, to było niezłe - powiedziałam z ukrywanym podziwem
- NIEZŁE? -powtórzył basior rozbawiony
- No a czego się spodziewałeś? - zaśmiałam się - Nie no, tak na prawdę to było bardzo dobre, wręcz idealne - zaśmiałam się widząc, że Raven się zarumienił. Raven! Zarumienił się! No chyba, że to te procenty dały o sobie znać.
- No, i tak trzymać - odpowiedział, ustawiając bile -jeszcze jedna partyjka?
- Żebyś znowu mnie " zmiażdżył " ? - posłałam mu spojrzenie, typu: ,,Myślisz, że nie wiem, że przegram? "
- No to w późniejszym czasie. Więc co teraz proponujesz? - spytał patrząc na mnie przenikliwymi oczyma
- Może coś, w czym ja okaże się lepsza? -uśmiechnęłam się subtelnie
- W pakowaniu się w kłopoty? -zaśmiał się
- Ha-ha-ha, no zabawne - odparłam i uśmiechnęłam się. Poczekaj, zaraz wrócę. Taniec. W tym na pewno jestem od niego lepsza, świetnie tańczę. Ale czy się na to zgodzi? Podeszłam do ,, kapeli " na środku sceny i poprosiłam ich o pewien utór. Wróciłam z powrotem do Raven'a:
- Co Ty na to? Może ja Cię czegoś nauczę? -uśmiechnęłam się
<Raven? >
Subskrybuj:
Posty (Atom)