- Nie przszedłem tutaj cię upić. Zresztą siebie też nie - niechcący trąciłem reką strzałę, która nadal sterczała mi z uda. Skrzywiłem się - Po prostu na trzeźwo nie wyciągnę strzały.
Kilkoma szybkimi łykami wypiłem swoje piwo. Ellie też już skończyła.
- Teraz chodźmy na zewnątrz. Pomożesz mi - delikatnie ująłem jej dłoń i trochę utykając poprowadziłem do wyjścia. Ulice były opustoszałe, więc usiedliśmy na ławce pod drzewem. Zza paska wyjąłem dwa myśliwskie noże. Jeden z nich podałem dziewczynie.
- Zaraz rozgrzeję twój nóż. Potem wytnę strzałę, a ty natychmiast po tym przyłożysz swój nóż do tej rany, jasne? - spojrzałem jej w oczy, żeby mieć pewność, że zrozumiała.
- Uhm... Ale po co? - spytała
- Zastanów się troszkę... Co się stanie jeśle tylko ją wytnę?
- Nie wiem.
- Wykrwawię się na ławce. A jeśli natychmiast spalisz skórę nie poleci krew i będę to wstanie wyleczyć. Rozumiesz?
- Chyba tak.
Rozgrzałem jej nóż. Zacisnałem zęby i wbiłem nóż w swoje udo. Wprawnym ruchem obrysowałem strzałę i mocno za nią szarpnąłem. Udało się ją wyrwać. Ellie natychmiast zrobiła to co do niej nalezało. W powietrzu rozszedł się zapach spalonego ciała.
- Sanabit - mruknałem. Po kilku sekundach po groźnym oparzeniu została tylko jasnoróżowa blizna. Rzuciłem jeszcze zaklęcie, które naprawiło mój strój. I odetchnałem z ulgą. Dopiero teraz dotarło do mnie jak bardzo bolał ów zabieg.
- Już wszystko w porządku? - spytała Ellie z troską
- Już teraz tak... Grywasz może w bilarda? - uśmiechnałem się łobuzersko prowadząc ją z powrotem do gospody.
<Ellie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz