- Prze pana Levi'iego to nie pański interes, ale jak pana to ciekawi chodzę tu sobie tam i z powrotem dla fanu - pokazałam język i uciekłam basiorowi. Ucieczka jak zawsze udana... ale chyba troszkę przesadziłam, ojojoj. Dobra wrócę do swojej zabawy. Znalazłam inną łąkę na której było pełno kwiatów... wydzielały wspaniały zapach, więc zaczęłam się tarzać. Jakiś basior znów mnie wystraszył... e tam zignoruje go. W pewnej chwili wspomniał coś o późnej porze, więc znów uciekłam, ale po to by znaleźć Charlotte. Gdy zauważyłam, że nie ma jej na miejscu, więc zaczęłam się martwić. Poczułam, że ktoś za mną stoi więc odwróciłam z gracją do osoby stojącej za mną. Wzięłam głęboki wdech i powiedziałam:
- Hym! A więc panie nieznajomy, jak już tu jesteś... to... mi pomożesz - spojrzałam na basiora, a odpowiedział pytającym wzrokiem.
- A więc tak... zgubiłam swą towarzyszkę... a to tego, mam sprawę.
- Jaką?
- Potrzebuję pomocy, gdyż.... no... jestem w ciąży. - basior, wyglądał na bardzo zdziwionego.
- Pomożesz mi...?
< Levi? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz