Spojrzałem na nią zaskoczony. Nie wyję...
- Jak chcesz możesz wyć. Ja nie lubię...
- Wybacz. Nie wiedziałam - spuściła wzrok.
Zdobyłem się na imitację uśmiechu. Bardzo smutnego uśmiechu. Nagle do naszych uszu dotrał odgłos krzyku. Czysta panika. Bezwiednie wyostrzyłem zmysły szukając źródła dzwięku.
- Słyszałeś? - spytała Darley z szeroko otwartymi oczami. Potaknąłem - Musimy sprawdzić co się stało! No chodź - rzuciła zeskakując z chmur. A po co? Pomyślałem z przekąsem, ale jednak skoczyłem za nią. Bez problemu ją dogoniłem. Wszystkimi dostępnymi mi środkami strałem się odszukac tego kogoś kto krzyczał. Nagle wypatrzyłem. W ciemności między drzewami poruszał się jakiś kształt. Biegł, potykał się, upadał, zrywał na nogi i dalej biegł. Nie mogłem natomiast zobaczyć przed czym tak uciekał.
- Widzisz to? - spytałem wskazując na postać.
<Darley?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz