- I nie wiem czy to dobrze czy źle... - mruknałem przyglądając się smokowi. Nic dziwnego, że go nie zauważyłem. Był czarny jak noc i miał matowe łuski. Nie miałem nawet cienia szansy go zobaczyć.
- Za niedługo nieodgonię się od tłumu wdzięczynych wielbicieli - stwierdziłem ponuro - Zdecydowanie za często wszystkich ratuję.
- To chyba dobrze...
Nie odpowiedziałem. Moje myśli zaprzątał teraz inny problem. Skąd tu do diabła smok żyjący wyłacznie pod ziemią? Tak. Rozpoznałem gatunek tej bestii. Ta bestia zyje w całkiem sporych koloniach pod ziemią i nie wychodzi z tamtąd chyba, że musi. A skoro ten tu wylazł to znaczy, że gdzieś niedaleko jest ich leże... Wybronie wręcz. Zmarszczyłem brwi próbując ustalić co takiego zrobić.
- Nad czym tak rozmyślasz?
- Gdzies tu jest ich leże. Całkiem spore leże. Wypadałoby się dowiedzieć gdzie mamy nie chodzić.
<Darley?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz