Wypłynąłem na brzeg. Uderzenie piorunem bardzo bolało, ale sprawiało jej tyle radości....
-Mogłem cię tam zostawić- powiedziałem żartobliwie
Zamyśliła się, jakby się zastanawiała co by się stało, gdybym ją tam zostawił. Chyba się przestraszyła
-Ale Ciebie bym tam nie zostawił. Nawet jeśli w podziękowaniu dostałbym piorunem w łeb- uśmiechnąłem się łobuziersko
Deni w odpowiedzi zaśmiała się i powiedziała
-Dziękuję za uratowanie- udawała poważną
-Wiesz, że muszę ci się odwdzięczyć za piorun?- zapytałem
-Jak to?-zapytała
Jednak mnie już nie było. Przynajmniej w jej zasięgu wzroku. Zaczęła się nerwowo rozglądać
-Dragon! To już nie jest śmieszne
Jednak w odpowiedzi usłyszała tylko specjalne łamanie gałęzi. Nagle wskoczyłem z krzaków przygniatając ją swoim ciałem do ziemi. Nastała niezręczna cisza....
<Deni?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz