Postanowiłam się uspokoić. Przez chwilę po prostu stałam a gdy upewniłam się że jak będę chciała się odezwać to nie zacznę się na niego drzeć powiedziałam
- A chciałbyś żebym to ja ci powiedziała co mam ci za złe?- chyba zbiłam go z tropu tym jakże spokojnym tonem. Czas na zemstę za grzebanie w głowie.
- Przypałętałeś się na mój teren, wiecznie masz o coś do mnie pretensje...- gdy tak mu wyliczałam podchodziłem powoli coraz bliżej, a Hato coraz bardziej się cofał.- Prawie zniszczyłeś moją watahę wraz z wszystkim co tam żyło, wtrącać się w moje życie i jeszcze teraz się mnie czepiasz że próbowałam złapać w nocy coś do jedzenia i nie obudziłam cię?- dalej już nie mógł się cofnąć, bo na drodze stało mu drzewo. Miałam ochotę się roześmiać, wielki Hato się mnie boi? Normalnie ustanowię nowe święto. Jednak po chwili się ogarnął i gapił się na mnie z wściekłością.
- ŻE NIBY WSZYSTKO TO MOJA WINA? Ty siebie słyszysz? TO TY CHCIAŁAŚ ŻEBYM WTEDY SIĘ POZBYŁ TAMTEGO TYPA!!! Gdyby nie ja już byś wtedy była martwa!!! I tak mi dziękujesz?!
- GDYBYŚ NIE CHCIAŁ ŻEBYM TAM Z TOBĄ LAZŁA NIE BYŁOBY PROBLEMU!!! Cały czas nie dajesz mi spokoju, drażnisz, wykłucasz się, próbowałam cię ignorować, zbywać a ty dalej swoje! CZEMU SIĘ PO PROSTU NIE ODCZEPISZ?!
<Hato? Ja miałam swoją zemstę... Nie chcę wiedzieć co ty knujesz>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz